"Specjalny Wzrok"

Wiatr rozwiewał panoramę oddalonej puszczy, nad którą unosił się klif leżącej na nim sterty ruin. W jednej z nich znajdowało się ciemne pomieszczenie, gdzie przebywało dwóch Uchiha. Zamaskowany spoglądał przed siebie czekając na kolejny werdykt Madary. 
-Kim jestem?.. > zapytał sam siebie zamykając oczy, nasłuchiwał kroków zbliżających się w jego stronę. 
-Idiotą. > odpowiedział blondyn będąc za Sasuke. Brunet natychmiast się odwrócił z napiętą powłoką Chidori Nagashi wyrzucającą z siebie miliony woltów na sekundę. Skierował szybkie kroki w stronę przeciwnika zatapiając rękę w sercu dawnego przyjaciela. 
-Jak mogłeś.. > wyszeptał Uchiha nie mogąc wybaczyć tego, iż Naruto razem z Itachim zostawili go na pastwę losu. 
-Właśnie dlatego jesteś idiotą..wierzysz w przyjaźń, której nigdy nie było. > odpowiedział z uśmiechem na twarzy zanikając w kłęby dymu, to zwykły klon. Obojętność malowana na twarzy Uchihy..w żadnym stopniu nie wziął do siebie słów Uzumakiego, jego myśli były już przepełnione zdradzieckimi informacjami. Madara przyglądał się w oddali jak zamaskowany trenuje, z zadowoleniem na twarzy myślał nad tym, kiedy będzie mógł wprowadzić ostatnie etapy planu. 
-Nie uciekaj śmieciu! > krzyknął Sasuke przecinając kolejne klony Naruto za pomocą igieł Nagashi, wykonał szybką pieczęć pochłaniając wytworzoną Housenką kolejne wytwory podziału cienia.
-Cały czas zdrada przed tobą ucieka.. > wyszeptał Madara pojawiając się za wkurzonym zamaskowanym, z nienawiścią spoglądał jak ostatni klon blondyna rozpływa się w powietrzu.
..na dziś trening zakończony. > dodał po chwili zanikając. W Konoha natomiast panował pochmurny, a wręcz deszczowy wieczór. Skupiska ludzi zebranych na cmentarzu bohaterów obserwowali nasłuchując z płaczem jak Naruto podchodzi do trumny Uchihy. Odwrócił się w stronę zebranych zabierając głos.
-Każde słowo jakie zazwyczaj tutaj leci jest wypowiadane pod sytuację. > wypowiedział z powagą, Itachi opuścił wzrok w dół. Dokładnie wiedział jak blondyn zareagował na wieść o jego zgonie.
-Nie jestem smutny dlatego że cię tutaj teraz nie ma!..jestem smutny dlatego, że pozwoliłeś mi tutaj stać, rozumiesz?! > krzyczał Uzumaki z płaczem, zebrani Anbu nie myśleli nawet o zareagowaniu kiedy ostatnim razem Itachi opowiedział im całe wydarzenie. 
-Wolałbym umrzeć niż stać nad twoją trumną cholerny idioto! > dodał po chwili uderzając ręką w trumnę przyjaciela. Ciarki obeszły ciała zebranych widząc szczery gest Uzumakiego. Shikaku nasłuchiwał przykrych słów, z cierpieniem chciał w każdej kolejnej chwili się odezwać. 
-Byłem twoim przyjacielem! Powinienem cię ochraniać! > krzyczał z bólem w głosie. Członek klanu Nara nie wytrzymał, wyszedł przed wszystkich podchodząc do zdziwionego Naruto. 
-To moja wina! > krzyknął spoglądając jak deszcz opada na jego zapłakane oczy.
-Zostałeś kaleką..straciłeś możliwość bycia Shinobi..oprócz tego twoi towarzysze nie żyją..dlaczego nadal pakujesz się w kłopoty?.. > wyszeptał Shikaku
Wyciągnął z kieszeni Kunaia, szybkim ruchem skierował go w stronę swojej głowy kiedy nagle blondyn zatrzymał jego rękę. Zdziwieni ludzie obserwowali samobójczą próbę członka klanu Nara. 
-Śmierć nie jest rozwiązaniem..wystarczy że on za nas cierpi, nie?.. > wyszeptał zapłakany Naruto łamiąc dłonią na kawałki ostrze Shikaku, krew oblała zmarzniętą rękę blondyna. 
...jeżeli nie możesz zatrzymać jego śmierci to przynajmniej postaraj się, aby nie poszła ona na marne. > dodał po chwili odwracając się w stronę trumny. Zmartwiony Shikaku nie był w stanie wypowiedzieć nawet słowa. -Śmierć nie jest rozwiązaniem. > wyszeptał blondyn spoglądając swoim zasmuconym wzrokiem na trumnę. Po chwili podeszli do niego ninja informując o zakopaniu. 
-Itachi? > zapytał Naruto z obojętnością na twarzy. 
-Pozostawiam go wam. > odpowiedział patrząc ze smutkiem w ziemię..Całość trwała ponad pięć minut, ludzie wrzucali białe róże do zakopywanej trumny spoglądając ostatnimi spojrzeniami na Naruto jak też Sasuke odchodząc. Deszcz obejmował ciała cierpiących, a obwiniający się już na zawsze pozostaną inni, niż byli dotychczas. Mrok unosił się nad starymi ruinami klifu..zamaskowany obserwował swoim naświetlonym rinneganem jak księżyc unosi się nad panoramą Konohy w oddali. 
-Jesteś jedynym, który potrafi mnie zrozumieć. > wypowiedział Sasuke przypominając sobie o historii Madary Uchihy. Odwrócił wzrok w prawo gdzie siedział koło niego dawny lider klanu Uchiha.
-Podobieństwa się przyciągają. > odpowiedział kierując dłoń na swoją klatkę piersiową. Próbował ukryć przeszywający ból, jaki dręczył go od dłuższego czasu.
-Nadal komórki się nie przyjęły? > zapytał Sasuke widząc wykrzywioną twarz Madary.
-To nie takie proste jak się wydaje.. Krew idealnie komponowała się z moim zakrwawionym Mangekyou Sharinganem, stojąc nad zwłokami napastnika nie wiedziałem co dokładnie stało się przed momentem. Zszokowana matka obserwowała jak krew spływa po mojej ręce, którą przed chwilą zatopiłem w sercu wroga. Usłyszałem po chwili razem z matką jak Izuna z radością w głosie wita się z Izanagi, który wrócił właśnie z kolejnej wojny. Wszedł do pomieszczenia razem z synem po czym zaniemówił z wrażenia.
-Kto..to? > wyszeptał zszokowany Izanagi widząc zapłakaną Izanami oraz swojego syna, Madarę, który miał aktywnego Mangekyou Sharingana.
-Mamo.. > wyszeptałem spoglądając na zwłoki ofiary.
..czy to jest.. > dodałem po chwili odwracając wzrok na Izanagi.
-Tak synku..osoba którą właśnie zabiłeś to Koto Amatsukami, twój ojciec. > odpowiedziała spoglądając z bólem na swojego męża, który wyszedł z pomieszczenia.
..zgwałcił mnie pięć lat temu. > dodała odwracając wzrok w dół, wstała po chwili ubierając się.
..muszę z wami poważnie porozmawiać, chłopcy. > wyszeptała otwierając okno, spojrzała jeszcze raz na mój Mangekyou po czym kazała mnie oraz Izunie wyjść z domu przez okno. W tym momencie moje dzieciństwo dobiegło końca..zaczynając wyjaśniać na jakich wartościach opiera się życie. Ulewa za domem trwała w najlepsze, wyszedłem szybkim ruchem z domu za pomocą okna, gdzie na zewnątrz czekali już Izuna oraz Izanami. Matka bez zastanowienia kazała nam biegnąć przed siebie, gdzie w oddali czekał na nas mały lasek jako nowe schronienie. Nie rozumiałem dlaczego wybrała takie rozwiązanie..strasznie dziwnie się zachowywała po powrocie Izanagiego. Czułem jak ogromna energia przepływa przez moje ciało..a czerwony blask sharingana utwierdzał mnie w tym przekonaniu. 
-O co chodzi, mamo?! > krzyknął Izuna czując jak krople deszczu opadają na jego zmarznięte ciało, całkowicie przestraszony obserwował jak Izanami ze smutkiem spogląda w stronę swojego domu.
-Koto Amatsukami był jednym z działaczy na rzecz klanu Uchiha jak też klanu Senju, 3 największy wróg na liście mojego męża. Pierwszym jest Hashirama Senju, drugim Tobirama Senju, trzecim wspomniany Koto Amatsukami. Jego zamiarem było złączenie genów dwóch klanów aby powstało jedno potężne..dlatego też zgwałcił mnie będąc potomkiem Senju. Szok objął mnie oraz mojego brata..z niedowierzaniem słuchaliśmy kolejnych słów wypowiadanych przez moją matkę.
-Czy to oznacza że my.. > wypowiedzieliśmy w tym samym momencie w stronę Izanami.
-Waszym ojcem jest Koto Amatsukami, nie Izanagi. Dlatego też obudziłeś w sobie Sharingan, Madara. > stwierdziła moja matka informując o tym, iż jedynym sposobem na posiadanie Kekkei Genkai jest obecność komórek Senju.
..wasze dzieci będą mieć już te geny przy narodzinach, to wy zapoczątkowaliście wszystko. > dodała po chwili idąc z nami dalej w głąb lasu. Pioruny uderzały o skalisty teren, a ja idąc coraz dalej przed siebie czułem strach oraz niepewność.
-Izuna! > krzyknąłem natychmiast widząc jak Izanami odwróciła się w jego stronę z nożem w dłoni chcąc odebrać mu życie.
-Nie mogę pozwolić aby Sharingan został rozprowadzony! > krzyknęła kierując ostrze w stronę szyi brata, który zaczynając płakać upadł na ziemię, natychmiast odepchnąłem szaloną matkę od Izuny każąc odejść do tyłu.
-Nie zbliżaj się! > dodałem z krzykiem broniąc ważną dla mnie osobę, brat widząc moje poświęcenie z płaczem dziękował za pomoc. Z lasu wyłonił się Izanagi trzymając zakrwawioną Totsukę w ręku.
-Co się stało?! > krzyknęła Izanami widząc krew na katanie męża. Po chwili z określonych części zarośli zaczęli czołgać się w krwi inni członkowie rodziny.
-Mamo..pomocy.. > wyszeptali cali we krwi, dokładnie tą samą jaką dzierżył Izanagi na swoim mieczu.
-Przepraszam chłopcy, teraz wasza kolej. > stwierdził gdy po chwili biegł w naszą stronę, z przerażeniem spojrzałem na Izunę, który zaczynając krzyczeć wyrzucał z siebie czerwoną powłokę chakry. Po chwili moje ciało zaczęło reagować tak samo, czerwona chakra złączyła się w jedność..nastąpiło trzęsienie ziemi, przez które straciliśmy przytomność.
-Braciszku.. > wyszeptał Izuna budząc mnie tym samym, leżałem na zmokniętej ziemi nasłuchując uderzających piorunów. Spojrzałem w górę, zauważyłem nad sobą brata, który z włączonym Mangekyou Sharinganem obserwował mnie ze łzami w oczach.
-Gdzie..gdzie są wszyscy? > zapytałem wstając zszokowany z ziemi, nikogo nie było w pobliżu. Ostatnim o czym pamiętałem to wyzwolona chakra oraz potężne trzęsienie ziemi. Spojrzałem jeszcze raz na oczy Izuny, był w nich Mangekyou.
..jakim cudem aktywowałeś je?! > krzyknąłem czując potężną chakrę brata. 
-Byłeś w niebezpieczeństwie..nie mogłem pozwolić aby stała ci się krzywda, bracie. > wyszeptał zasmucony, natychmiast chwyciłem go za rękę kierując się do domu. Mieliśmy tylko 5 lat..naszym obowiązkiem było zajmowanie się domem, wspólne treningi, dbanie o siebie oraz przetrwanie kolejnego dnia. Każdy nas zdradził..nawet własna rodzina. Dorastaliśmy razem, w upływie czasu werbowaliśmy nowych członków będących oddzielnymi gałęziami klanu. Sami natomiast postanowiliśmy, iż już nigdy nie będziemy chcieli mieć potomstwa..wstyd wynikający z pochodzenia naszego ojca odbierał nam możliwość dalszego rozwoju klanu. Legendarna moc złączenia Sharinganu z genami Senju była zbyt potężna, aby ktokolwiek oprócz nas sprostał temu zadaniu. Szkoliliśmy nasze techniki coraz lepiej..nazywając je imionami naszej rodziny, która znikła w niewyjaśnionych okolicznościach, możliwe iż za sprawą bardzo silnej techniki. Technikę ową nazwaliśmy najważniejszym dla nas imieniem, była to Izanami. Uważaliśmy że jest w stanie naprowadzić nas na dobrą ścieżkę poprzez wieczne czyny, oraz pokutę za winy. Z zamiłowania ojca do reinkarnacji nazwaliśmy bardzo potężne Genjutsu imieniem Izanagi. Czarny płomień wynaleziony przez naszego brata, Amaterasu. Brutalną sztukę GenJutsu szkoloną przez naszą siostrę, Tsyukomi. Najsilniejszą samoobronę - Susanoo, która nosiła nazwę "Lustro Yata", w połączeniu z kataną ojca - Totsuką, stanowiła niepokonaną obronę z atakiem. Czas mijał..a wieczne wojny z klanem Senju doprowadziły do szokującego wydarzenia.
-Szokującego wydarzenia? > zapytał Sasuke podnosząc się z kamienia, spojrzał jeszcze raz w niebo po czym opuścił wzrok na dół. Madara również wstał mając ciarki z bólu.
-Nie mamy już czasu..uważam że doskonale sobie radziłeś przez ten okres. > wypowiedział zamykając oczy.
..jakie to uczucie, kiedy spojrzysz na własną trumnę? Twój pogrzeb zapewne już się odbył. > dodał odwracając się plecami do księżyca.
-Natychmiast wyruszam. > wyszeptał zamaskowany znikając w cieniu, Madara z obojętnością skierował kroki do pomieszczenia. Księżyc powoli zachodził w nastającym dniu pełnym nowych wydarzeń..oraz decyzji zmieniających całe dotychczasowe życie. Stanąłem na czele tego klanu. Szacunek oddany mi przez okres tego czasu zwiastował idealną przyszłość Uchiha jak też dla mojego brata, Izuny. Stojąc ramię w ramię zabijaliśmy kolejnych zwolenników wrogów naszych rodziców, klanu Senju. Czas mijał, a nasza rosnąca siła przewyższała możliwe normy. W odstępstwie ciągnącej się wojny prowadziłem eksperymenty nad tajemniczą techniką, która została nazwana imieniem mojej matki. Niewiadoma zabierająca moich rodziców uratowała nam życie, jednakże pozbawiła tym samym możliwości ujrzenia prawdy, doszukiwałem się zmiany rzeczywistości. Mój brat o niczym nie wiedział..wyruszając na częstą wojnę nie chciałem dodatkowo psuć mu humoru. W ograniczonym świetle przeszłości brnąłem do tyłu. Aż dojrzałem końca mojej podróży..
-To jest..to o czym myślę? > wyszeptałem zafascynowany przekładając na ołówek część psychiczną, jego powłoka stała się czarna. W pełni podziwu możliwości jakich właśnie dokonałem pobiegłem podzielić się udanym eksperymentem z bratem. Wybiegłem z domu licząc iż jeszcze nie zdążył minąć bezpiecznej granicy kraju. Moje oczy przepełniły się nienawiścią, jakiej nie zapomnę do teraz. Ślady krwi..oraz mój brat ledwo oddychający na schyłku życia. Zszokowany ruszyłem na pomoc, podbiegłem a następnie krzyknąłem dlaczego tak musi być.
-Kto to zrobił?! > krzyknąłem cały we łzach widząc jak brat spogląda na mnie ledwo żywym spojrzeniem. W oddali zauważyłem powoli odchodzącego Hashiramę Senju.
-Nie wołaj..proszę.. > wyszeptał dławiąc się krwią, zauważył jak cały w okrutnej złości ruszyłem na wroga. -IZANAMI! > krzyknąłem w akcie desperacji kiedy nagle nasze ciała zniknęły oraz otaczające nas otoczenie..pojawiliśmy się w lesie, gdzie wcześniej zniknęli nasi rodzice.
-Ta technika..przenosi do zapisanej lokalizacji? > wyszeptałem we łzach widząc jak Izuna zaczyna umierać..
-Nie płacz braciszku.. > stwierdził zamykając oczy, rozdarłem mu bluzkę po czym przyłożyłem dłonie do brzucha natychmiast aktywując maksymalny przepływ chakry. Jego ciało zaczęło stopniowo nabierać czarnego koloru..
-Od dzisiaj..żyjesz dla mnie..rozumiesz Izuna?! > krzyknąłem nie widząc brata..użycie Izanami kosztowało mnie utratę wzroku.
-Moje ciało..jest czarne.. > wyszeptał otwierając oczy, jego spojrzenie rozświetliło się fioletowym odblaskiem, siłą Rinnegana! Czytałem wcześniej legendy na temat tych legendarnych oczu..jednakże nigdy bym nie pomyślał iż prowadzone eksperymenty poprzez dodanie części psychicznej do ciała użytkownika z Mangekyou Sharingan zmutują Kekkei Genkai na Rinnegan, niemożliwą a jednak udaną, ostateczną formę Sharingana. Płakałem nad nim jak małe dziecko, któremu zabrano najważniejszą część życia..miałem tylko jego, nie oczekiwałem na nic więcej.
-Zrobiłeś coś dla mnie..braciszku.. > wyszeptał Izuna dotykając powoli moją prawą dłoń..deszcz lał się na nasze ciała rozmazując łzy.
..więc..ja również mam coś dla ciebie.. > dodał po chwili milczenia kierując moją dłoń w stronę swoich oczu..w tym momencie narodziła się historia człowieka o dwóch duszach. Pioruny uderzały o skamieniałą ziemię..a ja utrzymując się ledwo na nogach spoglądałem na świat wzrokiem mojego brata. Jego stan był ciężki, myślałem iż dodatnie psychicznej części uratuje jego życie, a jednak tylko fizycznie zabezpieczyłem jego ciało. Był pokryty odcieniem czerni..lecz jego psychika nadal krwawiła. Włączyłem wyzwolony Rinnegan Izuny..a następnie spoglądając na jego ciało wypowiedziałem słowa, o których już nigdy nie zapomnę.
-Będę na ciebie czekał. > stwierdziłem twardo stojąc przy życiu..wyzwoliłem ładunki chakry porównywalne do Bijuu.
..IZANAMI! > krzyknąłem używając dokładnie tej samej techniki, której Izuna użył na rodzicach. Nastała cisza..krople opadającego deszczu uderzały o podłoże. Czarne ciało Izuny jednakże nie znikło, dlatego że wcześniej nałożyłem na nie własną część psychiczną. Natomiast dusza mojego brata wyruszyła dokładnie tam, gdzie wcześniej rodzice. Ku mojemu szoku czarne ciało zaczęło delikatnie się poruszać..
-Kim..jestem.. > wyszeptała żywa forma powstała z ciała mojego brata.
-Nie wiem..przykro mi. > odpowiedziałem opadając na kolana, z cierpieniem spoglądałem jak właśnie nadałem nowe życie osobie za cenę mojego brata. Puste ciało bez duszy zastąpiło się inną, mniejszą częścią psychiczną mnie. Po chwili wyruszyłem razem z istotą przed siebie..nie mając do czego wracać w obu przypadkach. Postanowiłem stworzyć nowy dom, tymczasową kryjówkę znajdującą się pod ziemią, nadałem w niej imię dla dziwnego stworzenia - Zetsu. Sam natomiast wyruszyłem z klanem na zemstę..Hashirama Senju był odpowiedzialny za śmierć mojego brata. Nastała głęboka noc, zamaskowany przedzierał się przez pusty cmentarz Konohy nasłuchując cichych pomrukiwań kruków oraz świerszczy. Złączył ręce przypominając sobie ze smutkiem o całej historii Madary Uchihy. Stał nad własnym grobem..z pewnością siebie wykonał kolejne kroki ku zmianie całego życia!
-Rinne Gedo Edo Tensei! > krzyknął z aktywnym Rinneganem wyzwalając swoją trumnę spod ziemi! Wychodząc na blask księżyca opuściła wieko na ziemię. Młody Uchiha z szokiem spoglądał jak postać powoli wychodzi z miejsca wiecznego spoczynku.
-Będę na ciebie czekał..
..już zawsze, Izuna. > wyszeptał zamyślony Madara siedząc na końcówce klifu, spoglądał jak księżyc objawia żywotną pełnię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz