„Bestia”

Powłoka chakry Sarutobiego natychmiastowo się zachwiała, gdy poczuła na sobie blask fioletowego światła Rinnegana Sasuke. Ten złapał go jeszcze mocniej w szpony Susanoo nie zważając na to, co się z nim za chwilę stanie. Krew zaczęła spływać z jego pleców gdzie został trafiony kunaiem, jednakże w żaden sposób go to nie obchodziło. Nie czuł żadnego bólu. Każda emocja została pominięta przez przepływającą siłę, która teraz znajduje się w jego całym ciele.
-Rinnegan może i jest potężną bronią…ale równie niebezpieczną… > wyszeptał Sarutobi w stronę przeciwnika, który patrzył się na niego nieobecnym spojrzeniem.
-Nie zostanę drugim Madarą. W przeciwieństwie do niego mam ludzi, którzy przywalą mi w łeb kiedy zrobię głupotę. > odpowiedział z przekonaniem myśląc o Suigetsu, Karin, Shisuim oraz Naruto. Był pewien, iż może na nich liczyć w każdej sytuacji.
-Zmieniłeś się. Z gówniarza bez osobowości stałeś się nadzieją na ratunek tego świata. W takiej sytuacji mogę prosić cię tylko o jedno. > stwierdził jednym ciosem niszcząc szpony Susanoo! Odepchnął silnym ruchem całą postać od siebie, po czym spojrzał na zdziwionego Sasuke zdeterminowanym wzrokiem.
…wykończ mnie. A następnie pozbądź się tej chakry. Od lat marzyłem o tym, aby w końcu zawalczyć na poważnie jak kiedyś. > dodał po chwili ładując w swoich dłoniach chakrę Yin-Yang. Sasuke dobrze wiedział, iż żarty dobiegły końca. Przez ten cały czas Sarutobi bawił się z nim ostrożnie dobierając każdy atak, aby nie stała mu się krzywda. Teraz jednak jest inaczej..zależy mu na tym, aby dowiódł swojej prawdziwej mocy. Jak na życzenie również aktywował Susanoo spoglądając na niego ostrożnym wzrokiem. W kilka sekund Sarutobi zniknął pojawiając się za nim. W prawej dłoni pojawiła się czarna chakra Yang. Przywalił z całej siły nią w Susanoo przebijając się przez perfekcyjną obronę wroga. Odłamki fioletowego Susanoo zawisły w powietrzu przerywając ciszę, jaka zapadła jeszcze chwilę temu. Uchiha natychmiast wyprowadził kontratak zamachując się prawą ręką potwora w przeciwnika. Sarutobi zamknął oczy, po czym naładował w lewej dłonii białą chakrę Yin. Wystawił ją w prawą stronę, po czym otworzył oczy. Białe pole energii otoczyło jego ciało. Ręka Susanoo z całej siły uderzyła w niego rozrywając się przy uderzeniu na kawałki. Zszokowany Uchiha odskoczył wraz z bestią obserwując swojego przeciwnika.
-Susanoo nie wystarczy… > wyszeptał ponownie opuszczając rękę. Spojrzał na Uchihę, który nie chciał po sobie dać mu do zrozumienia, iż jest zszokowany jego potęgą. Sasuke skupił się, po czym zamknął na chwilę oczy. Z jego prawego oka zaczęła spływać krew, na co Sarutobi przyjął postawę bojową. Zanim się obejrzał, Uchiha otworzył oczy wywołując czarny promień Amaterasu, który zaczął podążać za Sarutobim. Ten najszybciej jak mógł wykonał odskok biegnąc przed siebie, tuż na Uchihę.
-O to chodziło…tak, biegnij w moją stronę… > pomyślał delikatnie się uśmiechając. Przeciwnik był już tuż przed nim. Złapał za katanę kierując ją w stronę przeciwnika. Ten momentalnie również chwycił za swoje ostrze kontratakując. Miecze zetknęły się ze sobą łamiąc na kawałki. Dźwięk uderzenia rozbrzmiał w uszach przeciwników wywołując na twarzy Uchihy jeszcze większy uśmiech. Sarutobi odbił złamaną katanę wroga od siebie, po czym zamachnął się w lewą stronę odcinając lewą rękę Uchihy za pomocą swojej czarnej dłoni Yang. Uchiha opadł na kolana zalewając się krwią.
-A jednak…ten Rinnegan to zbyt mało aby uratować ten świat. > stwierdził Sarutobi kierując rękę wprost na głowę Sasuke. Jego Rinnegan zaczął kręcić się w przeciwną stronę do wskazówek zegara. Jego dłoń zaczęła cofać, a krew powracać do odłamanej kończyny. Krew zaczęła spływać z oka Uchihy. Już po chwili cały zakrwawiony na policzku otworzył oczy widząc siebie znowu z lewą ręką, oraz nadbiegającym Sarutobim, który nie wiedział co się właśnie stało, i skąd wzięła się krew na policzku Sasuke. Teraz Uchiha skupił się na wywołanym dźwięku łamanej katany z ostrzem przeciwnika. Skupił wzrok, w po czym ponownie chwycił za katanę kierując ją w stronę przeciwnika. Ten zareagował tak samo sięgając za ostrze. Miecze ponownie zderzyły się ze sobą wywołując dźwięk łamanego ostrza.
-Teraz…skierujesz rękę z chakrą Yang w lewą stronę, aby odłamać mi lewą rękę… > pomyślał odwracając się natychmiast w prawą stronę. Wykonując unik przed zdziwionym Sarutobim skierował Amaterasu w lewą stronę, gdzie wcześniej miał zamiar go trafić. Płomienie objęły zszokowanego wroga zaczynając go pochłaniać.
-Jakim cudem…przewidziałeś mój ruch?! Przyszłość?! > krzyknął zszokowany na co Uchiha tylko się uśmiechnął.
-Ja?... > zapytał gdy na jego ustach pojawił się psychiczny uśmieszek.
…ja tylko…naprawiam błędy przeszłości… > dodał po chwili wyciągając rękę przed siebie. Chakra Sarutobiego straciła kształt, po czym wraz z Amaterasu zmieniła się w wir, który wchłonął Sasuke. Kolejna moc przeszła przez jego ciało wywołując ciarki podekscytowania. Teraz oprócz Rinnegana posiada chakrę Sarutobiego. Jednakże to nie było najważniejsze. Potrafił jak Itami oraz Madara cofać czas. Kilka kilometrów dalej trwała natomiast walka z Izuną. Młodszy brat Madary jeszcze przez chwilę chwiał się na nogach odczuwając lekkie zmęczenie. Spojrzał na przeciwników oraz Karin, która widząc iż ten nadal żyje natychmiastowo straciła przytomność upadając na ziemię.
-Nadal uważam…iż to nie sprawiedliwe rzucać się na mnie grupowo…w końcu działam sam… > wyszeptał z delikatnym uśmiechem stawiając pierwsze kroki przed siebie. Suigetsu oraz Shisui nie mogli uwierzyć własnym oczom. Izuna jeszcze chwilę temu stracił głowę w wypadku, a jego ciało samo podniosło ją z ziemi, po czym ponownie przyczepiło do szyi.
-Zapytam jeszcze raz…jakim cudem żyjesz, do cholery?! > krzyknął Uchiha a Suigetsu słysząc jego słowa tylko pokiwał głową. Izuna wyraźnie nie przejął się pytaniem przeciwnika. Dalej kroczył w stronę nieprzytomnej dziewczyny, która leżała bezwładnie na ziemi.
…nie podchodź bliżej…! > dodał po chwili sięgając po kunaia. Odwrócił natychmiast wzrok na Karin, która nadal nie dawała znaku do wybudzenia. Widząc przed sobą nadchodzącego przeciwnika strach wziął górę. Jego kolana stały się miękkie, a nogi same cofały się nie chcąc mieć koło siebie Izuny.
-Czyżbyś właśnie… > wyszeptał brat Madary w stronę Shisuiego, który był już kilka metrów dalej. Sam stał nad nieprzytomną dziewczyną sięgając po katanę założoną na jego plecach.
…porzucił towarzysza? Piąte koło u wozu? > dodał po chwili trzymając w rękach ostrze. Spojrzał z delikatnym uśmiechem na nieprzytomną dziewczynę, po czym zamachnął się w dół.
-Co ty…właśnie…zrobiłeś?... > wymamrotał sam do siebie Suigetsu przełykając ślinę, a po chwili opadając na kolana. Patrzył na Izunę nieprzytomnym wzrokiem. Na tego, kto jeszcze sekundę temu wbił katanę w ciało nieprzytomnego wroga pozwalając mu zasnąć na wieki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz