„Krewny”

Szelest drzew nadal nadawał dość wysoki hałas całej okolicy, gdzie w jej samym środku stał mężczyzna ubrany w czarny płaszcz oraz jeszcze chwilę temu kaptur, który miał na głowie. Ściągnął go dosć szybkim ruchem wcześniej przytakując dowódcy drużyny, który natychmiast poszerzył oczy widząc odcień włosów przybysza. Przełknął ślinę, po czym aż stawił krok w tył nie mogąc uwierzyć w to co widzi. Wszystko wskazywało na to, iż nie tylko on jest żywym członkiem klanu Uzumaki. Ritoru podszedł do Naruto, po czym chwytając go za bark popchnął go do tyłu samemu sięgając po miecz. Ruszył w przód na co Itami delikatnie się uśmiechnął odgarniając grzywkę. Zamaskowany natychmiast pojawił się za nim, na co rudowłosy klasnął w dłonie otwierając prawe oko. Fioletowy błysk rozszedł się po ciemnym terenie oślepiając zebranych oraz szokując Ritoru. Stojąc w bezruchu czas jakby się zatrzymał. Rozłączone dłonie Itamiego samowolnie zaczęły powracać do wcześniejszej pozycji ponownie w siebie klaskając, natomiast Ritoru znajdujący się za Itamim dostrzegł jak ten znika z pola widzenia. Wszystko powróciło do normy. Wiatr ponownie zaczął przyprawiać zebranych o dreszcze, natomiast Naruto natychmiast odwrócił się w stronę Ritoru przełykając ślinę. Itami stał za nim przykładając katanę do jego szyi.
-Przeliczyłeś się tym razem… > wyszeptał rudowłosy podnosząc wzrok ku górze, a tym samym dostrzegając jego córkę. W jego głowie pojawił się obraz jego własnej rodziny, którą stracił przez zamiary Madary. Odetchnął odkładając broń, a tym samym spoglądając spokojniej w stronie odnalezionych.
…nie jestem mordercą. > dodał po chwili puszczając zdziwionego Ritoru wolno. Nikt nawet nie wiedział jakim cudem Itami pojawił się za Ritoru. Ostatnie co pamiętali, to informacja iż Ritoru zaskoczył Itamiego jako pierwszy. Naruto ponownie wyszedł na przód nie mając zamiaru go atakować. Chciał znać jego zamiary oraz prawdę, którą może wiedzieć na temat tej całej wojny.
-Nie bez powodu was znalazłem. > wypowiedział zasłaniając zamknięte, prawe oko swoją grzywką. Założył kaptur na głowę, po czym podszedł do Naruto.
-Czy znasz człowieka o imieniu Sasuke Uchiha? > zapytał od razu nie mając zamiaru owijać w bawełnę. Ta cała wojna była tylko po to, aby odnaleźć go całego oraz zdrowego. Reszta się nie liczyła. Zamiary Madary były niczym przy odnalezieniu przyjaciela.
-Nienawidzę tego nazwiska. Budzi we mnie obrzydzenie. > odpowiedział Itami na co drużyna Uzumakiego rozszerzyła oczy czując nienawiść z daleka. Ten człowiek wydawał się inny niż napotkani dotychczas. Mając własne cele do samego końca kieruje się w ich stronę nie mając zamiaru pomagać innym w zrealizowaniu ich własnych celów.
…lider tego pieprzonego klanu odebrał mi wszystko. Zaczynając od wspomnień po miłość. > dodał po chwili mając wyrytą zemstę we wzroku na kilometr. Jego zamknięte, prawe oko budziło grozę na odległość. Skrywało tajemnicę, która jest kluczem do pokonania Madary.
-Nie znasz Uchihy Sasuke? Więc dlaczego się z nami spotkałeś? > zapytał zdziwiony Uzumaki, na co Itami podszedł do niego bliżej delikatnie się uśmiechając.
-Słyszałem, że opanowałeś kontrolę nad chakrą Juubiego. Sądzę, że wiem, jak możesz ją wykorzystać aby zakończyć ten burdel. > odpowiedział zrelaksowany na co Akira aż otworzyła usta ze zdziwienia widząc w nim całkowitą obojętność.
…oraz co najważniejsze…również jestem z klanu Uzumaki. > wypowiedział potwierdzając wcześniejsze przypuszczenia blondyna. Jakim cudem Naruto nie wiedział o nim wcześniej? Minęło tyle czasu od wybicia jego całego klanu. Jednego był jednak pewien. Itami był możliwym asem w walce z Madarą, którego również tak samo nienawidzi. Był trochę zawiedziony iż Itami nie spotkał Sasuke, ale z drugiej strony sądził iż jeżeli stanie do walki z liderem klanu, to prędzej czy później znajdzie również tam swojego przyjaciela.
-Musimy ruszać, ich stan się pogarsza. > stwierdziła Akira na co Ritoru spojrzał poważnie na Uzumakiego, który nadal wahał się przed podjęciem ostatecznej decyzji.
-Ten człowiek może być szpiegiem. Widzisz go pierwszy raz na oczy, w dodatku sugeruje iż jest z twojego klanu. Czy możemy powierzyć nasze bezpieczeństwo obcemu? Zaprowadzimy go do naszej bazy, a chwilę później zjawią się tam oddziały Madary. Lider tylko czeka, aby poznać naszą lokalizację. Szczególnie teraz, kiedy wykonaliśmy pierwszy ruch od siedmiu miesięcy. > przedstawił swoje poglądy zamaskowany pomagając córce w utrzymaniu Rin. Naruto odwrócił wzrok w ziemię, po czym spojrzał powoli na Itamiego, który z delikatnym uśmiechem nadal mu się przyglądał.
-Witamy w drużynie.
Słońce jak zawsze oświetlało tereny treningowe Konohy uspokajając zmęczonych, którzy właśnie kończyli swoje starcia. Wśród nich był chłopak wyróżniający się wyglądem od reszty. Jego rude włosy opadały na czoło, natomiast prawa strona twarzy była całkowicie przysłonięta nie ukazując oka. Trudno było cokolwiek po nim poznać. Jego obojętność stała się nawykiem, który straszył okolicznych ludzi na tyle, iż powątpiewali czy mogą mu zaufać. Nie mówił zbyt wiele o sobie. Jedyną wiadomą wśród okolicznych była informacja, że jest synem samej Mito Uzumaki, założycielki klanu Uzumaki. Sam chłopak nie reagował większymi emocjami na takie zaczepki, powoli zaczynał rozumieć że różni się od reszty. Miał pośród siebie przyjaciół, którym mógł zaufać. Reszta nie miała dla niego większego znaczenia, stanowiąc tylko zbędną przeszkodę w drodze po ogromną siłę. Ostrząc kolejne ostrze katany spojrzał w niebo dostrzegając w oddali burzowe chmury. Odetchnął z ulgą, po czym wrócił do wykonywanej czynności. Słoneczna pogoda trwała już ponad tydzień, kiedy on woli zdecydowanie deszczową aurę zamiast ocieplenia. Pojedyncze krople deszczu zaczęły spływać po jego twarzy spadając na ziemię wraz z potem oraz zabrudzeniami. Zaczynając się powoli trząść z zimna przegryzł lekko wargę nie mogąc powstrzymać napływających łez do jego oczu. Pragnął stać się silniejszy za wszelką cenę, aby odbić ojca z rąk wroga. Nie mógł darować sobie tego, iż jego matka całymi dniami przejmuje się nad jego losem nie mogąc spokojnie spać. Mimo wszystko jeszcze gorsza była świadomość, iż wiedzą o tym tylko oni. Piorun uderzył z hukiem o ziemię lekko przestraszając chłopca. Odwrócił się do tyłu widząc nadbiegających shinobich, przy których w samym środku był Hashirama Senju. Otworzył szerzej oczy, po czym stawił krok w tył nie wiedząc, czego mogą chcieć. Nawet nie minęła chwila, gdy znaleźli się przy chłopaku mając grobowe wyrazy twarzy. Hashirama kucnął, po czym spojrzał na chłopaka smutnym spojrzeniem. Już po chwili odwrócił wzrok w ziemię wpatrując się tak jakiś czas. 
-Moja żona została dzisiejszego dnia zamordowana… > wyszeptał nie mogąc się pogodzić z okrutną prawdą. Opadający deszcz na twarz Itamiego narastał łącząc się z łzami, które natychmiastowo zaczęły wypływać z jego przerażonych oczu. Otworzył szerzej usta natychmiastowo przegryzając wargę aby nie zacząć ryczeć. Powierzył jej wszystko. Od swoich marzeń po obietnicę, iż kiedyś przyprowadzi ojca całego i zdrowego do domu. Nie wiedział o nim za wiele. Rozstali się z Mito kiedy Itami był jeszcze małym dzieckiem. Później zniknął, a matka nie chciała nigdy o nim wspominać. Czas mijał, a przedstawicielka klanu Uzumaki znalazła nową miłość. Jej nowym wybrankiem okazał się Hashirama Senju, z którym wyszła za mąż, a następnie przyjęła na siebie Kyuubiego. Raj nie trwał jednak zbyt długo…czego doświadczył jeszcze moment temu Itami. Hashirama wstał, a następnie odwrócił się plecami do dzieciaka, który nadal nie pojmował co właśnie usłyszał. Jego matka została zabita. Jedyna osoba, która mogła znać prawdę o jego ojcu. Oraz prawym oku.
-Wróć do domu, przeziębisz się. > wypowiedział poważnie, na co Itami tylko spojrzał w ziemię nie reagując.
-Potrzebuje czasu…wróci jak będzie gotowy. > stwierdził jeden z Shinobich, na co Hashirama tylko odetchnął przytakując. Ninja wrócili do miasta zostawiając dzieciaka. Chłopaka, którego wzrok nie był już taki jak dawniej. To jednak nie było dla niego większym zmartwieniem, wręcz możliwością zaczęcia czegoś od początku. Myśli wirowały nad jego zmęczoną głową nie pozwalając racjonalnie myśleć. Stawił krok do przodu, kiedy poczuł jak ogromna fala uderzeniowa zbliża się do jego ciała. Piorun uderzył w jego małe ciało zatrzymując reakcje życiowe natychmiastowo. Zauważył przed sobą zjawę przypominającą z wyglądu swoją matkę. Machała do niego tak, jakby tylko czekała aż dołączy do niego w zaświatach. Czuł, że wariuje. Piorun tylko go dobił. Za zjawą pojawiło się jednak coś jeszcze. Postać stojąca w cieniu złapała za katanę na swoich plecach, a następnie podniosła ręce do góry chcąc wbić ostrze w głowę jego matki. Nie wytrzymał przegryzając całkowicie swoją wargę, a tym samym krzycząc z bólu chcąc odstraszyć napastnika. Grzywka na jego prawym oku podniosła się do góry ukazując fioletowy blask aktywnego Rinnegana, który zaczął natychmiast kręcić się w przeciwną stronę do ruchu wskazówek zegara.
-Nie chcę umierać…! > ryknął przeganiając zwidy, jakie ukazały się jeszcze moment temu przed nim. Czas zatrzymał się w miejscu, natomiast jego ciało zaczęło cofać się do tyłu anulując wykonany krok do przodu. Krew zaczęła cieknąć z jego prawego oka zatrzymując kręcenie. Nie minęła nawet chwila, gdy chłopak ponownie poczuł szelest wiatru wykonując w tym samym momencie odskok do tyłu. Piorun uderzył w poprzednią lokalizację chłopaka wywołując ciarki na jego całym ciele. Krew zaczęła spływać z jego twarzy wraz ze łzami oraz kroplami deszczu. Podniósł się z ziemi, a następnie chwycił za ostrze na plecach czując w sobie ogromną determinację.
-Znajdę ojca…oraz tego kto ci to zrobił, mamo… > wyszeptał w pełni sił spoglądając na wioskę, do której odwrócił się plecami.
…przyrzekam na to prawe oko. > dodał po chwili podejmując najważniejszą decyzję w swoim życiu. Opuszczenie Konohy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz