„Wygrałem”

Wszystko ucichło, oficjalnie zamykając rozdziały martwych towarzyszy. Jaskinia wcześniej przypominająca o dawnych wydarzeniach aktualnie robiła za piekło na ziemi, w którym znajdowali się zamordowani przyjaciele oraz litry rozlanej krwi. Nie było to jednak miejsce pozbawione poświęcenia oraz ducha walki. Każdy z nich walczył do ostatniego tchu, nawet jeżeli oznaczało to bolesną śmierć. Każdy z nich posiadał w tym miejscu taką samą wartość życia, oraz miał tyle samo do stracenia. Bez różnicy, czy chodziło właśnie o Madarę, który stał przy Naruto obserwując, jak ten traci resztki chakry oddając je ogromnemu drzewu. W tym miejscu każdy stracił tyle samo. Nawet ta dziewczyna, która wyruszyła razem z nimi próbując pomścić śmierć Obito. Już zapewne nie wyczuwa chakry Kakashiego. Straciła wszystkich, a mimo tego utrzymuje wolę ognia, którą za wszelką cenę właśnie próbuje przekazać kolejnej osobie. Nawet jeżeli to oznacza jej śmierć.
-Dopóki żyję…
-Rin…oddaj mój Rinnegan Naruto… > wyszeptał ostatnimi siłami Sasuke spoglądając na przyjaciela.”
…nie pozwolę ci umrzeć, słyszysz?! > krzyknęła wypełniając klatkę piersiową Uchihy swoimi resztkami chakry. Znak na jej czole zaczął pobierać jej własne pokłady zdrowia zaczynając ją wykańczać z każdą sekundą. Nieprzytomny od kilku minut Sasuke nadal leżał na ziemi nie dając już żadnych oznak życia. Wyraźnie wyczerpana zaczęła kaszleć krwią przymykając oczy. Ciarki przeszły przez jej ciało, a ona sama odwróciła wzrok w ziemię przełykając ślinę. Straciła kontakt z chakrą Kakashiego.
„Proces wymiany oczu trwał kilkanaście minut. Uzumaki powoli otworzył swoje nowe oczy, a następnie natychmiast odwrócił wzrok na Sasuke. Widząc jego krytyczny stan powoli otworzył usta, a następnie przegryzł wargę milcząc.
-Idźcie już, proszę… > wyszeptał ledwo przytomny Sasuke godząc się za swoim losem. Naruto natychmiast odwrócił głowę w stronę Rin oraz Kakashiego, którzy nie dawali mu żadnych sygnałów. Mimo tego wzrok dziewczyny oraz Uzumakiego spotkał się w tym samym momencie, a ona już dokładnie wiedziała, co powinna zrobić. Powierzając swoją wolę Obito oraz Kakashiemu przez całe życie nadszedł w końcu czas, aby ona również udowodniła, że nie jest tutaj bez przyczyny. Przytaknęła tylko w milczeniu Uzumakiemu, który wstał z ziemi podchodząc do Kakashiego będąc pewnym, iż ten również zna swoje zadanie.”
-Zostałam zupełnie sama… > wyszeptała zmęczona czując jak życie uchodzi z niej z każdą sekundą. Mimo tego nadal przekazywała ostatnie pokłady chakry Sasuke. Wiedząc o stracie Obito oraz Kakashiego nie pozostało jej nic innego jak walczyć o uratowanie świata shinobi. Spoglądając słabnącym wzrokiem na swoje dłonie już po chwili zamknęła oczy, a następnie się przewróciła natychmiast próbując się podnieść. Jej zdziwiony wzrok zawisł na błysku światła, który nagle pojawił się w pomieszczeniu nagle zanikając. Rin powoli otworzyła zszokowane usta nie mogąc wypowiedzieć słowa. Obserwowała ze zdziwieniem postacie, które zaczęły kierować się w jej stronę.
-Jaki jest jego stan?! Akira! > ryknął Suigetsu wpatrując się w dziewczynę, która momentalnie podbiegła do nieprzytomnego Sasuke, a następnie przyłożyła dłonie do jego klatki piersiowej wytwarzając ogromne ilości chakry w swoich rękach. Zszokowana Rin odwróciła się za siebie, skąd usłyszała swoje imię.
-Rin…dziękuję że ryzykowałaś dla niego swoje życie. > wypowiedział Shisui wpatrując się w zszokowaną dziewczynę, która ponownie upadła na ziemię nie wiedząc jak zareagować.
-Shisui?! Przecież Madara cię zabił! > krzyknęła zszokowana nie wiedząc co powiedzieć. Chłopak uśmiechnął się w jej stronę, a następnie skierował palec wskazujący na swoje lewe oko.
-Kiedy Madara przyciągnął mnie do siebie, aktywowałem izanagi aby uniknąć śmierci, kosztem tego tracąc moje lewe oko. Pozostawiłem kopię swojego ciała na ziemi, a następnie z prędkością światła dzięki prawemu oku pojawiłem się przy polu walki z Ritoru. > odpowiedział odwracając tym samym wzrok na Suigetsu, który przytaknął.
-Shisui uratował mi życie. Kiedy już myślałem, że nie uda mi się uwolnić z pułapki Ritoru…Shisuiemu udało się zniszczyć lód od zewnątrz wyciągając mnie ze środka. > dodał Hozuki obserwując Akirę, która przekazywała ogromne ilości nieprzytomnemu Sasuke.
-Myślisz, że z tego wyjdzie?... > zapytała Rin przełykając ślinę, na co Akira odwróciła wzrok w jej stronę.
-Jego stan jest bardzo ciężki. Istnieje duża szansa, że utrzymywałaś tylko jego organy…kiedy mózg już zdążył umrzeć. > odpowiedziała, na co Shisui przełknął ślinę.
-Postanowiłem natychmiast pomóc Suigetsu, gdyż widziałem że Uzumaki razem z resztą drużyny jest już w wiosce…niestety nie zdążyli. > dodał od siebie chłopak nie mogąc się pogodzić z krytycznym stanem Uchihy.
-Nie martw się o niego… > wyszeptała Akira zamyślając się.
…już za chwilę inny Uchiha będzie w dużo gorszym stanie od niego. > dodała po chwili.
Ciszę panującą w całym pomieszczeniu z ogromnym drzewem chakry przerwały kroki Madary. Ten, obserwując co chwilę nieprzytomnego Naruto, uśmiechnął się, a następnie usiadł wygodnie na swoim tronie. Ogromne drzewo chakry momentalnie zaczęło rosnąć do jeszcze większych rozmiarów zaczynając zakrywać swoimi rozległymi gałęziami niebo. Madara z zachwytem obserwował przedstawienie, które oficjalnie potwierdzało jego wygraną. Nic już nie mogło mu przeszkodzić. Nawet jeżeli usłyszał za sobą kroki w jego stronę. Westchnął, a następnie odwrócił się za siebie wstając z tronu. Nikogo nie było, a on sam próbował ukryć zdziwienie. Czując za sobą obecność drugiej osoby ponownie westchnął delikatnie się uśmiechając.
-Niech zgadnę…rodzina okazała się silniejsza? > zapytał ironicznym tonem Madara natychmiast odwracając się za siebie z kataną w ręku. Momentalnie rozszerzył oczy ukazując zdziwienie, gdy dostrzegł iż jego przeciwnik nie nosi już maski!
…dlaczego akurat teraz? W tym momencie? > wyszeptał Uchiha po chwili nadgryzając wargę. Wiedział, iż nie może lekceważyć Ritoru. Izuna został pokonany przez jego kopię, która miała tylko 30% siły prawdziwego Ritoru. Musiał być bardzo ostrożny…jeden zły ruch mógł przekreślić jego życie.
-Moja córka pokazała mi nowe spojrzenie na świat…człowiekowi, które całe życie spędził w masce obserwując innych ludzi. > odpowiedział Ritoru będąc dumnym z Akiry. Miał nadzieję, iż jej również uda się pomóc przyjacielowi. On natomiast miał inne zadanie do wykonania. Unicestwienie Uchihy Madary, raz na zawsze.
-Twoje słowa nie mają już żadnego znaczenia…za chwilę przekonasz się dlaczego… > wypowiedział Madara zdecydowanym tonem. Potrzebował tylko chwili. Drzewo z każdą sekundą rozrastało się coraz bardziej, a realizacja planu dobiegała końca. Lider Anbu ruszył natychmiast przed siebie kierując swoje lodowe ostrza w kierunku lidera klanu Uchiha. Ci natychmiast przeskoczyli przez siebie, na co Ritoru przyjął postawę bojową analizując sytuację.
-Użył Kamui. Jego sharingan. > pomyślał ze skupieniem a następnie ruszył ponownie przed siebie atakując Madarę. Ten z uśmiechem unikał każdego ataku za pomocą kamui obserwując, jak jego plan dobiega końca. Ostrza przelatywały z prędkością światła przez Madarę, który nawet nie próbował atakować. Skupił się całkowicie na unikach aby nie dopuścić do popełnienia jakiegokolwiek błędu. Było na to już za późno. Ogromne drzewo zawisło wysoko nad ziemią, a następnie zaczęło przybierać złocisty kolor kierując całą chakrę do końcówki pnia, która zaczęła przemieniać się w okrągły kształt o różowym odcieniu. Mijały sekundy. Z każdą niebo stawało się coraz bardziej ciemne, aż w końcu na horyzoncie zawisł księżyc. Uśmiech nie schodził z twarzy Uchihy. Różowy kwiat o ogromnych rozmiarach, który jeszcze chwilę temu wyrósł z pnia drzewa, otworzył się, a następnie wypuścił promień w kierunku księżyca. Księżyc zaczął przybierać czerwony odcień.
Ritoru nawet przez chwilę nie przestawał atakować Madary, który cały czas używał kamui do unikania ataków. Krew strumieniem leciała z jego oka, jednakże ten nawet nie myślał aby poddać się w takim momencie. Uśmiech zszedł z jego twarzy, gdy poczuł potężne ukłucie w sercu. Zatrzymał się w miejscu czując jak katana szybkim ruchem przecina jego prawe oko niszcząc sharingan Kakashiego. Zwinny Ritoru widząc iż jego atak w końcu zadziałał spojrzał na Madarę, a następnie skierował się do wykonania kolejnego cięcia. Madara spojrzał na niego zszokowanym wzrokiem, a następnie otworzył usta próbując mówić.
-Limit pięciu minut. > stwierdził lider Anbu wiedząc o tym, iż Madara mógł przez maksymalnie pięć minut być niewrażliwym na ataki. Skierował katanę w prawą stronę wprost na szyję Madary.
-Wygrałem. > odpowiedział Uchiha.
Odgłos przecięcia rozszedł się po całym pomieszczeniu, a krew pryskająca z ciała Madary pozbawionego głowy oblewała kamienny teren wokół niego. Głowa lidera klanu Uchiha zawisła przez chwilę w powietrzu aż zakończyła swój lot uderzając w boczną ścianę opadając nieruchomo na ziemię. Ciało Uchihy pozbawionego głowy również po chwili opadło na ziemię wywołując ciszę. Zmęczony Ritoru jeszcze przez chwile wpatrywał się w jego martwe ciało nie mogąc uwierzyć, iż to już koniec. Odwrócił się w kierunku drzewa, a następnie podbiegł do Naruto, który był przyczepiony do jego pnia. Jednym ruchem odciął korzenie, które oplatały jego ciało uwalniając go tym samym. Położył go na ziemi już po chwili dostrzegając, jak ten powoli otwiera oczy odzyskując przytomność, oraz lekko się uśmiechając.
-Miałeś rację, Naruto. Twoja wizja pokoju była prawdziwa, a twój mistrz oraz Sasuke nie oddali życia za błędne decyzje. > stwierdził Ritoru na co Naruto szeroko się uśmiechnął. W jego głowie pojawiło się milion możliwości na temat tego, jak odbudować świat shinobi. Teraz, kiedy Madara w końcu nie żyje, będzie mógł zrealizować wszystkie plany dając innym ludziom szczęście. Po kilkunastu minutach był już przed bramą wioski wraz z Akirą, Rin oraz Ritoru. Razem wpatrując się w bramę wioski byli dumni ze swoich przyjaciół, którzy oddali życie za lepszy świat. Mijały kolejne dni, oraz lata. Świat dzięki pomocy Uzumakiego odżył, oraz stał się miejscem bez wojen oraz nieporozumień. Nastał pokój. Wizja Uzumakiego Naruto okazała się skuteczna.
Czerwony księżyc unosił się na niebie świecąc swoim morderczym blaskiem. Tron oświetlany przez chakrę Madary, który właśnie na nim siedział był przepełniony chakrą wszystkich uśpionych shinobi, wraz z Ritoru, który właśnie leżał nieprzytomny u stóp lidera klanu Uchiha śniąc o idealnym świecie wraz ze wszystkimi ludźmi na ziemi. Sam Madara z delikatnym uśmiechem na twarzy siedział wygodnie na tronie rozkoszując się wygraną. Nieskończone Tsukuyomi trwało, a jedyną świadomą osobą został Madara. Wygrał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz