„Wyprawa”

Zszokowani towarzysze jeszcze przez chwilę przyglądali się szokującemu widokowi Rinnegana w prawym oku Itamiego, który kilka sekund temu był nadal przysłonięty grzywką. Potwór z całą siłą uderzył martwym cielskiem o ziemię rozrywając kamienne podłoże na kawałki wydobywając przy tym dźwięk potężnego zderzenia. Niebieskie światło z oczu rudowłosego przemieniło się w fioletowe, po czym zniknęło przywracając jego normalną barwę oczu, które były lekko czerwone. Widząc zdziwionych towarzyszy uśmiechnął się lekko a następnie odwrócił wzrok na potwora, który nie był dla niego większym wyzwaniem.
-Jest ich tutaj dużo więcej…na serio macie siłę walczyć z Madarą? > zapytał w pełni podziwu będąc pewnym, iż sam nigdy nie zebrałby się na otwartą walkę z liderem klanu Uchiha. Chcąc działać z ukrycia najpierw próbował zdobyć jego zaufanie, aby w odpowiednim momencie wbić sztylet w jego plecy wykonując zemstę za zamordowanie bliskich.
-Współpraca nie wchodzi w grę… > odpowiedział Sasuke za wszystkich, którzy natychmiast odwrócili wzrok w jego stronę nie wiedząc o co chodzi.
…zbyt wiele wcześniej widziałem. > dodał po chwili zamyślonym wzrokiem.
„Krew oblała twarz młodego członka klanu…który dopiero teraz poczuł, iż nadal żyje. Niestety nie mógł powiedzieć tego jego starszy brat, który przyjął cięcie miecza na siebie.”
…moim obowiązkiem jest przywrócenie porządku. A śmierć nie wchodzi w grę. > dodał ponownie w stronę zszokowanych, którym natychmiast nadzieja dodała odwagi. Stojąc blisko Uchihy po raz pierwszy od dłuższego czasu zrozumieli, iż nadal jest szansa. Jednakże można ją wykorzystać tylko w grupie, współpracując. Krótkie milczenie zostało przerwane przez narastające odgłosy wykonywane przez umarłych ludzi, którzy krocząc przed siebie wymachiwali rękoma w stronę drużyny krzycząc coś pod nosem coraz głośniej.
-Zdrajca! Pasożyt! > krzyczeli coraz głośniej chwytając za katany, które znajdowały się na ich plecach. Trzymając broń w ręku zbliżali się ostrożnym krokiem do zebranych spoglądając, czy aby na pewno nie mają zamiaru wykonać kontrataku. W jednym momencie ruszyli przed siebie całą grupą oblegając przeciwników. Team Taki natychmiast zablokował kilkanaście umarłych, natomiast Sasuke oraz Itami wyszli na przód. Blokując, a następnie odpychając umarłych biegli przed siebie w stronę ogromnej wieży, skąd wychodził sygnał z zaczepionych na niej prętów. Ulewa zaczęła przemieniać się w burzę po usłyszeniu pierwszych grzmotów. Zaczęli z ogromną prędkością wspinać się do góry spoglądając, jak pioruny uderzają o pręty nadając im jeszcze większej mocy przekazu. Po męczącej wspinaczce podbiegli do przekaźników, a następnie jednym ruchem uderzyli mieczem o ich główny pręt, który momentalnie pękł powoli wyłączając przekaz. Ucieszeni ze swoich postępów nawet nie zauważyli, jak kolejny grzmot objawił się tuż za nimi.
-Uważaj! > krzyknął Itami w ostatnim momencie każąc Sasuke się odwrócić, który odwracając głowę w bok dostrzegł jak ogromny piorun leci w jego stronę będąc coraz bliżej. Piorun uderzył w przerażonego Uchihę, a jego zwęglona skóra oznaczała zgon. Karin wraz z innymi spojrzeli na wieżę nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie się stało.
-Sasuke! > krzyknęła z płaczem dostrzegając jak jego ciało wypada z wieży opadając z ogromnej wysokości na ziemię. Itami zamknął natychmiast oczy skupiając chakrę do tego stopnia, iż ścieżka krwi zaczęła spływać z jego zamkniętego oka powoli je otwierając. Niebieskie światło Rinnegana objawiło cały teren, natomiast krople krwi spływały już strumieniem z jego prawego oka wywołując ogromny ból.
-Rinne Tense… > wypowiedział szeptem. Wzór na Rinneganie zaczął obracać się w przeciwną stronę do wskazówek zegara.
-Sasuke! > krzyknęła Karin dostrzegając jak zwęglone ciało Sasuke po upadku z wieży podnosi się do góry a następnie w tej samej pozycji unosi się ku górze powracając na piętro wieży. Jego zwęglona skóra zaczęła powracać do normalności, natomiast przy jego ciele zaczęła pojawiać się ogromna smuga światła zwiastująca uderzenie piorunu. Po powrocie skóry do normalności smuga zaczęła się oddalać w stronę nieba. Gdy była ledwo widoczna na niebie Itami odwrócił wzrok na Uchihę, który wraz z innymi stał w bezruchu tak, jakby byli zwykłymi pomnikami. Kręcący wzór na Rinneganie zaczął zwalniać, aż w jednej chwili zatrzymał się w miejscu. Wiatr ponownie zaczął szeleścić w uszach zebranych. Dokładnie w tym momencie Itami z ogromną prędkością skoczył ku brunetowi, a następnie jednym ruchem przewrócił go oraz siebie na ziemię.
-Co jest?! > krzyknął brunet gdy po chwili jego zszokowany wzrok objął piorun, który uderzył we wcześniejszą lokalizację Sasuke.
…skąd wiedziałeś?... > zapytał po chwili przełykając ślinę, a tym samym dostrzegając jak krew spływa po twarzy Itamiego od strony prawego oka. Był pewien, iż to nie przypadek. Drużyna Taki spojrzała na wieżę, a następnie na wstających chłopaków oddychając z ulgą.
-Dzięki bogu…piorun ich nie trafił. > stwierdziła Karin czując lekki ból w głowie. Czuła lekkie poczucie, iż zapomniała czegoś, co robiła jeszcze przed chwilą. Umarli opadli na ziemię, natomiast burza po chwili odeszła pozostawiając piątkę samej sobie. Itami wraz z Sasuke ostrożnie zeszli z wieży, a następnie spojrzeli na resztę. Nie wiedzieli co powiedzieć. Sasuke już po chwili ukratkiem spojrzenia obserwował Itamiego chcąc znać szczegóły tamtego wydarzenia.
-Heh…może powinienen coś powiedzieć o sobie? > zapytał zebranych odwracając wzrok na Uchihę, który również go obserwował.
…może zacznę od samego początku…czyli mojej matki, Mito Uzumaki, założycielki klanu Uzumaki? > dodał po chwili ku szoku zebranych! Szok natychmiast przeszedł przez ciała zebranych słysząc szokującą prawdę na temat narodzin Itamiego. Przełykając w tym samym momencie ślinę objęli go wzrokiem, a następnie z wrażenia otworzyli usta.
-Mito Uzumaki?! Przecież musiałbyś mieć teraz ponad 50 lat! > krzyknęła Karin przyglądając się Itamiemu swoim słabym wzrokiem, który dodatkowo został pogorszony przez utratę okularów. Odwróciła wzrok na Sasuke kiwając głową z niepewnością.
-Dobrze widzisz…on wcale nie jest stary. > odpowiedział Sasuke z lekkim zainteresowaniem nadal spoglądając na nowo poznanego.
-Twoje oko to wcale nie przypadek…racja? > zapytał Suigetsu siadając na jednej z kamiennych kolumn. Był pewien, iż Rinnegan w jakimś stopniu odpowiadał za wiek Itamiego mimo przepływu czasu. Rudowłosy lekko się uśmiechnął a następnie dodał kolejne słowa. Był piękny dzień, dobra pogoda jak zawsze sprzyjała okolicznym mieszkańcom w odpoczynku oraz spokojnemu spacerowi. Kilka metrów za parkiem było jednak inaczej. Odgłosy uderzeń odbijały się echem w głąb wioski, natomiast cięcia na skórze oraz ubraniach sugerowały wręcz morderczą walkę. Ubrana w białą, potężną zbroję klanu Uzumaki trzymając jednocześnie ogromne Shurikeny z elementem chakry w obu dłoniach spojrzała na wykończone dziecko, które ledwo stoi chwiejąc się na zakrwawionych nogach. Delikatnie się uśmiechnęła, po czym jednym ruchem ręki odrzuciła od siebie przedmioty kierując je w stronę celu. Wyciągnęła jednym ruchem dwie notki zapisków z rękawów a następnie aktywowała ich treść gdy czcionka zaczęła świecić na pomarańczowo. Chłopiec zwinnym ruchem odskoczył od pierwszego, nadlatującego Shurikena po czym szybkim ruchem obrócił się w tył widząc kolejny, już bliski przecięcia jego ciała. Zamknął oczy, po czym jednym ruchem rzucił swoim Kunaiem pojawiając się za matką. Przyłożył naostrzony sztylet do jej szyi po czym spojrzał uradowanym wzrokiem, iż udało mu się wygrać. Wcześniejsze zwoje wydały z siebie blask, a wcześniej ominięta broń pojawiła się nad chłopakiem będąc przyciąganą przez sztylet dzieciaka.
-Było blisko. > stwierdziła chwytając szybkim ruchem za szyję dzieciaka, który z szoku opuścił sztylet na ziemię, a następnie zamachnęła się w prawą stronę uderzając jego ciałem o ziemię wgniatając go w podłoże. Złapała nadlatujące Shurikeny spokojnym ruchem, a następnie położyła na jego plecach but, sprawdzając czy jeszcze oddycha.
…marnie. Z takimi umiejętnościami możesz co najwyżej uczyć części teoretycznej w akademii. > dodała po chwili wyśmiewając chłopaka. Itami otrzepał się z kurzu natychmiast wstając z ziemi, a następnie spojrzał na swoją matkę wkurzonym wzrokiem.
-Jeszcze zobaczysz! Kiedyś odpłacę za to ciągłe poniżanie mnie! > krzyknął zdenerwowany w stronę zdziwionej Mito, która tylko lekko się uśmiechnęła. Chłopak uspokoił się po reakcji matki a następnie spojrzał już na nią spokojniej.
-Zupełnie jak twój ojciec… > wyszeptała zamykając oczy. Itami zmarszczył brwi ciekawiej spoglądając na matkę.
-Tak w ogóle…to kim był tata? Prawie nic o nim nie wiem…tylko to że został zamordowany na wojnie…? > zapytał zamyślony Itami licząc na więcej szczegółów. Kobieta otworzyła oczy a następnie odwróciła się tyłem do dzieciaka powoli odchodząc z miejsca treningu.
-Znów to samo…i po co pytałem..eh.. > wypowiedział chłopak przełykając ślinę, a następnie idąc w kierunku Mito. Zdziwieni towarzysze spoglądali co chwilę na siebie nasłuchując historii chłopaka, po czym Sasuke nie wytrzymał musząc o coś zapytać.
-A teraz…po upływie tak dużej ilości czasu…wiesz kto był twoim ojcem? > zapytał zaciekawiony na co Karin zrobiło się zimno z niewiadomych przyczyn. Itami wstał z ziemi, a następnie ubrał na siebie ponownie zrzucony wcześniej, czarny płaszcz.
-W drogę…nie poradzimy sobie sami z Madarą.
Szybkimi ruchami ruszyli przed siebie przy okazji słuchając kolejnych faktów z historii chłopaka. Mordercze treningi matki doprowadziły chłopaka do załamania wywołując u niego poczucie, iż jest zwykłym słabeuszem. Determinacja jednak okazała się silniejsza…dając chłopakowi w przyszłości podwójną siłę, oraz wiarę, iż musi stać się silniejszy. Poznając tajniki swojego klanu na temat pieczętowania bez problemu potrafił się nimi posługiwać, natomiast klan Namikaze dodatkowo pomógł wyjaśnić, jak przy pomocy pieczętowania można przenosić się do innej lokalizacji za pomocą zwykłej broni. Tak powstała możliwość teleportacji z jednego miejsca do drugiego w bardzo małym odstępie czasu. Chłopak był wymagający. Nie mogąc pogodzić się z utajnieniem różnych akt wykradał je z bazy, aby potajemnie się szkolić oraz trenować pod okiem matki, która udawała że niczego nie widzi. Ona była przekonana o jego sile. Oraz dobrze wiedziała, jak zmotywować swoje dziecko do pogłębiania siły. Była dumna mając takiego syna.
-Wyrośniesz na wspaniałego człowieka… > wyszeptała spoglądając kolejny raz jak Itami zakrwawionymi pięściami uderza o pień drzewa łamiąc go jednym uderzeniem.
…będąc zupełnym przeciwieństwem swojego ojca. > dodała po chwili odwracając wzrok w niebo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz