Taniec śmierci

Biegł przed siebie omijając budynki oraz przerażonych ludzi. Miejsce, które starał się ratować za wszelką cenę przez całe życie. Dla którego chciał być dobrym dowódcą oraz zapewnić mu bezpieczeństwo. To wszystko legło w gruzach. Te wszystkie wojny, starcia, demony w wiosce, poświęcenie ludzi...mieszkańcy bali się. Spoglądając przez okna wyniszczonych domów przez wojny patrzyli jak Uzumaki biegnie przed siebie, a tuż za nim Kashin Koji idąc jego tropem. Nie byli w stanie mu pomóc. To wszystko...to wszystko było dla nich za dużo.
Każdego dnia powtarzał sobie, że kiedyś się to wszystko skończy. Wojny ustaną, a on przyniesie odpowiedź światu. Pokaże rozwiązanie, o jakie walczyli Madara oraz Sasuke. Kiedy on sam, najzwyczajniej na świecie nie zna odpowiedzi. Jednakże, jeżeli zastanowi się nad tym dłużej, zna ją. Przerażającą prawdę. Nie ma rozwiązania, które przyniesie wieczny pokój. A kiedy go zabraknie, na świecie pojawią się osoby rządne krwi oraz wojen. Chcące wykorzystać władzę oraz zaprowadzić dyktaturę. Kto wtedy ich wszystkich obroni...
-Mój syn?...w innej rzeczywistości mam syna?... - rozmyślał nadal biegnąc przed siebie. Minął bramę wioski, po czym skierował się wydeptaną ścieżką w bardziej odległe miejsce. Jednakże dobrze mu znane. Białe kwiaty obrastały łąkę świecąc delikatnym światem podczas pełni księżyca. To właśnie tutaj wszystko się zaczęło. Prastary dąb rósł w oddali przykrywając się cieniem księżyca. To tam Naruto odbył pierwszą rozmowę z Kakashim, zapoczątkowując to wszystko.
Trzymając się za ramię próbował zatamować krwawienie. Mimo osłonięcia przez Shion, Kashin zdołał trafić Naruto dosyć dotkliwie. Patrząc jak jego krew spływa na białe kwiaty przypomniał sobie o tych wszystkich, którzy oddali życie za sprawę. Sasuke, Kawaki, Itami...to tylko niektórzy. Ci wszyscy ludzie nie żyją. Oddali życie uważając, iż Naruto znajdzie odpowiedź na pokój. Że uda mu się go osiągnąć. Powierzyli ogromne brzemię na jego barki. A on ma wszystkiego dosyć.
-Nie chciałem, aby to wszystko tak się potoczyło... - wypowiedział krwawiąc. Nie był w stanie spełnić próśb przyjaciół. Był nieszczęśliwy. Przez potrzeby innych oraz to ogromne brzemię przestał być sobą. Przestał żyć dla siebie. Przestał spełniać pasję oraz pozwolić sobie na miłość. Próbował tylko żyć dla innych. Zawiedziony swoim życiem spojrzał przed siebie słysząc kroki. Postać w odbijanym świetle księżyca kroczyła po łące depcząc po białych kwiatach. Biały odcień maski idealnie komponował się ze światłem księżyca, jaki oświetlał teraz obojga. Patrząc na siebie Kashin skierował wzrok na ramię Naruto dostrzegając, iż ten dosyć mocno krwawi.
-Zostawiasz ślady. - stwierdził Kashin ukazując, jak znalazł Naruto. Ścieżka z krwi zdradziła jego położenie.
-Przyznaję ci rację. - odpowiedział Uzumaki na co Kashin rozszerzył zdziwiony oczy.
...moje życie od kilku lat skupiało się tylko na innych. Ignorując własne potrzeby poświęciłem się, aby innym było dobrze. Do tego stopnia, iż...
-Nie wyszli nawet, aby cię obronić. - przerwał Kashin szokując Naruto. Zszokowany skierował wzrok w dół wiedząc, iż ten ma rację.
...ludzie są egoistyczni. W razie niebezpieczeństwa o swoje życie są w stanie porzucić wartości jakimi kierowali się całe życie. Tylko po to, aby uratować własną skórę. - dodał po chwili sięgając za katanę na plecach.
-Więc powinienem również teraz to zrobić aby przeżyć, prawda? - zapytał łamiącym głosem dostrzegając to wszystko. Swoją naiwność oraz oddanie wobec innych. Musiał zostać pociągnięty do ostateczności, aby to zrozumieć.
-Już nie ma odwrotu. Ta historia dobiegnie końca w ciągu najbliższej godziny.
Obdarowując go ostatnim spojrzeniem zaczął biegnąć w jego kierunku. Trzymając swoją katanę był gotowy zakończyć to wszystko. Ta rzeczywistość musiała odejść. Była zbyt wyniszczona ludzkim poświęceniem, które nic nie znaczyło. Ich ostrza natychmiastowo się skrzyżowały, Kashin był dużo szybszy od rannego Naruto. Uzumaki nawet nie zdążył wyprowadzić kontry, kiedy Koji był już przy nim kierując katanę w stronę jego szyi. Kiedy ta nagle została złamana na pół ostrzem chidori.
Zszokowany Naruto szybko odskoczył, natomiast Kashin odwrócił się w kierunku polany dostrzegając czarną poświatę wyniszczonego Susanoo.
-Łapy precz...od niego... - wypowiedział ledwo Sasuke trzymając się za zakrwawione ramię. Zdziwiony Kashin nie mógł uwierzyć, iż ten jeszcze żyje po jego ataku.
-Próbujesz oszukać rzeczywistość? Byłem pewien, że wykończyłem cię ostatnim razem. - odpowiedział wzdychając. Nie mając przy sobie innej broni stwierdził, iż użyje do walki tylko swych dłoni.
-Każdy człowiek kreuje tę rzeczywistość! Jesteś naiwny, jeżeli uważasz, że tylko ty możesz zmienić jej przebieg! - krzyknął Naruto na co Kashin nie odpowiedział. Biegnąc w stronę Sasuke chciał go wykończyć raz na dobre. Uzumaki również zaczął biegnąć w jego kierunku nie mogąc pozwolić, aby tak się to wszystko skończyło. Był jednak zbyt wolny. Rana dodatkowo utrudniała jego ruch. Czarne Susanoo skierowało ostrza w stronę przeciwnika, jednakże one również były na wyniszczeniu. Prosty unik ze strony Kojiego wystarczył, aby ominąć wyniszczoną konstrukcję a następnie dotknąć Sasuke!
-Nie możemy dać mu użyć znaku! - krzyknął Uchiha wykonując unik, jednakże widząc na swojej klatce piersiowej znak Kashina. Jego Susanoo nagle się rozpadło z powodu braku chakry oraz odniesionych ran podczas ostatniej walki. Z przerażeniem spoglądał w stronę Naruto wiedząc, iż nie może go zostawić samego. Oddał mu całe swoje życie.
-Zrobię wszystko, aby cię obronić, Naruto! - ryknął próbując podnieść się z ziemi. Uzumaki powoli wstał, a następnie skierował wzrok na Kashina, który już łączył dłoń w pieczęć.
-Ten świat shinobi dobiegł końca.
Nastąpił wybuch niebieskiego płomienia, który pochłonął ciało Sasuke zabijając go!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz