„Prawdziwa Twarz”

Kolejne uderzenie rozległo się po sali wywołując dziurę w szczątkach po kryjówce Madary. Unoszący zapach krwi wojowników wbijał się coraz mocniej z każdą sekundą w ich ciała powiększając chęć zakończenia walki. Madara stanął na środku pola walki przybierając ponownie pozycję obronną. Ritoru odpowiedział tym samym aktywując na swoich mieczach kolejne dawki ciekłego azotu. Twarz Tsukuyomi otworzyła oczy ukazując błysk czerwonego światła Sharingana…zamaskowany natychmiast ruszył do ataku okładając mieczami odskakującego Uchihę, który lekko uśmiechając się kpił z ataków wroga. Anbu mimo tego kontynuował, z każdym cięciem będąc coraz bliżej ciała przeciwnika. Ostatni wydany atak zabłysł nad oczami uciekającego doprowadzając go do szoku, kiedy Ritoru pojawił się za nim wcześniej oślepiając swoimi atakami. Krew polała się natychmiastowo na ziemię gdy zimna stal broni zamaskowanego wbiła się w szyję Uchihy odrywając jego głowę od torsu. Całość ciała zamieniła się w czarny pył zanikając, a tym samym ujawniając użytą wcześniej iluzję. Ritoru złączył ręce wypowiadając słowa uwolnienia. Już po chwili otworzył oczy zostając uwolnionym z GenJutsu. Spojrzał na Madarę wymijającym spojrzeniem przyciskając bardziej dłoń do trzymanej broni.
-Miałeś odwagę zrobić to mojej córce… > wyszeptał odwracając szybko wzrok na wbity dach skał w podłoże, gdzie Akira odepchnęła Itachiego ratując go od śmierci.
…natomiast nie masz jej gdy przychodzi do walki na śmierć i życie? Wymijając się iluzją tylko udowadniasz, iż twoja wygrana również nią będzie. > dodał kierując ostrze w stronę przeciwnika. Ustawił się w pozycji bojowej ruszając ponownie na wroga. Lider zakpił ze słów Ritoru otwierając twarz Susanoo. Ryk demona rozległ się po wyniszczonej Sali przyprawiając o ciarki przeciwnika…który już tworząc skrzydła z azotu uniósł się ku górze przemieniając swoją katanę wraz z lodową ręką w wiertło! Z całej siły odepchnął się ku Madarze kierując śmiercionośną broń w stronę głowy wroga. Susanoo przyłożyło lustro Yata do ciała lidera zapewniając dodatkową, maksymalną ochronę. Twarz Amaterasu natychmiastowo wydała z siebie ryk kierując czarne płomienie na zamaskowanego!
„Przepraszam…miałem tylko dwie ręce…”
Wiertło zostało pochłonięte przez technikę wroga zaczynając się kręcić…płomienie z ogromną prędkością zostały odrzucone od broni uderzając o pobliskie ściany. Śmiercionośna siła Ritoru zaczęła wbijać się w lustro Yata wiercąc, a tym samym przebijając dalszą drogę ataku. Madara skupił całą energię złączając ręce, a następnie rozluźniając się skierował prawą dłoń w stronę napastnika. Dach zaczął pękać podobnie, jak w przypadku jego córki…
-Asura Tensei… > wyszeptał morderczym tonem zawalając sufit! Ogromne kawałki skał zaczęły nadlatywać w stronę zamaskowanego wydając na niego wyrok! Wiertło natychmiast przerwało niszczenie lustra Yata podnosząc się do góry…skały zostały rozbite na części, natomiast lider Uchiha wykorzystał moment nieuwagi wroga. Skupił jeszcze raz chakrę Amaterasu kierując technikę na zajętego! Ritoru odwrócił głowę do tyłu…płomienie były już w połowie drogi.
-Nawet w takiej beznadziejnej sytuacji milczysz…cóż za brak poczucia zagrożenia. > wypowiedział spokojnie Madara lekko uśmiechając się.
…pozwól, że zniszczę twoją maskę aby zobaczyć twój wyraz twarzy jak umierasz. > dodał po chwili widząc jak biały dym otacza Ritoru! Zamaskowany skupił w spokoju ciekły azot przy swoim ciele…a następnie skoncentrował go przed rękoma.
-Owszem…jestem liderem Anbu…
„Ta maska pokazuje, iż możecie mi ufać.”
…jednakże pod nią jestem również kochającym ojcem! > dodał odrzucając od siebie zebrany azot w stronę Amaterasu! Techniki złączyły się natychmiastowo, wywołując potężny wybuch! Madara otworzył powoli oczy po wybuchu doznając szokującego widoku…jego czarne płomienie zamarzły przemieniając się w sople lodu wiszącego na krawędziach ścian! Po środku nich stał Ritoru otaczając się zamarzniętą obroną. Po chwili zniknęła wywołując jeszcze niższą temperaturę w pomieszczeniu.
-Dlaczego nie zostałeś MizuKage z takimi umiejętnościami?... > zapytał Uchiha lekko uśmiechając się. Ritoru spojrzał na niego zirytowanym spojrzeniem powoli zamykając oczy.
-Ponieważ ty w tym czasie byłeś zajęty kontrolowaniem Yagury…trzeciego Mizukage. > odpowiedział z zamyśleniem odwracając głowę do góry.
…może właśnie dlatego egzekucja Rin Nohary rozeszła się po kościach dla mnie. > dodał po chwili milczenia. Madara spojrzał na niego ze zdziwieniem nie wiedząc wcześniej, iż ten zna jego przeszłe plany. Chwycił ponownie z całej siły za katanę ruszając na Ritoru! Wróg odpowiedział mu tym samym przemieniając lodową rękę w miecz! Będąc coraz bliżej zamachnął się z całej siły aby uderzyć lodowym mieczem jako pierwszy! Ostrza zderzyły się ze sobą pękając równocześnie! Madara uśmiechnął się będąc przekonanym iż zamaskowany wykona teraz unik, dzięki czemu szybko będzie mógł zakończyć walkę GenJutsu…ku jego zdziwieniu Ritoru nie uciekł mimo tego, iż stracił rękę z lodu!
„Przepraszam…miałem tylko dwie ręce…”
-Moja córka jest więcej warta niż ta cholerna ręka! > krzyknął widząc zszokowany wyraz twarzy Madary! Lider słysząc determinację przeciwnika widocznie zbladł chcąc natychmiast użyć Amaterasu! Twarz techniki ryknęła wydając czarne płomienie w stronę nadbiegającego przeciwnika!
-Zostaniesz kaleką do końca życia głupcze! > krzyknął przestraszony Madara widząc nad sobą Anbu z wyciągniętym ostrzem trzymanym w ręce! Czarne płomienie objęły jego rękę paląc ją na wylot!
-Lub zostanę cholernym pionkiem w nieskończonym GenJutsu! > ryknął przecinając w pół twarz Tsukuyomi! Twarz ryknęła z bólu umierając…po chwili odskoczył. Nie mając rąk, spojrzał na zszokowanego Madarę stojąc przy głazie, który zabił jego córkę.
-Dopóki stoi tutaj ten głaz bez mojej córki wiedz jedno… > wyszeptał nadal w pełni determinacji!
…nie przegram! > dodał przerażając Madarę! Krew spływała po utracie ręki opadając na zakrwawione podłoże…Ritoru spojrzał na Madarę jeszcze bardziej odważnym wzrokiem niż dotychczas. Azot zebrał się przy jego ciele nadając temu miejscu jeszcze większe poczucie, iż szala wygranej przesuwa się z każdą sekundą po stronie zamaskowanego. Lider Uchiha nie mógł uwierzyć, iż przyszło mu natrafić na kogoś, kto dorównuje poziomem walki samemu Hashiramie Senju. Skupił się spoglądając w jego oczy…nie widząc w nich ani odrobiny żądzy krwi. Zamiast tego widocznym było oddanie oraz wiara we własną córkę. Natychmiast odwrócił wzrok w prawą stronę nie chcąc dłużej widzieć tego widoku, który wywołuje u niego wyrzuty sumienia. Mając ciarki na plecach nigdy nie pomyślałby, iż kiedyś zlitowałby się nad wrogiem. 
-Będziesz idealnym pionkiem w mojej armii…kiedy cię zabiję zostaniesz moją prawą ręką pod kontrolą Koto Amatsukami. > stwierdził przełykając ślinę, a tym samym nie mogąc do końca być pewnym swoich słów. Mimo tego iż wróg stracił obie ręce nadal czuł lęk, jakby coś miało się wydarzyć. Stawił krok w przód słysząc w tym samym momencie odgłos pękania szyby…dym azotu złączył się w jedność przyłączając lodowe ręce do ciała. Maska Ritoru lekko pękła swoim odgłosem przyprawiając Madarę o jeszcze większy strach.
-Natura jest po mojej stronie… > wyszeptał wystawiając prawą rękę z lodu w przód, która natychmiast została opleciona przez lodową wyrzutnię rakiet. Zamknął oczy ładując całą chakrę ciała w tym jednym punkcie…Lider natychmiast zareagował wytwarzając za pomocą twarzy Susanoo lustro Yata przy swoim ciele…uśmiechnął się pod nosem będąc przekonanym, iż chakra zamaskowanego z każdą sekundą zanika. Rakietnica zaświeciła niebieskim blaskiem…z jej otworu wyleciał z ogromną prędkością sopel lodu uderzając o zbroję Yata…lider zaśmiał się przez chwilę dostrzegając, jak lód złamał się na części zaraz po zetknięciu z techniką. Ritoru nadal milczał z wystawioną bronią…na sali zapadła cisza, którą przerwał natychmiastowy zgrzyt techniki.
-Niech moje słowa zostaną wyrażone właśnie w ten sposób. > wyszeptał Ritoru przybierając pozycję bojową! Rozbity sopel zamienił się w nić chakry, która połączyła się z bronią oraz lustrem Yata! Broń ponownie zabłysnęła kierując ciekły azot po nici wprost na lustro Yata!
-Zaatakował wcześniej aby przyczepić nić do mojej techniki?! > pomyślał zdziwiony odskakując! Nastąpił ogromny wybuch niszcząc lustro Yata na kawałki! Sam Ritoru natychmiast wybiegł w stronę uciekającego tworząc wcześniej przed sobą ogromnego summona! Skrzydła bestii zniszczyły ściany oraz pozostałości po dachu budynku unosząc się do góry…Anbu wskoczył na głowę lodowej bestii przyciskając dłonie do jej ciała…złączyły się z bestią wywołując potężny ryk smoka! Madara spojrzał do góry obserwując niesamowity widok…Ritoru odwrócił wzrok w jego stronę, przez co bestia zareagowała zupełnie tak samo! Natychmiast wyprostowała skrzydła kierując lot w stronę Uchihy, a gdy była już dostatecznie blisko zionęła zimnym powietrzem azotu! Madara w ostatniej chwili odskoczył wywołując obrót w lewą stronę…Ritoru jednak był szybszy odczepiając się od przywołanego, a następnie nadskakując z góry w stronę Uchihy. Zamieniając rękę w głowę małego smoka wystrzelił z kończyny pocisk ciekłego azotu. Madara nawet nie zdążył się podnieść kiedy technika trafiła w jego kolano niszcząc twarz Amaterasu. Zamaskowany nadlatywał będąc coraz bliżej…ciało Uchihy zamarzło nie pozwalając na ucieczkę. Postanowił postawić wszystko na jedną kartę…używając Kamui w momencie pojawienia się przeciwnika zupełnie nad nim. Teren razem z ciałem Madary zawirował wciągając niczym wir do innego wymiaru…już po chwili zaniknęli przenosząc się do pustki. W oczach bohaterów nastała ciemność, przemieniająca się co chwilę w jaśniejszy obraz. Ritoru stał na ostatniej bryle unoszącej się nad przepaścią, natomiast Madara na samym początku spoglądając na wroga nadal nie mogąc uwierzyć, jak mógł wyrządzić mu takie szkody. Przeszywający wzrok z każdej strony otoczył ich umysł mając w głowie już tylko jedną myśl - nadszedł czas ostatecznego zakończenia walki na śmierć i życie! Ruszyli na siebie w tym samym momencie otaczając się po kolei Susanoo z jednej strony, następnie z drugiej azotem…
-Stoisz na poziomie Hashiramy…bez problemu mógłbyś mnie wtedy zabić. > wyszeptał zamachując się prawą ręką w Ritoru! Susanoo również tak zareagowało kierując miecz Totsuka z ogromną prędkością na wroga!
…stałem się silniejszy… > dodał po chwili widząc unik wroga! Przegryzł wargę aby powstrzymać złość oraz rządzę mordu. Nawet nie zauważył kiedy zamaskowany pojawił się za nim chwytając z całej siły za głowę Kamui przyczepioną do jego ciała! Ciarki przeszły przez ciało Madary nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie się dzieje…strumień krwi uderzył o ziemię, natomiast oderwana głowa Kamui była trzymana za włosy przez Ritoru. Lider Uchiha chwycił się za zranioną część ciała spoglądając na przeciwnika. Jego wzrok się zmienił…nie przedstawiał już spokoju oraz cierpliwości. Anbu podniósł złapaną głowę do góry a następnie z całej siły się skupił…azot przemienił ją w lód a następnie wszczepił w ramię! Ręka z lodu stała się czarna…
-Używasz mojej własnej broni przeciwko mnie?! > krzyknął wściekły wyzwalając największe pokłady swojej chakry! Gęsta chakra unosząca się w powietrzu potwierdzała, iż nadszedł finał walki. Czarne Susanoo pojawiło się przy Madarze rozdzielając swoją powłokę na odbicie lustrzane, każda z nich złączyła ręce tworząc małą, czarną kropkę unoszącą się nad polem walki.
…za kilka sekund przepadniesz w czarnej dziurze! > krzyknął rozwścieczony powiększając technikę! Błysk Kamui rozszedł się po polu walki zaczynając kręcić ciałem uciekającego Ritoru z wymiaru! Madara wiedział co to oznacza…nie mając głowy Kamui nie mógł wyjść z wymiaru, przez co czarna dziura pochłonie go.
-Muszę jeszcze tro… > wypowiedział Ritoru przerywając swoją wypowiedź, gdy miecz Totsuka z ogromnym zamachnięciem przeciął jego ciało na pół! Zatracony Madara trzymał pieczętujące ostrze w rękach mając świadomość, iż właśnie zabił lidera Anbu! Oddech lidera Uchiha przyśpieszył godząc się z wygraną. Trzymając w ręku miecz zrozumiał, iż pokonał najsilniejszego przeciwnika od czasów Hashiramy Senju. Totsuka przecięła na wylot ciało Anbu zaczynając od lewej strony, kończąc na prawej. Zdziwienie na twarzy trafionego pojawiło się momentalnie doprowadzając do milczenia. Zapanowała cisza, w oddali można było już tylko usłyszeć odgłos wciągania wymiaru przez śmiercionośną technikę Madary. W głowie zamaskowanego rozległy się głębokie myśli na temat wcześniejszych słów.
„Dopóki stoi tutaj ten głaz bez mojej córki…nie przegram!”
Uśmiech rozległ się na twarzy bruneta tracąc wcześniejszą powagę siebie, będąc od teraz pewnym iż pojedynek został zakończony. Zamknął oczy powoli stawiając kroki w stronę zamordowanego chcąc oderwać swoją głowę Kamui aby wrócić do świata żywych. Schylił się ku zakrwawionemu wyciągając w jego stronę dłoń…która już po chwili została odcięta przez zamachującego się Ritoru! Z niedowierzaniem upadł zakrwawiony na ziemię nie mogąc uwierzyć w to co właśnie się stało. Anbu wstał poprawiając maskę…Uchiha dopiero teraz zrozumiał, iż wróg nie został przecięty Totsuką. Gdyby tak było to znikłby zostając zapieczętowanym.
-Jakim cudem?... > wyszeptał zakrwawiony ledwo wytrzymując z bólu. Zostając pozbawionym ręki wcale nie przypadkowo dopiero teraz zrozumiał, że wszystko było od początku zaplanowane. Został pozbawiony możliwości wykonywania pieczęci. W rękach Ritoru zabłysła ponownie twarz Kamui zaczynając kręcić wymiarem.
-Na początku moim celem było pozbawienie cię po kolei każdej z twarzy, która może zagrażać mi w dalszej walce. Zatrzymując się na zniszczeniu Amaterasu postanowiłem zająć się moim głównym celem – twarzą Kamui, która pozwoli mi na uwięzienie ciebie w wymiarze, który pochłonie twoją przeklętą duszę na wieki. Zabiłeś własnego brata…więc teraz tkwij w jego nieskończonym dziele. I tak też się stało…po oderwaniu Kamui zostałeś sprowokowany do tego stopnia, iż użyłeś samobójczej broni – czarnej dziury, która doda mi pewności iż zakończysz szybko swój żywot zamiast czekać na ratunek. Nie myślałeś o konsekwencjach ..miałeś w głowie tylko to że również zostanę zabity. Zdziwiłem cię jednak…pozwoliłem ci użyć miecza Totsuka na samym sobie świadomie. Miecz owszem, przeciął moje ciało na wylot…gdy było ono pod wpływem nietykalności Kamui Obito Uchihy, syna twojego brata.
-Obito?! Jakim sposobem wiedział że tutaj będziesz?! > krzyknął zszokowany dopiero teraz przypominając sobie, iż przyjaciel Kakashiego nadal posiada Kamui w swoim Sharinganie.
-Tak jak już mówiłem…wszystko było zaplanowane…nie walczysz ze mną…
…walczysz z całym światem, który dąży do pokoju.

-Bzdury…ja nadal mam siłę…! > odpowiedział przełykając ślinę, powiew wiatru w jego włosach wskazywał iż czarna dziura powiększyła się do tego stopnia iż jest w stanie wchłonąć nawet go.
-Zamilcz…po trafieniu Totsuką udałem że zginąłem uwalniając krew z zamrożonej ręki wypełnionej twoim Kamui…czekając aż zbliżysz się aby odciąć ci dłoń abyś już nie mógł użyć żadnej pieczęci. > dodał odważnie stawiając krok do przodu. Madara przełknął ślinę również wstając, spojrzał jak Ritoru czeka nie używając swojego Kamui na ręce.
-Dlaczego nie uciekasz?... > zapytał widząc nadchodzącą czarną dziurę, zamaskowany spojrzał na niego przez chwilę odwracając wzrok w dół.
-Mam jeszcze coś bardzo ważnego do zrobienia…Obito, przerwij Kamui. > wyszeptał ku zdziwieniu Madary. Czarna dziura zanikła wraz z ciemnością, blask światła rozszedł się po całej pozostałości po kryjówce Madary doprowadzając do całkowitego jej zawalenia. Ritoru pojawił się w górze spoglądając jak lider Uchiha opadł na ziemię ledwo wytrzymując z bólu. Nachylił się ku dole zaczynając spadać w jego stronę z dość dużej wysokości. Brunet spojrzał w górę obawiając się o swoje bezpieczeństwo…Anbu był coraz bliżej wyciągając katanę przed siebie przywołując tym samym wcześniejszego, lodowego smoka. Bestia zaryczała unosząc się ku dole wraz z jej użytkownikiem…Madara zamknął oczy nie mogąc znieść otrzymanego wyniku walki.
-Nie mogę w to uwierzyć…zostałem pokonany drugi raz przez tą samą osobę. Hashirama…nie wnikam jak teraz bardzo musisz się ze mnie śmiać kiedy widzisz mnie w takiej sytuacji…ale zapewniam cię, że ten koleś zasługuje na dokładnie taki sam honor i szacunek jak niegdyś ty.
…Ritoru…z wioski ukrytej we mgle.

Błysk rozszedł się na niebie lekko oślepiając Madarę, który natychmiastowo zamknął oczy kierując twarz w dół będąc przekonanym o mającym nastąpić cięciu. Smok znikł odrzucając Ritoru w stronę Madary…Anbu chwycił za katanę przyśpieszając tempo..Uchiha otworzył oczy widząc już prawie przed sobą zamaskowanego.
„Dopóki stoi tutaj ten głaz bez mojej córki…nie przegram!”
-Heh…tylko dlaczego nie wyszedłeś za pomocą swojego Kamui w wymiarze Ritoru? Tylko poprosiłeś Obito? > zapytał Madara godząc się na ostatnie słowa. Ten minął go pojawiając się przy ogromnym głazie, który zabił jego córkę! Uchiha z niedowierzaniem czuł że nadal żyje…zszokowany powoli odwrócił głowę do tyłu widząc widok, który mroził krew w jego żyłach. Ritoru nachylił się nad głazem…ręka z lodu mająca Kamui zaczęła pękać.
„Dopóki stoi tutaj ten głaz bez mojej córki…nie przegram!”
Dźwięk wsysania głazu rozszedł się po zniszczonym terenie…po chwili obiekt znikł zostając wchłoniętym do Kamui. Ręka z lodu natomiast pękła wraz z twarzą techniki.
-Mógł użyć Kamui tylko raz…dlatego wtedy zaryzykował… > pomyślał opadając na kolana, zaczynając się trząść z przerażenia potęgi przeciwnika oraz jego inteligencji. Pod wchłoniętym głazem nic nie było oprócz śladów sztucznej krwi…to oznaczało tylko jedno.
-Wierzyłem…cały czas wierzyłem że moja córka przeżyła… > wyszeptał Ritoru zaczynając płakać ze szczęścia. Madara również nie wytrzymał przegryzając swoją wargę. Wszystko wskazywało na to iż Akira przed uderzeniem zmieniła się w kopię aby zmylić przeciwnika oraz dać mu więcej dowodu na to że nie musi brać ich na poważnie. Ciało Ritoru pokrył azot nadając mu niezniszczalną obronę.
„Dopóki stoi tutaj ten głaz bez mojej córki…nie przegram!”
-Spełniłem daną obietnicę…teraz zostawiam moje marzenia własnemu dziecku, które nadal żyje.. > wyszeptał ładując chakrę azotu we własnym ciele!
-Zrobił to wszystko tylko dlatego, aby sprawdzić czy jego dziecko przeżyło mój atak…nawet nie zależało mu aby mnie zabić kiedy miał ku temu okazję.. > wyszeptał zszokowany wstając z ziemi, powoli stawił kroki w tył nawet nie myśląc aby go zaatakować. Kolor skóry Anbu zmienił się na niebieski zaczynając oddychać azotem. Jego serce zaczęło szybciej bić tworząc bombę termiczną.
-Teraz zniszczę twój dorobek życia…twoją kryjówkę, w której trzymasz wszelkie eksperymenty. > wyszeptał złączając ręce.
…nie odbiorę ci życia…tą przyjemność pozostawiam mojej córce. > dodał zaczynając wybuchać! Jego maska zaczęła pękać ukazując uśmiech na twarzy z której nadal spływały zamrożone łzy azotu…Madara stanął naprzeciwko przeciwnika klękając na jednej nodze.
-To był zaszczyt…móc z tobą walczyć. > wyszeptał Uchiha gdy jego słowa z każdą sekundą stawały się coraz cichsze robiąc odwrót.
-Na twoim miejscu bym uważał…moja córka również umie dać w kość! > stwierdził zaśmiany doprowadzając do wybuchu! Cała kryjówka w jednym momencie przemieniła się w lód, który pękł niszcząc wszystko na kawałki. W powietrzu unosił się mimo tego nadal chłodny zapach wygranej…zwycięstwa miłości, do której dąży każdy z żyjących sojuszników Konohy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz