"Postanowienia"

Pociski notek wybuchowych leciały na każde strony, uderzały powolnym ruchem o tafle wody, które w jednym momencie zamieniały się w ogromne pola bombowe wrogów. Całej sytuacji z daleka przyglądała się Sakura ładując w swojej pięści ogromną dawkę chakry. Zaczęła biegnąć, szybkim uderzeniem uderzyła z całych sił w bramę główną do Iwy-Gakure, Ninja Konohy oraz Kumo nie musieli długo czekać, już po paru sekundach znajdowali się w środku miasta.
-Idę znaleźć Tsuchikage, opanujcie sytuację w wiosce! > krzyknęła Sakura biegnąc wprost na główny budynek Iwy gdzie przebywał Oonoki. Woda spokojnie płynęła uderzając o kamienie przy brzegu, na którym znajdował się Uzumaki razem z ledwo przytomnym Killer Bee. Byli zmęczeni zdarzeniami jakie miały miejsce w ostatnim czasie. Marzyli o wypoczynku oraz spokoju.
-Jestem głodny... > wypowiedział szeptem nie chcąc martwić Bee, wiedział że musi znaleźć schronienie na pewien czas, aż nie odzyska w pełni sił. Wziął szybkim ruchem Bee na plecy a następnie zaczął kierować się dalej po krótkim wypoczynku nad rzeką.
-Nie mogę wyważyć tych cholernych drzwi! > krzyczała Sakura uderzając z całej siły w budynek Tsuchikage!
-Doton: Iwa no Gōremu!
-Sakura! uciekaj! > krzyknęła Ten-Ten rzucając w ostatniej chwili metalowe nici na ogromnego golema ze skały!
-A więc...Konoha już nas odwiedziła... > wypowiedział Akatsuchi stojąc na budynku Kage!
-Ten-Ten?! Posiłki już przybyły! > stwierdziła Sakura widząc jak Ninja z Konohy dotarli na miejsce w towarzystwie brunetki. Złożył swoje ręce, a następnie zablokował notki ogromnymi skałami, które nagle wyłoniły się z dachu budynku! Miał dość przyglądania się całej sprawie z daleka, wydobył z siebie całą chakrę pokrywając tym samym swoje ciało za pomocą kamienia! Nagle z kamieni osunęły się na ciało wybuchowe notki!
-Zastawiłam je w ziemi za pomocą metalowych linek...czekały aż ponownie pobierzesz chakrę z podłoża..tym samym przeczepiając do siebie moje notki...jesteś żywą bombą.
-To...tylko początek waszego piekła! > krzyknął a następnie wybuchł pozostawiając ogromne ślady krwi! Natomiast w pobliskich lasach Iwy Tsunade przedzierała się z oddziałami aby wspomóc Sakurę. Bee kazał Naruto iść dalej, sam natomiast został na jednej z farm, gdzie pomogli mu okoliczni farmerzy. Przedzierał się przez las aż znalazł się na jednej z polan, zauważył postać idącą w jego stronę.
-Staruszek..co.. < wyszeptał blondyn będąc cały czas w gotowości, obserwował Betę widząc jak trzyma ołówek oraz kartkę papieru w ręce. Numer trzeci zapisał coś na kartce po czym uśmiechnął się szeroko. Blondyn natychmiast rzucił w jego stronę RasenShurikena. Ostrze techniki przeleciało przez jego ciało tak, jakby był niewidzialny.
-Po zapisaniu hasła na kartce mam pięć sekund na ponowną materializację. > stwierdził odwracając kartkę w stronę Naruto, napisał na niej jego imię.
-Dlaczego robisz to wszystko?! > zapytał z krzykiem, uśmiech starca opadł...przypomniał sobie o przykrej przyszłości.
Była zima, kilka kresek poniżej zera. Przez zamarzniętą uliczkę przechodził staruszek, trzymał w ręce kartkę papieru. Szedł coraz dalej, próbował ogrzać się poprzez dmuchanie ciepłym powietrzem w okolice dłoni. Bezskutecznie, mróz jaki dobiegał od kilku dni w małą wieś nie dawał żyć okolicznym mieszkańcom, po godzinie 22 każdy z nich siedział już w domu, nie myślał o tym aby wyjść, tamtejsze dzielnice w nocy bywały niebezpieczne. Oprócz jednej osoby, staruszka, idącego przez zimno i ciemność z kartką papieru.
-Zimno tutaj...już dawno tak nie było... > wyszeptał odwracając się do tyłu, zauważył dwóch mężczyzn, którzy kierowali się w jego stronę. Niebezpieczna atmosfera z każdym momentem wzrastała, lęk przed bójką był widoczny na odległość w zachowaniu starca. Nawet nie zauważył, kiedy jeden z osobników uderzył staruszka z całej siły, że ten poleciał na chłodną ziemię upuszczając kartkę papieru.
-Heheh...zachciało ci się nocnych spacerów, staruchu?... > zapytał jeden z mężczyzn uśmiechając się bezczelnie.
-Rei, zobacz to. > stwierdził drugi osobnik widząc jak staruszek próbuje ukryć kartkę.
-Dawaj to! > krzyczał kopiąc z całej siły starca, ten nie chciał mu oddać papieru.
...załatwimy to inaczej, Kuso, wyciągaj nóż! > wypowiedział w stronę partnera. Powolnym ruchem opuścił rękę na ziemię, był słaby, oddał napastnikowi jego kartkę patrząc w ziemię, aby ten przestał go dalej bić.
-Hahah...słuchaj tego Kuso...
Drogi Synku...Piszę tą wiadomość ze względu na to, iż jakiś czas temu strasznie się pokłóciliśmy....Dobrze wiem...że nasze stosunki nie były najlepsze...od dłuższego czasu nie było dobrze. Zastanawiasz się zapewne...dlaczego postanowiłem teraz napisać. Rozumiem że wszystkie wydarzenia...jakie miały miejsce w tamtej chwili były wykonane pod agresją...wiem że prawda była okrutna, wiem że tak prędzej czy później musiało być. Jednakże musisz wiedzieć...że jest mi przykro.PS: 
-Nie! > krzyknął starzec odrywając dalszą część wiadomości skierowanej do swojego syna, wspomnienia z ostatnich dni do niego wróciły.
-Gratulujemy wygranej, panie Beta. > wyszeptał kurier oddając przesyłkę właścicielowi.
-Mhm...polecam się na przyszłość, miłego dnia. > stwierdził z uśmiechem na twarzy żegnając się.
-Haha! Oby na przyszłość panie Beta! > wypowiedział uśmiechnięty wychodząc. Zamknął drzwi, skierował się z paczką do salonu.
-Kto to był?... > zapytał syn leżąc leniwie na kanapie
-Hmm...wygrałem główną nagrodę w konkursie. > stwierdził przyglądając się paczce.
-Co?! Wygrałeś?! > krzyknął podnosząc się z kanapy, szybkim ruchem podszedł do ojca
-Tak, wygrałem 100 milionów Yen.
-Co?! > krzyczał uśmiechnięty
-Oddam wszystko na pomoc dla biednych. > wypowiedział z uśmiechem na twarzy
-Biednych?! > nagle syn wpadł w szał, zaczął zrzucać talerze gdy usłyszał o celu wydania pieniędzy przez ojca
...dobrze wiem, że jesteś dobroduszny...ale nie możesz robić takich rzeczy! > krzyczał w napadzie złości. Zbliżał się wieczór, staruszek skierował się do sypialni w celu odpoczęcia. Po godzinie 10 obudził się, wstał, wykonał podstawowe czynności, a następnie skierował się do salonu. Syna nie było w domu, zauważył tylko kartkę pozostawioną na stole.
Pieprz się...nie mam zamiaru mieć dłużej nic z tobą wspólnego...jesteś dla mnie zwykłym, dobrodusznym śmieciem.
Nagle usłyszał dzwonek do drzwi, podchodząc do drzwi zauważył, iż paczka z nagrodą zniknęła.
-Witam...czy mam przyjemność z panem Beta? > zapytał mężczyzna trzymając w rękach notes.
-Tak...o co chodzi?... > zapytał nadal zszokowany kartką pozostawioną przez syna
-Od dzisiaj pan tutaj już nie mieszka, zabieramy pana do domu spokojnej starości, taka wola syna, proszę nie utrudniać. Wyszedł razem z mężczyzną do wyjścia, razem z nim skierował się do budynku. Kolejnej nocy, po głębokich przemyśleniach, napisał wiadomość. Z wielkim smutkiem zabrał ją ze sobą, a następnie uciekł. Przez ogromne zimno nocy szedł przez uliczkę, aż natrafił na aktualne wydarzenia. Napastnik stał nad staruszkiem, jego nóż był coraz bliżej szyi ofiary. Nawet nie zauważył, kiedy ręka, w której trzymał narzędzie zbrodni poleciało wraz z jego ręką na ziemię. Obserwował całe zajście z szokiem w oczach, właśnie widział jak jego ręka została przecięta szybkim cięciem przez nieznajomą osobę.
-Co...właśnie się stało? > stwierdził staruszek widząc jak Rei trzyma się za oderwany punkt.
-To dość podłe napadać na osoby po zmroku, nie uważasz?... > wyszeptał podchodząc do przestraszonego starca.
-Kim jesteś?... > zapytał Beta lekko odchodząc do tyłu.
-Jestem twoim przyjacielem...Beta... > dodał a następnie za pomocą siekiery odrąbał głowę Reiowi.
...nikt nie ma prawa krzywdzić moich przyjaciół.
-Kuso...uciekaj... > wyszeptał przed śmiercią Rei. Drugi bandyta ruszył w ucieczkę, nawet nie zauważył kiedy jego ciało zastygło w bezruchu, zauważył jak pojedyncze nici krwi trzymają go za nogi.
-Wskaż mu ulgę...Beta... > wyszeptał a następnie wskazał palcem na kieszeń Bety, miał w niej długopis, którym wcześniej pisał wiadomość do syna.
....pokaż cierpienie...jakiego musiałeś doświadczyć...
Po dziesięciu minutach stał nad ciałem napastnika, który zamienił się w ofiarę. Patrzył na niego zimnym wzrokiem, nigdy taki nie był. Nawet nie zauważył kiedy ofiara obróciła się w martwą osobę.
-Zabiłem go... > wyszeptał Beta
-Teraz....przedstawię cię reszcie przyjaciół, kochany przyjacielu.
...zapomnij o dawnym życiu...przeszłości...którą cierpisz... > dodał zanikając ze starcem.
-Oto...moja historia...gówniarzu... > wyszeptał Beta widząc zszokowaną twarz Uzumakiego.
..co jest?..zaniemów.. > nie dokończył mówić słysząc kolejne słowa Naruto.
-Pomogę ci odnaleźć syna. > stwierdził podając rękę Becie. Krople łez napłynęły do oczu staruszka.
Przekażę wszystkie pieniądze na pomoc dla biednych.Wolę pomagać...nie potrzebuję własnych korzyści materialnych.
...to niemożliwe... > szeptał z łzami w oczach widząc dawnego siebie w Uzumakim!
-Beta...pomogę ci...ponieważ jesteś moim prawdziwym przyjacielem. > stwierdził Naruto wyciągając rękę w przód aby przybić żółwika. Starzec trzymając tasak w ręce kierował go w stronę ręki blondyna, gdy nagle opuścił go na ziemię, w jednej chwili zobaczył, do czego doprowadziła go manipulacja reszty demonów.
-Nie jesteś trzecim...numerem trzecim...jesteś sobą Beta, moim przyjacielem. > dodał Naruto
-Niemożliwe...ja....ci...wierzę... > szeptał zapłakany gdy nagle zauważył w oddali nadlatującego, papierowego anioła. Konan wylądowała przy postaciach po czym przestawiła sytuację, z której wynikało iż jakaś dziewczyna stojąc na wieży w KiriGakure chce wysadzić siebie razem z całą wioską. Weszli na papierowego ptaka Konan lecąc razem z nią na miejsce wydarzenia. Lecieli kilka minut..zaraz po tym wydarzeniu Naruto dostrzegł kto odpowiada za zamieszanie, na najwyższej wieży stała Omega, dziewczyna bez prawej ręki!
-Ile jeszcze... masz w sobie wiary Uzumaki...? > wyszeptała z uśmiechem na twarzy przyglądając się ogromnej bombie przyczepionej do jej brzucha!
-Dlaczego nie mogę zobaczyć mamy?! Nie zabronicie mi tego! > krzyczała dziewczynka próbując dostać się do pomieszczenia w którym ostatni raz widziała matkę.
-Przykro mi, ale twoja matka nie żyje.
-No dalej...przyjdź Uzumaki...pokaż że sprawiedliwość nadal istnieje! > krzyknęła tak aby każdy na dole ją słyszał!
-Jak to nie...nie żyje?...
-Twoja matka nas zdradziła, była śmieciem.
-Mama...zdradziła...?
-Zejdź mi z drogi dzieciaku, nie mam żadnego szacunku do osoby będącej jej córką.
-Przestań, Omega! > krzyknął Beta widząc jak dziewczyna stoi na dachu największego budynku w Kiri-Gakure!
-Ten głos....trzeci?! W takim razie Naruto też tutaj jest... > pomyślała aktywując bombę.
...nawet się nie zbliżaj, Beta. > wyszeptała trzymając nóż kuchenny w lewej dłoni.
-Co teraz zrobimy, Naruto?! > zapytał starzec widząc jak bomba już odlicza do wybuchu. Uzumaki spojrzał na pierwszą, widział w niej osobę, którą wcześniej spotkał podczas podróży do świątyni.
-Długo się nie widzieliśmy, Omega. > wypowiedział z uśmiechem na twarzy
-Jakim prawem mówisz do mnie po imieniu pajacu?! > krzyknęła wyraźnie zdenerwowana postawą Naruto.
-Jakim prawem?...to ty mi powiedz gdzie ukryłaś ciało mojego mistrza. > dodał poważnie
-Patrz! To ta dziewczyna, córka śmiecia.
-Widzę...ktoś powinien się nią także zająć, o jednego śmiecia na świecie mniej. Mała dziewczynka spokojnie opierała się o ścianę, zasłaniając nogami małe ciało próbowała ocieplić organizm, który był od dawna wychłodzony i zmarznięty.
-Zapewne jesteś głodna, co? > zapytał z uśmiechem na twarzy jeden z okolicznych mieszkańców przechodząc koło sieroty.
...skoro jesteś taka głodna, to sama się zjedz śmieciu! > krzyknął a następnie kopnął dziewczynę z całej siły, wiła się z bólu po uderzeniu.
-Nikt...nie reaguje... > pomyślała trzymając się za brzuch
-Rzeczywistość tego świata zmusiła mnie do tych postanowień. > stwierdziła przyglądając się bombie na brzuchu.
Skierowała swoją zakrwawioną głowę od uderzeń na zimny śnieg, krzyczała aby przechodzień przestał ją bić.
-I jeszcze to zjedz, ty śmieciu! > krzyczał zadając ostateczne uderzenie, a następnie odchodząc.
-Nie masz prawa mówić mi, jak mam postępować...nie byłeś przy tym, nie czułeś tego przez co musiałam przechodzić każdego dnia. > wyszeptała Omega patrząc w ziemię.
Dziewczynka powoli kierowała się na kolanach tak, aby nie została usłyszana. Co chwilę nadstawiała ucho do pomieszczenia, w którym były toczone rozmowy na jej temat.
-Co z nią robimy? Nie lepiej ją po prostu zabić? > stwierdził z powagą w głosie
-Masz zupełną rację, nie potrzebujemy kolejnego śmiecia. > dodał kolejny. Nagle dziewczynka poczuła na swoim karku zimny oddech, odwróciła się.
-Chodź ze mną...wiem gdzie możesz iść.
-Kim...kim pan jest?... > ledwo wypowiedziała, jej żołądek z głodu jadł sam siebie.
-O 14 rusza statek...zabierze cię do Kiri-Gakure...tam nikt cię nie znajdzie. > stwierdził a następnie pociągnął dziewczynę za sobą. Kilka minut później stali już przy porcie. Dziewczynka powoli udała się do magazynu na statku, ukryła się w nim, statek ruszył.
-Boję się... > wyszeptała powoli trzymając się za kolana
Podróż minęła bezpiecznie, skradając się wyszła z transportu, a następnie udała się w głąb miasta. Nie znała niczego, nikogo, była pozostawiona sama sobie. Zima, która dobiegała od kilku miesięcy tamto miejsce dodatkowo nie dodawała jej optymizmu na sytuację, w jakiej się znalazła. Usiadła przy najbliższym sklepie, widząc jak każdy z ludzi, którzy się tam znajdują są szczęśliwi, pozbawieni jakichkolwiek błędnych emocji nie pozwalających na dalsze istnienie. Nie było chwili, podczas której nie widziała w tych ludziach siebie oraz swojej matki, niegdyś ich życie wyglądało tak samo.
-Czemu siedzisz tutaj? > zapytał właściciel sklepu. Dziewczyna nie zareagowała, bała się, że ten ją uderzy lub zabije.
...wejdź do środka, zamarzniesz tutaj. Wykonała polecenie, wstała a następnie weszła do środka, poczuła ciepło, od dłuższego czasu nie czuła tego uczucia.
-Jadłaś coś ostatnio?...wyglądasz na głodną. > stwierdził widząc jak dziewczyna patrzy się na różnorodne towary widniejące na półkach.
...wejdź do tamtego pokoju, ogrzej się, zaraz przyniosę coś do jedzenia. > wyszeptał zasmucony iż spotkał ją taki los.
-A więc nazywasz się Omega, tak? > zapytał.
-Dlaczego...pan mi pomógł? > zapytała przestraszona
-Jestem człowiekiem...ty także, oto moja odpowiedz. > wypowiedział z uśmiechem na twarzy. Nastała niezręczna cisza, po której właściciel sklepu nagle się odezwał.
...ja także popełniłem w swoim życiu wiele błędów...
-Jakich?... > zapytała
-Ukradłem swojemu ojcu cały majątek...a następnie uciekłem tutaj, do Kiri-Gakure...
-Miał pan tatę?
-Heh...tak miałem....miałem....chciałbym...
-Tak?...
-Chciałbym...nadal go mieć... > wyszeptał ze łzami w oczach
...popełniłem błąd...chciwość mną zawładnęła...zostawiłem go zupełnie sam....
-Więc...może razem odnajdziemy pana tatę? > zapytała dziewczynka z uśmiechem, który pojawił się u niej pierwszy raz od dłuższego czasu.
-Dziękuję...jesteś dobrym dzieckiem.
Nagle ktoś wszedł do sklepu, skierował się do właściciela.
-Witamy...byłem tutaj tydzień temu, gdzie są zapłacone długi? > krzyknął
-Przepraszam...ale nadal nie mam... > wyszeptał przerażony wizytą
-To że przegrałeś miliony w kasynie nie czyni cię tym, aby nie płacić za swoje błędy! > krzyczał a następnie wyciągnął nóż z kieszeni!
-Nie! > krzyknęła Omega wyrywając jego nóż kuchenny, wbiła go w głowę napastnika!
-Ty...
-Teraz...będzie pan bezpieczny...
-Jesteś potworem! Wynoś się! > krzyknął właściciel sklepu. Omega wybiegła ze sklepu cała zapłakana, miała krew na rękach. Po kilku godzinach gonitwy znaleźli ją ANBU, skierowali do Mizukage.
-Hmm..córka śmiecia, poznam ją na kilometr. > wyznał 3 Mizukage
-Co z nią zrobić?
-Przetransportujcie tą sukę do Kraju Wiru, właśnie szukają pojemnika na lisa.
-Lisa...wiru?.. > szeptała zapłakana przypominając sobie o ciosach jakich doświadczyła ze strony tamtejszych mieszkańców. Po kilku godzinach była na miejscu, zabrano ją do świątyni, a następnie nadstawiono pod pieczęć Yin-Yang.
-Jeżeli nie wchłoniesz pieczęci, to zginiesz. Jeżeli wchłoniesz, to będziesz miała Kyuubiego. Tak czy inaczej, pozostaniesz dla nas zwykłym śmieciem, Haha! > krzyknął rozpoczynając rytuał. Już po kilku sekundach ciało dziewczynki nie wytrzymało przeciążenia, została wchłonięta chakrą Kyuubiego do babilonii.
-Czy nadal widzisz światło w moim życiu, Uzumaki Naruto? > zapytała mierząc nożem kuchennym w jego stronę. Staruszek obserwował całą sytuację z daleka, Naruto bez jakichkolwiek zahamowań ruszył przed siebie próbując zatrzymać Omegę przez wybuchem. 
-Zatrzymaj się dzieciaku! > krzyknął widząc jak Omega czeka na moment, w którym będzie mogła zadać śmiertelny cios Naruto. Kilka centymetrów, dokładnie tyle brakowało aby wydać wyrok na byłym Jinchuuriki z rąk numeru pierwszego, Beta zablokował jej nóż rękami, nie pozwolił na to, aby ta go zabiła.
-Jeżeli chcesz zabić go...to najpierw zabij mnie. > stwierdził patrząc w oczy Omedze. Omega zatrzymała się w miejscu, patrząc w ziemię po raz pierwszy od dłuższego czasu nie wiedziała jak ma zareagować na słowa.
...uważasz że jeżeli wysadzisz całe KiriGakure, które doprowadziło do twojego cierpienia teraz zemścisz się, i sprawa minie? Tam są niewinni ludzie, dokładnie tacy jak ty kiedy byłaś mała, i niczego nie rozumiałaś, chcesz sprawić im dokładnie takie samo piekło?
-To nie ja wybierałam tego cholernego właściciela sklepu, który powiedział że jestem potworem! > krzyczała z nożem w ręce
...sam zostawił swojego ojca na pastwę losu uciekając ze wszystkimi pieniędzmi, a następnie je wydając w kasynie! > krzyczała ze łzami w oczach
....czy nie jest potworem...gorszym niż ja?! > dodała 
-Zostawił...ojca...uciekając...z pieniędzmi...? > pomyślał zszokowany Beta słysząc jej słowa
-Trzeci...ty chyba nie chcesz mi powiedzieć... > stwierdziła zszokowana lekko odchodząc w tył, stała na krawędzi budynku, jeden zły ruch i mogła spaść w dół.
...to był twój syn?
-Uważaj Omega, nie idź dalej! > krzyknął Naruto widząc jej reakcję
-Ten świat...jest przegrany... > dodała zapłakana
...szósty...muszę ci coś wyjawić...
...Uzumaki...twoja matka nadal żyje... > wyszeptała zapłakana Omega. Weszła w swój umysł ponownie, jej dusza trzymała sztylet w ręce, za pomocą którego odcięła sobie głowę.
-Ja wierzę...że znajdziesz lepszą odpowiedz na zatrzymanie nienawiści...niż moje samobójstwo...
-Zabiła swój umysł...tym samym niszcząc bombę ratując wioskę przed wybuchem. > dodał powoli ze łzami w oczach.
-Wzięła bombę razem ze sobą...jest bohaterką... > pomyślała Konan widząc wszystko z oddali. Rozproszyła się na kartki papieru, poleciała w dół.
-Sakura, przekaż innym że od teraz Kiri-Gakure należy do sojuszu Konohy. > stwierdziła Konan. Natomiast w Iwa trwało ostateczne starcie wojny Shinobi.
-Nie będę mówił że cieszę się na to spotkanie...powiem więcej...jestem rozsadzany radością... > wypowiedział Tsuchikage widząc jak Tsunade rozerwała swoją potężną siłą wejściowe drzwi.
...już za chwilę wygram tę wojnę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz