"Odrzucenie"

Rozdrobnione kawałki białej maski opadły na ziemię..szok ogarniający Uchihę widzącego twarz lidera Anbu dodatkowo podsycił jego potargane emocje do tego stopnia, iż zaniemówił a następnie zatrzymał dalszy atak. Pole walki ucichło nasłuchując jak pojedyncze grzmoty potężnych piorunów sugerują koniec walki..żadna z postaci nie wyobrażała sobie dalszej części tej historii. Brunet rzucił katanę o chodnik..odszedł od przeciwnika pomagając wstać Naruto, usiadł na ławce z blondynem spoglądając co chwile na lidera, który spogląda w ziemię na rozwalone kawałki maski.
-Jak możesz? > zapytał Sasuke nie mogąc pojąc motywów, jakimi targały postać do popełnienia tak wielkiej ilości przestępstw. Nie był w stanie zadać uderzenia osobie, którą kiedyś szanował oraz traktował jako przyjaciela.
-Musiałam bronić własne dziecko..nie mogłam pozwolić aby stało się najgorsze. > wypowiedziała liderka Anbu podnosząc katanę z ziemi.
-Asuma tego nie chciał..Kurenai. > odpowiedział blondyn słysząc tłumaczenia liderki Anbu, spojrzał na Uchihę, który zatracił się w bezradności.
..jeżeli będzie trzeba.. > wyszeptał po chwili zaciskając dłoń w pięść
..to sam odbiorę ci cholerne szczęście! > krzyknął ruszając na przeciwniczkę..w głowie miał już tylko chęć powrotu do swojego świata! Brunet natychmiast zareagował, ostatnie na co liczył to krew kolejnej osoby walczącej o swoje marzenia, ruszył w stronę Uzumakiego..już widział jak Kurenai w celu obrony wyciąga zabraną katanę kierując ją wprost na blondyna.
-Uczestniczyłam w przeszukiwaniach po twojej walce z drużyną..odnaleźliśmy ciało Kushiny, gdzie znaleziono cenne informacje na temat Izanami..musiałam otrzymać awans aby mieć wzgląd na całą sprawę, dlatego zabiłam poprzedniego właściciela przejmując dowodzenie nad całą sprawą..GenJutsu rzucone na cały oddział Anbu nie było trudne, w końcu szkolę się na tym zakresie od dziecka. W jednym momencie zrozumiałam że mogę osiągnąć władzę dzięki Izanami..wystarczyło cię przejąć Uchiha, wykorzystać twoje oczy do użycia Izanami dla mnie - mojego idealnego świata, wiem że zrobiłeś to już raz..nie wierzę że spaliłeś zwłoki swojego przyjaciela, w końcu on teraz żyje..nie wiem jakim cudem znalazłeś prawdę, ale jestem już tak blisko celu.. > wypowiedziała trzymając katanę w rękach, ruszyła na blondyna aby otworzyć sobie drogę do Sasuke. Uchiha Sasuke..ostatni żywy członek klanu Uchiha, na barkach którego spoczywa ogromne Brzemię - ratunek przyjaciela, dzięki któremu teraz żyje..
-Proszę cię.. > wyszeptał Sasuke podnosząc rękę do góry..
..niech to się już skończy! > krzyknął po chwili w stronę zszokowanej Kurenai, która była coraz bliżej blondyna!
..KIRIN! Ogromna błyskawica przeszła przez ciało brunetki..sparaliżowane ciało kobiety nie pozwalało na wykonanie jakiegokolwiek ruchu. Naruto natychmiast zatrzymał się widząc całą sytuację z bliska..nie sądził że Uchiha ma siłę na tak odważny ruch z jego strony. Odwrócił się do tyłu widząc jak brunet kieruje się w jego stronę.
-Oddaj miecz. > wypowiedział tylko podchodząc do blondyna, zabrał z jego rąk katanę a następnie podszedł do przerażonej Kurenai. Sasuke wsadził rękę do jej kieszeni, wyciągnął z niej kartkę papieru, którą zabrała podczas przeszukiwania Kushiny.
Izanami to cholernie niebezpieczna technika..osobami, którą ją znają wywodzą się z klanu Uchiha. Tylko najbardziej utalentowani są w stanie przenieść określony cel do rzeczywistości, którą sami sobie stworzą. Całość można porównać do świadomego snu, gdzie mamy do czynienia z własną iluzją. Możemy stworzyć raj dla naszej duszy..który już nigdy się nie skończy pod jednym warunkiem. Musimy wierzyć w to, iż ten świat jest takim, jakim chcieliśmy go zastać.
-Takim..jakim chcieliśmy go zastać? > wyszeptał zdziwiony Uchiha odwracając się w stronę blondyna, który trafił tu tylko dlatego iż Uchiha wyrzucił go z jego świata. Chwycił mocniej za katanę a następnie szybkim ruchem odrąbał nią głowę liderce Anbu - Kurenai!
..nie takim chciałem go zastać. > wypowiedział po chwili widząc jak krople krwi Kurenai spływają po jego policzku, kolor oczu przybrał barwę krwi..
-Świecą się na czerwono.. > wypowiedział przestraszony Naruto widząc jak ciało Kurenai bez głowy opada na ziemię. Mrok pokrywał powłokę tego miejsca z każdą sekundą coraz bardziej..doprowadzał do wyrzutów sumienia nawet tych, którzy od dawna uważali że działają w celu pokoju. Czerwone oczy Uchihy z aktywnym sharinganem odbijały się od krwi zabitej Kunoichi..brunet wyraźnie nie wiedząc o co może chodzić odwrócił się w stronę blondyna trzymając katanę w swojej zakrwawionej dłoni.
-Dotrzymuję obietnic. > wypowiedział tylko gdy jego czerwony wzrok zanikł w normalny odcień czerni. Dawne odczucia ponownie przeszyły przez całe ciało młodego Uchihy, przypomniały mu czym tak naprawdę jest poświęcenie w dobrej sprawie.
-Twoje oczy..czy to oznacza że ty.. > wyszeptał Naruto podchodząc do zmęczonego Sasuke.
-Izanami zostało aktywowane, za chwilę odzyskasz duszę. > odpowiedział brunet nachylając się nad krwawym ciałem Kurenai.
..ten świat nie miał tak wyglądać. > wyszeptał po chwili zamykając oczy, w ciemności dostrzegł dawne odgłosy przyjaźni oraz zrozumienia, jakie okazała mu cała wioska. Wybaczając wszystkie dawne rzeczy pokazała, jak bardzo można walczyć o swoje marzenia.
-Nie zawiedziesz ich tym razem? > zapytał Uzumaki kładąc dłoń na ramieniu Uchihy.
-Nie mam odwrotu.  Burza ucichła, rozjaśniające pochmurne niebo promyki słoneczne wydały z siebie odblask odwagi oraz wygranej, jaka nadchodzi w tamtych smutnych rejonach. Tęcza przebijała płaszcze martwych zamaskowanych oraz ich lidera, Kurenai. Nawet pogoda była w stanie oddziaływać na uczucia zebranych tutaj osób, pokazując im co mają dalej czynić.
-Już czas. > stwierdził Sasuke zauważając jak jego ciało oraz Uzumakiego powoli staje się przeźroczyste. Wojna to stwierdzenie obejmujące jednostki, nie jest czymś porównywalnym do zbiorowego cierpienia z powodów osobistych..każda z osób wydając wyrok na innych ma swoje osobne odczucia oraz motywy, jakimi kierowała się podczas dołączenia do walki z wrogiem. Tak też i tym razem przyjaciele wspólnie muszą pokonać przeciwności..wspólnie..
Naruto utracił dawne wspomnienia w Izanami Uchihy, również istnienie Sasuke.
..czy aby na pewno?
Niezwykły zapach unoszący się z budynku kawiarni doprowadzał większość ludności Konohy o chwilę przerwy w gronie swoich najlepszych przyjaciół przy kawie i ciepłej czekoladzie. Tak i tym sposobem grupka przyjaciół zebrała się przy stoliku położonym na końcu Sali gdzie widniały najpiękniej pachnące kwiaty. Kelnerka widząc trzy osoby przy stoliku postanowiła skierować się po zamówienie.
-Uspokój się, wypijesz to bez gadania! > krzyknęła Rin w stronę leniwego Obito, który z kpiną we wzroku spoglądał jak przyjaciółka próbuje wbić mu do głowy kolejną porcję czekolady.
-Znów to samo.. > pomyślał zażenowany Kakashi widząc jak ludzie spoglądają w ich stronę ze zdziwieniem, szybko podniósł rękę do góry prosząc do siebie kelnerkę o szybkie zamówienie.
..trzy porcje lodów poproszę.. > wyszeptał tak aby Rin nie słyszała jego słów, była zbyt zajęta kłóceniem się z Obito na temat szkodliwości większej dawki czekolady w organizmie
-Mówię ci..nie możesz jeść tyle słodyczy! To są słodycze! > krzyknął Obito próbując wyrwać się z szarpaniny wściekłej Rin .
-Sugerujesz że jestem gruba?! > zapytała odwracając szybko wzrok na swój brzuch, tak aby kolega tego nie zauważył, szybko wróciła do normalnego stanu z rumieńcem zawstydzenia na twarzy
-Jaki smak lodów? > zapytała po raz kolejny kelnerka widząc Kakashiego przysłuchującego się rozmowie przyjaciół.
-Truskawkowe dla mnie, śmietankowe dla kolegi.. > wyszeptał po cichu odwracając wzrok na brzuch Rin
..i wszystko, oprócz czekoladowego dla tej pani. > dodał z uśmiechem na twarzy.
Ciepła atmosfera tego miejsca z każdą chwilą była większa..radość rozpierająca wszystkich mieszkańców wioski można było wyczuć na kilometry od miejsca zdarzenia. Sympatia ogarniała nawet tych najbardziej dotkniętych życiem starców, którzy niedawno mogli powiedzieć kilka słów za dużo na temat spotkanego nieszczęścia. Przez ulice miasta spokojnie przechadzało się setki osób..w tym również Yamato oraz Anko, którzy mieli masę papierkowej roboty z kolejnym egzaminem na Chunnina. W oddali można było usłyszeć głośnie krzyki Hiruzena, który próbuje doprowadzić do porządku młodych chłopaków bawiących się w ninja za pomocą swoich drewnianych shurikenów. Iruka mógł tylko nasłuchiwać jak jego studenci wymagają poprawy, złapał się za głowę a następnie pomyślał o Uzumakim, który nie był dobrym kandydatem na wzorowe dziecko. Cała wioska żyła dniem dzisiejszym, nie myślała o problemach wynikających z przeszłości lub przyszłości, liczyło się tylko to, co jest teraz.
-Trzymaj. > stwierdził Konohamaru podając Udonowi patyk, kolega popatrzył się na niego, a następnie odwrócił wzrok na patyk, skupienie przeszło przez jego zdziwione ciało.
-Co mam z tym zrobić, huh? > zapytał myśląc iż Konohamaru znowu wpadł na jeden ze swoich głupich pomysłów.
-Jak wiesz Itachi zapewne znów będzie szedł tą drogą jak to codziennie bywa..wraca nią w końcu w stronę swojego domu, dlatego za pomocą tego patyka aktywujesz pułapkę postawioną tutaj wcześniej przeze mnie i Moegi.
-Moegi się zgodziła? > zapytał próbując uwierzyć w słowa przyjaciela.
-Pewnie!.. Itachi był już zauważalny w oddali, kierował się jak zawsze przez tą samą drogę. Uśmiech pojawił się na twarzy młodego Sarutobiego..aż nagle zbladł widząc przed nim różowowłosą.
-Itachi..może wybierzesz się ze mną na ramen? > zapytała Sakura z widocznym rumieńcem na twarzy, nie odstępowała chłopaka na krok, który wyraźnie nie będąc zainteresowany stawiał kroki przed siebie. Tylko chwila minęła od tego, iż Sakura stanęła przed nim wpadając tym samym w pułapkę przygotowaną na Uchihę.
-Co to?! > krzyknęła widząc jak piach rozstępuje się do góry ukazując sznurek, na końcu którego z jednej strony jest przywiązany do drzewa, a z drugiej trzymany przez Udona.
-Nieźle stary.. > wyszeptał zaśmiany Konohamaru, który już kilka sekund temu wybiegł z krzaków zostawiając przyjaciela na pastwę dziewczyny, która upadła potykając się o sznurek. Południe trwało w najlepsze, Naruto powoli przechadzał się w kierunku budynków mieszkalnych Konohy chcąc odwiedzić kolegów. Tym razem trafiło na Itachiego, którym wcześniej zainteresowała się Sakura. Zapukał do drzwi domu a następnie uśmiechnął się widząc przed sobą Itachiego, który wrócił już do domu po kolejnym treningu.
-Mogę? > zapytał Uzumaki z uśmiechem na twarzy, zza pleców wyciągnął chrupki i żelki dzięki czemu zyskał kilka punktów u Itachiego.
-Hmm.. > Itachi przybliżył się do paczek, spojrzał w lewo i w prawo spoglądając czy na pewno nikogo nie ma w pobliżu.
..wchodź. > dodał szybko zamykając jeszcze szybciej drzwi po wejściu Naruto. Blondyn usiadł na krześle w salonie widząc iż nikogo nie ma w domu, nasłuchiwał jak Uchiha otwiera jedzenie a następnie wsypuje je do szklanej miski stawiając ją równocześnie na stole. Również usiadł kierując dłoń po pierwszego chipsa.
-Emm..mogę cię o coś zapytać?, znamy się w prawdzie niedługo.. > zaczął Naruto sięgając po żelka
-Wiedziałem że czegoś chce..w końcu ma towar. > pomyślał Itachi również chwytając za kolejną porcję jedzenia.
-..chciałbyś mieć rodzeństwo? Brata? > zapytał po chwili Naruto czując, iż musiał zadać to pytanie.
-Brata? Chyba żartujesz.. > odpowiedział kierując wzrok w dół
..byłbym z pewnością cholernie złym bratem, który może jedynie narobić więcej szkody niż pożytku. > dodał zamykając oczy. Blondyn zamilkł, poczuł się głupio zadając tak bardzo prywatne pytanie swojemu znajomemu. W głębi duszy czuł jednak, iż potrzebował odpowiedzi na to pytanie. W milczeniu zjadali kolejne porcje jedzenia spoglądając na siebie niepewnym wzrokiem.
-Brat..co? > pomyślał zamyślony Itachi odwracając się w stronę okna, za którym widoczne były burzowe chmury z nastającym wieczorem. Powietrze stało się wilgotne..a chmury utrzymując ogromną dawkę deszczu nie wytrzymały wyrzucając go ze swoich objęć. Mokra atmosfera pokryła uliczki jak też budynki wioski, a grzmoty piorunów uniosły się nad całą osadą. Jedno miejsce było najbardziej podatne na efekty ulewy..była nim mała łąka, z której można obserwować całą wioskę z daleka. Dwie postacie stały na niej, jedna opierając się przy ogromnym drzewie, druga spoglądając na wioskę.
-Jakiś plan? > zapytał blondyn w czarnym stroju opierając się o pień.
-Powrót do normalności. > odpowiedział Sasuke wpatrując się swoim wykończonym wzrokiem na Konohę, którą sam stworzył za pomocą Izanami. Prawdziwa powłoka trudnych decyzji dopiero wyszła z ukrycia, swoimi krwistymi szponami odbierze innym to, do czego dążyli przez cały dorobek swojego życia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz