"Dzieciństwo"

Ciemność panująca w tym otoczeniu była nie do zniesienia, ponury mrok wraz z zapachem wskazywał na już dawne opuszczenie tejże kryjówki przez możliwe siły militarne Shinobi. Łóżko leżące pośrodku pokoju wraz z powieszonym wyżej obrazem przedstawiającym szczęśliwą rodzinę, to wszystko, co można było znaleźć w opuszczonych ruinach leżących na pograniczu kraju ognia wraz z krajem deszczu. Nawet tylko z tymi przedmiotami to miejsce wydawało się mistycznym..w końcu to tutaj miał rozegrać się czyn kończący dawny świat nienawiści. Niczym dziwnym nie wydawałoby się, jakby pościel na łóżku miała zacząć szeleścić, a jednak dokonała tego, ukazując że to miejsce nie jest wcale takie opuszczone jakim miało się wydawać..piorun uderzył z ogromnym hukiem tworząc piękne zjawisko błyskawicznego światła rozrywając tym samym poświatę tajemniczości nad łóżkiem, ukazał przez chwilę postać siedzącą na górnej poręczy łóżka spoglądając na śpiącego. Ta ciemność nie była tym samym..ona nie dawała mu ślepoty. Ona nie pozbawiła go sensu życia, dla którego targnął się na życie..zbudził się, czując ciarkami potęgę obserwatora. 
-Ja..żyję.
-Nie..twoje dawne "ja" przestało istnieć, żyjesz w rzeczywistości. > odpowiedział powoli obserwator..dodając po chwili kolejne słowa do układanki chaosu. 
-Zdejmij opaskę.. Natychmiast wykonał polecenie..łzy połączyły się z fioletowym blaskiem Rinnegana. 
-Już ci mówiłem wcześniej.. > dodał obserwator.
..pokażę ci twoje przeznaczenie, które nie jest iluzją tego świata. > wypowiedział Madara schodząc z poręczy łóżka.
-O czym ty mówisz..przecież ja miałem śpiączkę..to był sen.. > wyszeptał płacząc.
-Przestań beczeć..ogarnij się, a następnie spójrz przed siebie. Tam jest świat, który potrzebuje prawdy. > stwierdził Madara przyglądając się gwiazdom.
..sam wiesz zapewne, iż Izanami rozgrywa się w umyśle użytkownika, użyłeś Izanami a następnie zapadłeś w śpiączkę, która tak naprawdę ma na celu zatrzymanie rzeczywistości na czas trwania stworzonej iluzji. Wszystko co tam widziałeś zostało wpisane w rzeczywistość. > dodał po chwili..odwrócił się w stronę Sasuke, a następnie pomógł mu wstać.
..twoi towarzysze zdradzili cię..zostawili na pastwę losu, kiedy Izanagi próbował odebrać ci życie, kiedy cię uratowałem uciekli jak tchórze, dla twojego bezpieczeństwa nałożyłem barierę siłową aby bogowie cię nie zranili.
-Dlaczego ty..mnie ochraniasz?..kim jesteś?.. > zapytał Uchiha ze łzami w oczach.
-Spójrz na mnie, twój wzrok jest prawdziwy..sam ci go dałem, to mój Rinnegan. Jesteś moją nadzieją na zmianę tego wyniszczonego świata, stwórzmy razem świat bez kłamstw. > wypowiedział Madara podając Sasuke maskę.
..od dziś żyjesz na nowo. > dodał widząc jak Uchiha założył przedmiot na głowę..
-Kiedy umarłem?.. > zapytał Sasuke przypominając sobie samobójstwo.
-Idealizm to sen?.. > zapytałem pochylając się ku przepaści, spadając czułem jak moje problemy zamieniają się w iluzję..kiedy nagle poczułem na swoim ciele uścisk tej samej osoby, która wcześniej uratowała mnie przed Izanagim..w jednym momencie stałem się bezpiecznym, polegając na woli osoby, która uratowała mnie przed śmiercią.
-Dziś zginąłeś..jutro narodzisz się na nowo. > pomyślał Madara zabierając nieprzytomnego Uchihę do opuszczonych ruin, gdzie trzymał ukryte laboratorium Sharinganów członków Uchiha. Wszczepił swoje własne oczy Sasuke, zaś sobie przydzielił inne z dużej kolekcji. Oddał mu swoje światło, które nadal ma w sobie wiarę i nadzieję na zmianę rzeczywistości.
Księżyc oświetlał wraz z gwiazdami górkę leżącą naprzeciw wiosce, ogromne, zielone drzewo zrzuciło liście stając się zwykłym pniem pozbawionym życia..
-Wreszcie w domu.. > wyszeptał Naruto spoglądając z górki na Konohę, w towarzystwie Itachiego skierował kolejne kroki do wioski. Delikatny szelest nadchodzącego powiewu wiatru rozwiał ciemne włosy Uchihy, spoglądając swoim fioletowym blaskiem przed siebie rozmyślał na temat rówieśników. Z całkowitym pozbawieniem emocji doszukiwał się w tym otoczeniu czegoś, co wyjaśni, da odpowiedź na zdradę jego przyjaciół.
..twoi towarzysze zdradzili cię..zostawili na pastwę losu, kiedy Izanagi próbował odebrać ci życie, kiedy cię uratowałem uciekli jak tchórze, dla twojego bezpieczeństwa nałożyłem barierę siłową aby bogowie cię nie zranili.
-Zabili mnie wtedy.. > wyszeptał wyciągając zza pleców katanę, skoczył ku przepaści rzucając się w nadchodzący mrok. Wykonując pieczęć stworzył na końcówce miecza ogień rozjaśniający całe otoczenie dzięki czemu całość przypominała pochodnię. Skupił się na panoramie..kiedy nagle odskoczył w locie przypinając się do skał klifu. Ustawił broń przy klatce piersiowej obserwując..aż po chwili nastąpił ogromny trzask. Ostrza katan przecięły się, Sasuke wraz z Madarą spoglądali sobie w oczy. Młodszy Uchiha opierając się o klifowe skały plecami próbował odepchnąć od siebie napastnika, natomiast starszy nadal próbował przebić katanę wroga zatapiając swoją broń w jego sercu. Niepewne spojrzenia objęły rywalizujące dusze..wystarczyła chwila aby Sasuke z szybkim rozmachem przeciął elementem błyskawicy skały za sobą wchodząc tym samym w objętość klifu. Madara odskoczył, wykonał pieczęć kierując housenkę do środka wytworzonej drogi ucieczki. Skoczył na ląd, nagle ziemia pod jego stopami zaczęła pękać. Deszcz znów zaczął zalewać pobliskie tereny poprzez nagłe wyładowania atmosferyczne. 
-Kirin.. > wyszeptał spod ziemi wystawiając rękę na ląd. Pioruny zaczęły zasypywać ciało Madary, zwinnie unikając każdego ataku skoncentrował się na jednym z nich po czym odbił go za pomocą swojej katany wprost na ziemię. Poturbowany ląd rozbił się na jeszcze mniejsze kawałki na wskutek uderzenia, jednakże nawet z tym aspektem krew nie objęła powierzchni pola bitwy.
-Całkiem nieźle.. > pomyślał Madara czując za sobą oddech Sasuke, który przykładając katanę do jego szyi liczył na zakończenie walki.
-Nie musisz prawić komplementów..dokładnie wiem w jakiej sytuacji jestem. > odpowiedział Sasuke czytając w myślach przeciwnika dzięki Rinneganowi. Poprzez oczy mógł dostrzec czy chakra wroga zgadza się z jego oryginalną duszą, w tym przypadku..
..jesteś zwykłym bunshinem. > dodał rozrywając szyję Madary na pół. Burza ustała przemieniając się w zwykły deszcz, natomiast Sasuke odłożył ostrze wchodząc do pomieszczenia.
-Mogę na tobie polegać. > wyszeptał Madara stojąc na samym końcu ciemnego pokoju. Natomiast w Konoha wstawał właśnie ranek, dwie postacie kierowały kroki coraz dalej przed siebie dochodząc do bramy wioski, ninja widząc tożsamość przybyszów natychmiast kazali poinformować dowódców Anbu jak też oddział specjalny wioski liścia. Już po kilku minutach zabrano ich do gabinetu Shikaku aby ustalić brakujące części układanki. 
-Nie mam pojęcia od czego zacząć.. > wyszeptał Naruto spoglądając na Itachiego, który również był zamyślony. Shikaku widząc stan przesłuchiwanych sam nie był w stanie pojąć jak nadal mogą żyć. 
-Cuda się zdarzają. > wypowiedział Itachi podnosząc głowę do góry, kiedy chciał dodać kolejne słowo zszokowany Shikaku uprzedził go. 
-Twój brat nie żyje. > wypowiedział poważnie spoglądając w oczy załamanej dwójce przyjaciół. 
...znaleźliśmy jego ciało na dnie klifu, uderzało o brzeg wody. Kilka godzin wcześniej uciekł ze szpitala po wybudzeniu się ze śpiączki. Możliwe że utrata wzroku odebrała mu chęci do życia. Blondyn wybiegł z pomieszczenia, Itachi natychmiast zatrzymał ręką Shikaku kiedy ten chciał rozkazać Anbu go zatrzymać. 
-Potrzebuje tego.. > wyszeptał Itachi spuszczając głowę w dół, niewidoczna łza spłynęła po jego policzku uderzając o ziemię. Uzumaki przechodził przez uliczki Konohy, rozmyślał o wspólnych chwilach z przyjacielem nadal próbując nie płakać.
-Nie mogę tak funkcjonować.. > pomyślał zasmucony wchodząc do szpitala Konohy, wszedł na drugie piętro po czym otworzył dawną salę, w której przebywał Sasuke. Spojrzał na rozerwany sprzęt medyczny jak też ślady krwi spoczywające na łóżku od wyrwania całego urządzenia. 
-To jego krew.. > wyszeptał przerażony nabierając na palec odrobinę czerwonego płynu. Powąchał go, natychmiast odwrócił wzrok na okno czując ulatniającą się chakrę. Dzięki Sennin Modo był w stanie zauważyć emitującą chakrę osoby nawet kilka godzin po wydarzeniu.
-Pozwól mi chociaż na chwilę uwierzyć w to, że nadal żyjesz..
Serce blondyna biło coraz mocniej..szok jakiego doznał w chwili usłyszenia głosu Sasuke był nie do opisania. Był przekonany że jeszcze chwile temu wypowiedział te słowa uciekając ze szpitala. Wyskoczył natychmiast przez okno próbując śledzić pozostawione ślady krwi przez Uchihę w momencie ucieczki, jako iż był ślepy nie mógł zatrzeć za sobą śladów. Naruto biegł coraz dalej, jego długa wyprawa spoczęła na odnalezieniu klifu. Spojrzał w dół dostrzegając ślady krwi, załamany chwycił się za głowę a następnie przypomniał sobie że to właśnie tutaj odnaleziono ciało Sasuke. 
-Nie mogę nic dla ciebie zrobić przyjacielu.. > wyszeptał Naruto ze łzami w oczach, chwycił za opaskę, którą pozostawił Sasuke a następnie rzucił ją w dół klifu. Była burzowa noc..nic nie wskazywało wtedy na to, iż moje życie tak bardzo się odmieni. Stojąc na głowie klanu Uchiha zawarłem przyjaźń z Hashiramą Senju. To właśnie jego pomoc pomogła nam we wspólnym celu pokoju - stworzeniu Konohy. Moi bracia oraz jedna siostra zachwyceni sukcesem nadal w cieniu wiązali koniec z końcem, nie dane było im w swojej lojalności sprzedać się klanu Senju, który dla nich wydawał się zbyt potężny jako sojusznik. Może nawet nie dla nich..rodzice mający wpływ na decyzję całej rodziny wyraźnie nie akceptowali takiego stanu sytuacji..moja matka, Izanami, nadal pragnęła władzy..
..doprowadzając ten klan do ruiny.
> wypowiedział Madara stojąc w ciemnym pomieszczeniu, spoglądał na obraz wiszący nad łóżkiem - widniała na nim jego rodzina oraz on sam. Sasuke z ciekawością nasłuchiwał kolejnych słów mających wpływ na zmianę losów całego świata Shinobi. Nigdy nie przyszło mi do głowy aby określać się mianem dziecka urodzonego w złotych szatach. Oglądając się za siebie dostrzegałem w innych to, o czym zapomnieli podczas swojej wędrówki. Byłem zwykłym dzieckiem..nie posiadałem jakichkolwiek umiejętności, a moje oczy barwiły się na niebieski kolor. Pogrążony w radości każdej sekundy życia spoglądałem jak mój świat powoli przestaje istnieć, a wartości dla jakich wcześniej żyłem, zabiły mnie. Poznała go przypadkowo, zakupując wspólne mieszkanie razem z Izanagim dążyła do ustatkowania, jakie wynikało z powodu znalezienia wielkiej miłości. Kiedy była w pierwszym miesiącu ciąży Izanagi został wezwany na wojnę przeciwko klanu Senju, natomiast sama Izanami miała przypilnować majątku jak też zdrowia dziecka, które miało nadejść na świat pokrywając się z datą powrotu męża. Zmartwiona zgodziła się na warunki chcąc wypełnić swoją przysięgę najlepiej jak może. Ten właśnie przypadek zadecydował o tym, dlaczego teraz istnieję. Izanami słysząc pukanie do drzwi natychmiast poszła je otworzyć, w drzwiach stał podróżnik szukający schronienia. Zdziwiona zaprosiła go do środka prosząc aby usiadł w salonie. Przygotowując szklankę wody oraz część ciasta poczęstowała gościa z uśmiechem na twarzy. Odpowiedział jej dokładnie takim samym uśmiechem, wstał z siedzenia, podszedł do mojej matki a następnie brutalnie ją zgwałcił. Zapłakana leżąc nago na ziemi błagała o litość, osobnik wyszedł z domu mając zobojętnienie na twarzy. Postanowiła ukryć całą prawdę próbując tym samym zapomnieć o traumatycznych przeżyciach, jakie dotknęły ją w ostatnim czasie. Zamilczała nie wypowiadając słowa przez 9 miesięcy. Czas zdecydowanie nabrał tempa, na świat przyszedłem ja, Madara Uchiha, oraz mój brat, Izuna Uchiha. Każdego zdziwiło iż nie jesteśmy bliźniakami.., urodziłem się chwilę wcześniej od Izuny, przez co oficjalnie zostałem nazwany starszym. Okrutną prawdę znała tylko Izanami..ukrywając nadal gwałt, który budził wątpliwości co do tego, kto jest ojcem dziecka. Zakłopotana ze sztucznym uśmiechem na twarzy przyjmowała gratulacje budzące w niej obrzydzenie tamtej chwili. Minęło 5 lat..
-Katon: Housenka! > krzyknął młodszy brat rzucając w starszego, odskoczył szybkim ruchem od pocisku czując na swoim czole spływające krople potu. Zacisnął zęby a następnie ruszył z bronią na młodszego. Przedzierając się przez liczne utrudnienia terenu podskoczył do góry chcąc zatopić swój patyk w zwycięstwie, kiedy nagle poślizg wywołany na trawie zabrał mu równowagę. Upadł na ziemię słysząc w oddali słowa swojej matki.
-Dzieciaki, chodźcie już, obiad! > krzyknęła mama wołając bawiących się braci na posiłek. Młodzi chłopcy, około lat 5. Żaden z nich nie znał podstaw technik ninja, brak Kekkei Genkai, rodzice tak samo. Szybko wykonali polecenie znajdując się po chwili w domu. 
-Musisz być najedzony aby móc bawić się w ninje. > stwierdziła mama z uśmiechem na twarzy, młodszy brat natychmiast przestał jeść słysząc słowa rodzica.
-Pff..to i tak za dużo na ciebie..! > wypowiedział po chwili młodszy brat chcąc sprowokować brata.
-Wiesz z własnego doświadczenia, Izuna? > zapytał starszy brat, Madara, jedząc niechętnie swoją porcję. Wzrok braci skrzyżował się, wywołując ciarki na ciele matki, Izanami.
-Przestańcie chłopcy..! > wyszeptała słysząc pukanie do drzwi, poprosiła dzieci aby poszły do swojego pokoju, Madara widocznie zaniepokojony zachowaniem matki wymknął się z pomieszczenia chcąc usłyszeć treść rozmowy jak też zobaczyć twarz osobnika. Oprócz młodszego brata posiadałem również dwójkę starszych braci, jak też jedną siostrę. Susanoo, najstarszy z nas szkolił się w technikach samoobrony, uważał iż prawdziwą siłą walki jest umiejętność obrony przeciwko atakom nieprzyjaciela, odpierając je dwa razy mocniej po uderzeniu. Amaterasu cały czas polegał na ogniu, szkoląc się w technikach stylu Katon oficjalnie zatwierdził, iż Uchiha podlegają władaniu tejże natury chakry. Po czasie długotrwałych treningów wytworzył coś na wzór czarnego płomienia, który został nazwany jego imieniem ze względu na pamięć. Podobno wytwór ten składa się z mroku oraz ciemności, które podtrzymuje palący się płomień przez okres tygodnia. Natomiast jedyna siostra w rodzinie, Tsyukomi skupiła się na nauce wiedzy o mitycznych oczach, Sharinganie. Żaden członek klanu Uchiha nie posiadał ich, matce ani ojcu nie było nic wiadomo na ten temat, przez to zakres wiedzy należał tylko dla naszego własnego wyboru oraz chęci. Skupiając się na książkach oraz zwojach praktykowała styl walki GenJutsu, przez co potrafiła stworzyć iluzje. Jednakże nawet to nie pomogło obudzić mitycznych oczu, musiała pogodzić się z faktem iż czerwone oczy wyginęły kilkaset lat temu. Izanagi natomiast kpił z umiejętności swoich dzieci, będąc jednym z najstarszych Samurai polegał na swoim ostrzu - nazwał je Totsuką. Widząc potencjał w Susanoo czasami zabierał go na treningi, a nawet dawał mu potrenować jego własnym ostrzem. Syn uważał, iż łącząc swoją samoobronę z ostrzem Totsuka jest niepokonany. Ojciec dumny z syna wyraził jego umiejętności obrony dwoma słowami, które nadały nazwę stylu Susanoo - "Lustrem Yata". Silna wola ojca wynikała z odwagi, jaką obdarzał siebie oraz swoich towarzyszy podczas walk i wojen z klanem Senju - wierzył w reinkarnację po śmierci. Nie bojąc się zgonu używał wszystkich swoich umiejętności bitewnych kpiąc z przeciwnika. Szczerze powiedziawszy, patrząc na zarys umiejętności wcześniejszych członków rodziny mogę stwierdzić iż moja matka potrafi najwięcej z nich. Nie jest shinobim, nie potrafi używać natur chakry, nie zna technik ani samoobrony, ale..kocha mnie, oraz mojego brata. Uczucie zapalające w nas chęci do nauki powoduje najsilniejszą z cech, jaką mogłem otrzymać przez całe życie, to dzięki niej zacząłem wierzyć w to, iż może być tylko lepiej. Osobnik wszedł do pomieszczenia, a ja kryjąc się w jednej z szafek przy salonie przyglądałem się jak zaczyna rozmawiać z mamą.
-Długo się nie widzieliśmy, jak ci mija życie?.. > zapytał ściągając kaptur z głowy, rozsiadł się na kanapie obserwując Izanami bezczelnym wzrokiem.
-Proszę..wyjdź.. > wyszeptała cała się trzęsąc, zaczęła płakać spoglądając w ziemię, załamana zamknęła oczy chcąc zapomnieć o przeszłości.
-Potrzebuję kasy, no chyba że bachor chciałby się dowiedzieć kto jest jego ojcem, nie? > dodał po chwili z uśmiechem na twarzy..
-Nie niszcz mi życia..proszę cię..ułożyłam wszystko na nowo, jestem szczęśliwa.. > wyszeptała opadając na kolana, błagała o litość.
-Widzę że muszę jeszcze raz nauczyć cię pokory, suko! > krzyknął rzucając się na moją matkę, coś we mnie pękło..
..gdy spływająca krew napastnika komponowała się z moim Mangekyou Sharinganem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz