„Światło”

Krwisty zarys nieba stawał się coraz bardziej mdły powoli przywracając jego naturalne kolory. Karin widząc to wszystko na własne oczy poprawiła aż okulary z wrażenia nie mogąc uwierzyć, iż nadal żyje. Była pewna, iż jeszcze sekundy temu dusiła się tracąc ostatnie resztki powietrza. Teraz jednak było inaczej, czuła się nadzwyczaj dobrze nie mając styczności ze złą chakrą, jaka panowała na świecie od kilku miesięcy. Nie wiedząc o co chodzi zaczęła rozglądać się na boki. I dopiero wtedy w jej oczach nastało przerażenie połączone ze łzami.
-Wy…wygraliśmy.. > wyszeptała tylko opadając na kolana, a tym samym trzymając się za usta. Cała się trzęsąc spoglądała na umarłych, którzy leżeli w bezruchu na ziemię. Sasuke nie żartował. On naprawdę zakończył tą chorą sytuację ratując cały świat shinobi przed wyginięciem. Słysząc za sobą kroki odwróciła się spoglądając na uśmiechniętego Suigetsu.
-Mówiłem że możemy na niego liczyć. Lepiej go znajdźmy, może potrzebować naszej pomocy. > stwierdził na co dziewczyna tylko przytaknęła. Miała zamiar dalej pomagać swojej drużynie widząc od teraz w tym cel. Pomści Juugo nie pozwoląc na to, aby jego śmierć poszła na marne. Tymczasem w dość starym pomieszczeniu kilka kilometrów dalej panował ogromny nieład. Poniszczone ściany, zerwany dach, pobrudzona podłoga od krwi. A po środku dwójka shinobi z klanu Uchiha. Sasuke po wykonaniu pieczęci natychmiast opadł na ziemię tracąc ogromne ilości chakry spowodowane trudną techniką uwolnienia. Szybko oddychając ze zmęczenia obserwował jak Shisui powoli otwiera oczy, które teraz przybrały inną barwę, bardziej naturalną. Jego twarz nie była już tak blada jak kiedyś, a wyraz twarzy wyraźnie zmienił się na lepsze. Ukazując zdziwienie na swojej twarzy obserwowali się przez minutę nie mogąc wypowiedzieć słowa.
-Jesteś…z klanu Uchiha? > zapytał Shisui nie poznając chłopaka. Ten słysząc słowa swojego wcześniejszego przeciwnika przełknął ślinę nie mogąc uwierzyć w to, iż nic nie pamięta.
-Nic nie pamiętasz?...zupełnie nic?... > odpowiedział Sasuke na co Shisui tylko przytaknął. Wszelkie słowa jakie wypowiadał nie były jego prawdziwymi.
-Gdzie ja jestem w ogóle? Itachi wykonał masakrę klanu, więc dlaczego ktoś przeżył? Mieli wszyscy zginąć. Hiruzen nadal jest Hokage? > pytał co chwilę nowymi zagadkami na co Sasuke tylko odwrócił wzrok w ziemię.
-Posłuchaj mnie…może wydawać ci się to dziwne, ale nie byłeś sobą przez ponad 13 lat. Madara wykorzystał przeciwko tobie Koto Amatsukami. > odpowiedział na co Uchiha aż upadł ze zdziwienia na ziemię. Patrząc na swoje ręce tylko przęłknął ślinę dopiero teraz rozumiejąc. Był starszy. O 13 lat. A cały ten czas wyleciał z głowy zupełnie nic nie pamiętając.
-Koto Amatsukami…stworzyłem tą technikę aby odmienić świat shinobi. Miałem zaplanowane spotkać się z Danzou, który od dawna polował na moje oczy. Wiedząc o tym chciałem spotkać się z nim, a następnie użyć na nim ostatecznego genjutsu wydając rozkaz „chroń Konohę”. Jednakże jakiś zamaskowany koleś mi przeszkodził…zabrał do Madary, który użył techniki przeciwko mnie przejmując kontrolę. Tylko tyle pamiętam. > odpowiedział na co Sasuke przytaknął.
-Znam twoją historię. Posłuchaj…potrzebujemy twojej pomocy przeciwko Madarze. > stwierdził przełykając ślinę, na co Shisui przytaknął.
…i jeszcze coś…będąc w stanie Koto Amatsukami mówiłeś o zazdrości oraz samotności…dlaczego? > zapytał na co Uchiha odwrócił wzrok w ziemię.
-Nie chcę cię martwić ani nikogo osądzać…ale będąc pod wpływem Koto Amatsukami tracisz nad sobą kontrolę. Twój umysł zostaje wyłączony. A w jego miejsce wchodzi nowy, od osoby, która cię kontroluje. > odpowiedział na co Sasuke stawił krok do tyłu.
-Czekaj…ty chyba nie chcesz powiedzieć… > wyszeptał Sasuke nie mogąc w to uwierzyć.
-Dokładnie…nie rozmiawiałeś wtedy ze mną. To był Izuna lub Madara. > odpowiedział na co Uchiha aż otworzył usta ze zdziwienia. Izuna lub Madara? Jeden z nich odczuwa zazdrość oraz samotność? Czyżby młodszy brat Madary stał się zły, ponieważ od zawsze był w cieniu starszego brata, a Izuna był tylko „bratem Madary”?

…wcale nie próbujecie zrozumieć jego wizji. Kieruje wami tylko chęć zemsty za śmierć waszych bliskich. > stwierdził przegryzając lekko wargę.
…nawet nie zastanowiliście się dlaczego. Z jakiego powodu. Chcecie po prostu zapłaty za wasze cierpienie. > dodał po chwili mając na myśli Naruto. Delikatnie się skupił, po czym lekko się uśmiechnął.
-Jeden z nich zatracił się we własnych emocjach. To może pomóc nam wygrać. > stwierdził Shisui podnosząc się powoli z ziemi.
…widziałeś w jakim był stanie. Potrafił powiedzieć wszystko, mimo tego czekając tylko na jedno. > dodał po chwili na co Sasuke zmrużył oczy.
-Na jedno? Na co? > zapytał przełykając ślinę.
-Aż powiesz mu że nadal wszystko może być dobrze. Że nadal jest nadzieja na jego szczęście. Nie mam pojęcia dlaczego…ale dzięki temu właśnie pozwolił ci przerwać Koto Amatsukami. Powiedział ci nawet pieczęcie, które musisz wykonać aby je przerwać. Zupełnie tak jakby zawahał się, po której jest stronie. > odpowiedział delikatnie się uśmiechając, a tym samym podając rękę Sasuke aby pomóc mu wstać.
…wspólnymi siłami mamy szansę odmienić ten świat. > dodał po chwili na co Sasuke podał mu rękę wstając. Wszystko zapowiadało się bardzo dobrze. Jeden sojusznik więcej, jeden wróg mniej. Jak tak dalej pójdzie, to już niedługo dobro wygra wojnę a następnie przywróci światu dawne światło. Przerwanie Koto Amatsukami zadziałało na całym świecie. Nawet w Konoha Gakure, gdzie postacie z szokiem przyglądały się jak umarli w jednym momencie upadli na ziemię tracąc sztuczne poczucie życia. Wyraźnie zmęczony Naruto obserwował rozwój sytuacji czekając na resztę drużyny. Kiedy podeszli do niego obejrzał się dookoła mając obok siebie przyjaciół, których nie chciał stracić za wszelką cenę zrobiąc wszystko, aby ich ochronić.
-Przepraszam za tamto…zapomniałem co zemsta potrafi zrobić z człowiekiem. > wyszeptał w stronę Ritoru, który tylko przytaknął.
…Itami zapłaci za zdradę. Dopilnujemy tego wszyscy. > dodał po chwili na co Akira delikatnie się uśmiechnęła czując, że nadal może na nim polegać. Całą grupą otworzyli powoli ogromną bramę budynku Hokage, który wyglądał inaczej niż wcześniej. Jego ogromne i potężne mury rozciągały się aż do końca wioski ukazując środek pomieszczenia na wysokość kilometra. Ledwo widoczny sufit był ozdobiony złotem, natomiast na podłodze nie leżało nic bez problemu ukazując świecącą na biało podłogę. Puste pomieszczenie wprawiało wszystkich w nastrój zagubienia widząc, jak Madara odnowił sobie miejsce, gdzie prawdopodobnie obserwował cały rozwój sytuacji. Ogromna wysokość, duże pomieszczenie, pozbawione wszelkich mebli. Było praktycznie puste. Ściana na samym końcu pomieszczenia była ozdobiona ogromnym oknem pokrytym lśniącym, wyrytym w szkle wzorze ptaka, który prezentując swoje skrzydła sprawiał wrażenie, że patrzy na każdego w środku. Przełykając ślinę weszli do środka głośno stukając swoimi butami o zadbaną podłogę. Szli przed siebie trzymając się blisko każdego. Mając oczy dookoła głowy obserwowali potencjalne zagrożenie. Po chwili stanęli na środku pomieszczenia słysząc za sobą odgłosy. Drzwi ponownie otworzyły się, a do Sali wbiegł zadyszany Shikamaru ledwo trzymając się na nogach.
-Naruto! > ryknął w jego stronę na co ten aż przeraził się jego tonem głosu.
…nasza baza została zaatakowana przez ogromnego ptaka! Spotkałem t…
Jedna sekunda szoku i po wszystkim. Aż chwila dzieliła od poznania okrutnej prawdy. Po co…skoro nadal wszystko może być dobrze? Po co…skoro nadal możecie myśleć, iż wszystko skończy się dobrze?
Krew członka klanu Nara opryskała z rozmachem kafelki świątynii boga, a jego ciało zostało odepchnięte jednym ruchem ręki uderzając z ogromną siłą o ziemię lecąc zupełnie w innym kierunku niż głowa odcięta od korpusu. Kolejna sekunda. A bawiłem się tak dobrze. Złapałem za krwawe ostrze, a następnie pojawiłem się za Uzumakim odcinając mu zwój Sarutobiego od nogawki. Myślał że o niczym nie wiem. Kolejna sekunda. W jednym momencie odskoczyłem do przodu spoglądając na cały tłum zszokowanych. Odwracając się w ich stronę czułem się lepszy od każdego. Czułem ponownie to podniecenie, które wiąże się z byciem w centrum uwagi. Patrzycie na mnie jak uwiązane bydło, które obserwuje jak jeden z was właśnie poszedł na rzeź. Zaraz nastąpi wasza kolej. A mogło być tak dobrze…
-Jak…jak to… > wyszeptał Naruto nie mogąc znaleźć słów na to, co właśnie zobaczył. Shikamaru nie żyje. A jego zwój, o który walczył tyle czasu właśnie został podrzucony do góry, a następnie rozcięty zakrwawioną kataną na kawałki.
-Powinienem się chyba przedstawić jeszcze raz… > wyszeptał ignorując emocje, jakie zawładnęły każdym w tym pomieszczeniu.
…MADARA UCHIHA! > ryknął Ritoru ściągając maskę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz