"Przeszłość"

Burza pochłonęła wioskę liścia na dobre, najskrytsze zakamarki miasta zostały zalane przez deszcz, a wichura rozprowadzająca się w tym miejscu łamała kilka drzew w przeciągu krótkiej chwili. Dwie postacie wyplute przez zasady społeczeństwa obserwowały z daleka całą sytuację widząc, jak zniszczenia mogą pokryć nawet ten piękny świat..stworzony za pomocą techniki jednego człowieka - Sasuke Uchihy, chcącego ocalić najważniejszą osobę w jego życiu - przyjaciela, który oddał za niego życie.
-Ten świat płacze..prawda? > zapytał zakapturzony blondyn odciągając się od pnia drzewa, skierował kilka kroków w stronę bruneta zapatrzonego w cały krajobraz wioski.
-Chyba..tak. > odpowiedział po chwili milczenia Sasuke wycierając oczy o swój strój, krew połączona z jego łzami widniała na białej szacie. Blondyn położył dłoń na ramieniu osoby, którą teoretycznie powinien znać, chciał dać mu wiarę w to, iż nadal może być dobrze.
-Posłuchaj mnie..tak samo jak ty walczę o swój dom, jestem pewien iż oddałbyś dla Naruto ze swojego świata życie..teoretycznie nawet tak zrobiłeś, ale jak widzisz przeżyłeś tylko dzięki temu iż.. > wyszeptał zakapturzony zamyślając się.
..nagle pojawiłem się na skalistym terenie, padał deszcz, nastała ogromna burza..nie wiedząc o co chodzi przemierzałem teren napotykając masakryczne rzeczy, moją nieżywą matkę..która w moim świecie robiła mi właśnie obiad i czekała w domu na mnie..poszedłem dalej, szukałem odpowiedzi na to wszystko..coś, jakąś wskazówkę dzięki której będę mógł przywrócić się do normalności..zatracony bez emocji już myślałem że to koniec kiedy nagle upadłem na ziemię potykając się o twoją nogę..byłeś nieprzytomny, stanąłem przed tobą siadając a następnie płacząc jak małe dziecko..które właśnie dokonało cudu, czułem w mojej świadomości że masz coś z tym wspólnego, musiałem szybko się ogarnąć ponieważ w oddali widziałem oddział z Konohy, który szuka żywych. Oddaliłem się od miejsca widząc jak zabierają cię, zabrali do szpitala w Konoha, nie mogłem pozwolić aby Shikaku Nara zabrał cię do bazy Anbu gdzie przeprowadzą na tobie badania w sprawie Izanami..to oznaczałoby porażkę, utraciłbym możliwość powrotu. Zabiłem go..zabrałem cię..a następnie pomogłem ci w znalezieniu kartki Kushiny..gdyby nie moja nadzieja na lepsze jutro teraz bym tutaj nie był..trzeba walczyć o swoje..wiesz? > wymamrotał smutno odwracając się od Uchihy, który słysząc słowa blondyna pierwszy raz spojrzał na siebie z dystansu.
-Kim mogę być, jeżeli nie potrafię pokonać Brzemienia, które ciąży we mnie od dłuższego czasu?.. > zapytał cicho brunet samego siebie.
..tchórzem, Sasuke..odpowiedziałby mój brat..kimś, kto musi uwierzyć w siebie..odpowiedzieliby rodzice..a ty Naruto, jakbyś odpowiedział? > pomyślał Uchiha
-Ogarnij się gościu.. > stwierdził blondyn w stronę zdziwionego Uchihy. Zabrał plecak a następnie ruszył w stronę bram Konohy.
..nie mam zamiaru uciekać..ani rzucać słów na wiatr..oto moja droga ninja, moje nindo! > dodał po chwili ruszając przed siebie. Sasuke natychmiast ruszył za zakapturzonym, przedzierali się przez gęstą ulewę widząc w oddali bramę Konohy.
-Chcesz tak normalnie tam wejść? > zapytał brunet opierając się deszczu.
-Chwila, ktoś idzie. > odpowiedział szybko blondyn widząc dwie postacie, które idą w ich stronę.
Sylwetki dwóch postaci ukazały się, jedna z nich to Orochimaru, druga to Kabuto. Strach przeszedł przez blade ciało Uchihy, stanął przed blondynem nie wiedząc co robić, chciał go bronić za wszelką cenę.
-Panowie się zgubili? Konoha jest już blisko, niebezpiecznie ruszać za miasto w taką pogodę. > stwierdził Kabuto podając zmęczonemu Sasuke butelkę wody.
..proszę, wyglądasz na zmęczonego. > dodał po chwili odwracając wzrok na Orochimaru, który obandażował rękę rannemu Uchiha.
-Sam byłem kiedyś w takim wieku jak wy..nie dziwię się że podążacie w niebezpieczne, ale następnym razem na siebie uważajcie. > wypowiedział Orochimaru wstając, ruszył z Kabuto do wioski odnieść leki medyczne dla chorych i biednych.
-Nie wierzę.. > wyszeptał zdziwiony Sasuke gdy w jego oczach nabrały się łzy..poczuł iż jego świat nie musiał wyglądać tak jak kiedyś..mogło być tak idealnie bez jego obecności.
-Wiara w iluzję, to właśnie cel Izanami. Pamiętaj że to Naruto jest w to zaplątany, nie ty. > stwierdził blondyn w stronę zamyślonego Uchiha.
-Eh..wiem, nie mogę wierzyć w to iż ten świat mógł tak wyglądać, prawda?..jest zbyt idealny. > odpowiedział smutny brunet dociskając mocniej bandaż .
..idealizm, który tutaj stworzyłem..nawet ja w niego nadal nie wierzę. > dodał po chwili milczenia, ruszył z Uzumakim do opuszczonej chatki w pobliżu wioski. Musiał odpocząć z towarzyszem a następnie dowiedzieć się, w jaki sposób może odzyskać Naruto. Zakapturzony ściągnął płaszcz, był cały przemoczony oraz głodny.
-Ehh.. > wydał z siebie siadając na starym, drewnianym krześle postawionym przy stoliku, na którym paliła się świeczka.
..głodny trochę jestem.. > dodał po chwili milczenia trzymając się za burczący brzuch.
-Mama zapewne zrobiłaby teraz obiad, ramen, co? > zapytał Sasuke podając Naruto kawałek chleba.
..od Orochimaru i Kabuto. > wyszeptał po chwili sam siadając na drugim krześle wprost do Uzumakiego. Kiedy tracimy wszystko..zaczynamy dostrzegać rzeczy ważniejsze od materializmu. To właśnie te wartości określają nam nasze człowieczeństwo.
-Dziękuję..ale nie trzeba, przecież sam jesteś głodny.. > wyszeptał zdziwiony blondyn trzymając w ręce kawałek chleba, po raz pierwszy od dłuższego czasu na jego policzkach zagościł lekki rumieniec..pozytywne uczucie, o którym zapomniał przez okres wszystkich złych rzeczy, jakie działy się w ostatnim czasie. Uchiha nawet nie odpowiedział..wyszedł z chatki podnosząc głowę do góry wprost na ulewę opadającą na jego zmęczoną twarz. Zamknął oczy a następnie wsłuchiwał się w odgłos spokojnych kropel uderzających o drewniany dach całej konstrukcji..z uśmiechem na twarzy wyobraził sobie jak zabiera Naruto do domu a następnie razem z nim pomaga wiosce w jej problemach.
-Zapewne wiesz jak to zatrzymać..prawda Naruto? > wyszeptał Sasuke spoglądając w oddal, widział tam świecące światła w domach sugerujące o tym, iż noc dawno się rozpoczęła. Już po chwili poczuł zimny oddech towarzysza na swoim karku, odwrócił się dostrzegając, jak Naruto ciągnie go do chatki aby ten się nie przeziębił. Noc była dla nich długa..razem siedząc przy stole obmyślali plan działania, w jaki odzyskają dawnego Naruto. Już po kilku godzinach zasnęli opierając się o stół..odpoczywając przed nadejściem dnia, który odmieni ich całe życie. Naruto przemierzał uliczki Konohy, od kilku dni cierpiał na wielką bezsenność. Spoglądał w gwiazdy próbując doszukać się w nich ukrytego sensu..tajemnicy, jaka jest przed nim skrywana. Odpowiedź Uchihy Itachiego nie zaspokoiła jego ciekawości..musiał znać prawdę, musiał dowiedzieć się dlaczego czuje, iż z jego życia odjęto najważniejszą dla niego część. Już następnego dnia wszystko się zmieni...na lepsze? Blask księżyca malał z każdą sekundą aż całkowicie zanikł we wstającym świcie, wraz z nim do codzienności wróciły osoby zajmujące się swoimi codziennymi obowiązkami. Ruszyły na zakupy, wykonywały pracę w swoich ogrodach lub też brali kolejne zlecenia na misje. Wszystko toczyło się według wcześniej ustalonych zasad..przez boga tego świata, człowieka zapomnianego przez wszelkie osoby chodzące po mieście w niewiedzy. Tylko jedna osoba zna prawdę..tą pamięć, którą śmierć chciała wykasować z jego wspomnień. Delikatny powiew wiatru dotarł również do tego miejsca, gdzie w całkowitym spokoju ptaki oddają się śpiewaniu a natura, ukazując swoje cudowne aspekty zaprasza do siebie wszystkich tych, którzy nie mają już gdzie wrócić. Blondyn nadal spał, ostatni dzień wykończył go do tego stopnia iż zasnął już po kilku godzinach domyśleń na temat planów, jego głowa delikatnie opierała się o stary drewniany stół w chatce, do której wcześniej przyszedł z Uchihą.
-Pora wstać.. > wyszeptał powoli Sasuke spoglądając na otwierającego oczy blondyna, siedział na krześle przy stole nadal obmyślając szczegóły działania. Uzumaki podniósł głowę do góry czując jak po spaniu w złej pozycji boli go teraz kark, dotknął dłonią swojej szyi aby pomasować obolałe miejsce. Z irytacją na twarzy patrzył jak Uchihę wyraźnie to bawi.
-Jaki jest plan? Hmph.. > stwierdził po chwili Naruto próbując zmienić temat, rozsiadł się na drugim drewnianym krześle wprost do Uchihy.
-Opowiem ci w trakcie drogi..idziemy. Ranek całkowicie obudził zaspaną Konohę do życia, Naruto jak zawsze przed wyjściem na miasto poszedł do łazienki a następnie zrobił sobie coś do jedzenia. W pełni sił opuścił mieszkanie ruszając na spotkanie z Jiraiyą w celu ustalenia daty kolejnego treningu. Już po krótkiej chwili zauważył Sannina obserwującego z ukrycia dwie młode panie wychodzące z gorących źródeł.
-Dlaczego w tych krzakach jest jakiś zboczeniec? > zapytał specjalnie Naruto tak głośno, iż zawstydzone kobiety natychmiast wybiegły do środka budynku.
-AAA! Naruto! W taki sposób nie nauczę cię niczego! > krzyczał speszony Jiraiya widząc jak jego plan zakończył się niepowodzeniem.
-W sumie przyszedłem tutaj w troszkę innej sprawie, chodziło raczej o odwołanie jednego z nich w najbliższym czasie. > odpowiedział blondyn dając do zrozumienia senseiowi iż ma ważniejszą rzecz na głowie.
..muszę wyjaśnić pewną sprawę, spróbuję zrobić to jak najszybciej. > dodał po chwili milczenia widząc na twarzy Sannina zdziwienie, Naruto nigdy wcześniej nie rezygnował z treningów. Jiraiya zrozumiał, nie miał zamiaru pytać się o szczegóły, mógł liczyć tylko na to iż blondyn sobie poradzi. Uzumaki ruszył przed siebie próbując dzisiaj dowiedzieć się więcej na temat ostatnich, dziwnych zdarzeń. Natomiast zakapturzony Naruto znalazł w drewnianym domku płaszcz dla Uchihy, nie chciał dopuścić do tego, aby któryś z mieszkańców zwracał na nich szczególną uwagę. Ubrał szybko strój ruszając razem z Uzumakim w stronę wioski.
-Wierzysz w to iż za kilka godzin wszystko może wrócić do normy? > zapytał zakapturzony przemierzając razem z Uchihą kolejne drogi prowadzące do bramy Konohy.
-Nie pozostało mi nic innego niż wiara. > odpowiedział Sasuke czując ból w swoich oczach, przebywanie w własnym Izanami pobiera chakrę użytkownika z każdą przebytą sekundą. Nastrój znajomych był niepewny, wierząc w dobre zakończenie szansa na niepowodzenie wzrastała, jednakże nawet to nie przekonało ich aby nadmiernie się nie napawać na zwycięstwo. Byli świadomi możliwej porażki wierząc równocześnie, iż nie mają niczego do stracenia. W końcu jaki sens ma życie bez marzeń?
-Więc..co z planem? Miałeś przedstawić mi jego ostatnie szczegóły. > zapytał blondyn, stres wzrastał w nim na myśl iż jeden błąd pozbawi go na zawsze rodziny oraz przyjaciół. Uchiha zamknął na chwilę oczy..przemyślał jeszcze raz wszystko a następnie chwycił odruchowo za końcówkę swojej katany.
-Co masz na myśli? > zapytał ponownie blondyn bojąc się o swoje bezpieczeństwo.
-Odzyskam cię.. > pomyślał brunet z lekkim uśmieszkiem na twarzy..
-Wieczorem wejdziemy do Konohy, jeżeli będziemy mieć szczęście to nikogo nie będzie już na ulicach. > odpowiedział Uchiha po chwili milczenia.
-A jeżeli ktoś nas przyłapie?..nie ufam ci..trzymaj się z daleka od mojego świata. > odpowiedział szybko Uzumaki kończąc rozmowę, ruszył w milczeniu z Uchihą dalej. Popołudnie było dzisiaj wyraźniej dłuższe od zwykłego dnia, na ulicach często można było spotkać znajomych, a życie tętniące w wiosce było ciekawsze.
-Ostatnio źle sypiam. > stwierdził blondyn przeciągając się przy stoliku w salonie Itachiego.
-Koszmary? > zapytał Uchiha pijąc herbatę.
-Nie..bardziej porównałbym to do świadomych snów. Nie wiem co to..nagle znajduję się pod olbrzymim drzewem na łące przy wiosce, widzę pełno krwi..a na gałęziach powieszonych przyjaciół oraz rodzinę. Trwa to jakieś dwa dni..cały czas ten sam sen.
-Jak się kończy?
-Popełniam samobójstwo. Itachi zamilkł, nie sądził iż ktoś może mieć sen, w którym celowo popełnia samobójstwo, tym bardziej jeżeli jest świadomy, a czyny jakich się podejmujemy są wykonywane z naszej własnej woli.
-Za każdym razem ten widok zabija mnie od środka..nawet nie wiem kiedy się wieszam..jednakże kiedy już jestem przygotowany na śmierć nagle z samego czubka drzewa spada na mnie martwe ciało osoby, której nie znam..łamie gałąź na której się powiesiłem a następnie sen się kończy.
-Nie wiesz kim była ta osoba? Przecież na drzewie byli tylko przyjaciele oraz rodzina.
-Rodzina była na górnych gałęziach..na samym czubku była nieznajoma osoba. Mrok delikatnie pochłaniał uliczki zakrywając je swoją ciemnością, a mieszkańcy skierowali się do swoich domów oprócz Naruto wychodzącego właśnie z rezydencji Uchiha, cały dzień poświęcił na rozmowę z Itachim, który mógł wiedzieć więcej na ten temat. Skierował się w stronę domu gdy nagle zauważył jak coś czarnego przebiegło przez uliczkę.
-Halo? > zapytał zdziwiony myśląc iż to zwykły, czarny kot. Ruszył przed siebie nie zwracając na wcześniejsze zjawisko uwagi, w jego głowie znajdowały się tylko myśli na temat tego, jak może rozwiązać swój problem. Blondyn usłyszał szelest wiatru za sobą, odwrócił się szybko widząc postać w czarnym płaszczu spoglądającą na niego z oddali.
-Kim jesteś? > zapytał przestraszony wyciągając z kieszeni szybko swojego Kunaia.
-Twoją przeszłością. > odpowiedział zakapturzony kierując się w stronę przestraszonego Naruto! Prawdziwa historia dopiero się rozpoczyna..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz