„Kazuma Uchiha”

Mroźne powietrze uderzyło o chmury zniżając temperaturę poniżej zera…śnieg zaczął natychmiast sypać na cały kraj ognia w rytmie powoli nadchodzącego zachodu słońca. Cień mężczyzny stojącego na górce jeszcze bardziej był zauważalny. Obserwując zniszczoną kryjówkę Madary nadal trzymał ręce w pieczęci po chwili puszczając przepływ chakry. Potężna energia przy jego ciele ustała pozwalając na normalny ruch. Otworzył powoli swoje fioletowe oczy mając w nich pragnienie pokoju.
-Wszystko idzie zgodnie z planem… > wyszeptał odwracając się tyłem do pola bitwy spoglądając na zszokowanego Obito oraz Kakashiego w towarzystwie Akiry.
…zniszczył moją kopię z 15% siłą chakry. > dodał po chwili milczenia Ritoru obserwując spadający śnieg na podłoże. Przyjaciele oraz jego córka podeszli do niego będąc gotowymi na dalszą część planu.
…idę przerwać własnoręcznie Koto Amatsukami. Wy natomiast znajdźcie Naruto i dajcie mu to. > stwierdził podając córce sopel lodu w którym płynęła chakra.
…niech go rozbije, wtedy przepływ chakry pokaże mu zdobytą przezemnie lokalizację poruszania się Madary. Sądzę że to on zasługuje na wbicie mu ostrza w serce po kłamstwach na Sasuke.
Kakashi spojrzał niepewnie na sojusznika nie mając pojęcia jakim cudem 15% kopia Ritoru dała radę pokonać Madarę. Przełknął tylko ślinę na myśl iż prawdziwy jest dziesięć razy silniejszy. Zamaskowany już po chwili zniknął w kłębie dymu rozpoczynając ostateczne starcie. Grzmoty połączone z wichurą śniegu rozległy się już w całym kraju dzięki Ritoru. Mała wioska na granicy z krajem deszczu znajdowała się zaraz przy polu walki, gdzie udał się Sasuke wraz z Itachim po ucieczce z kryjówki lidera Uchiha. Młodszy brat zmienił kolejny opatrunek brunetowi, który mimo upływu czasu nadal miał silną gorączkę. Bojąc się o stan Itachiego usiadł kolejny raz przy jego łóżku obserwując jak śpi. Niby wpatrzony w chłopaka krążył w myślach zupełnie gdzieś indziej…
-Ciekawe co teraz robi…i czy jest bezpieczny… > wyszeptał powoli z nieprzytomnym spojrzeniem…jego głowa lekko oparła się o śpiącego zaczynając samemu lekko przysypiać ze zmęczenia. Ostatnio cierpiał na ogromną bezsenność. Koszmary dawały o sobie znaki przedstawiając krwawą rzeź na najbliższych dla niego osobach. Postanowił więc nie spać czuwając przy najbliższej dla niego osobie.
-Heh…tylko ciebie mam, wiesz? Dobrze byłoby gdybyś to usłyszał i teraz mocno mnie przytulił… > wyszeptał w stronę nieprzytomnego zamykając oczy…nastąpił ogromny huk, który poderwał na nogi zszokowanego bruneta spoglądającego już po chwili przez okno jednej z gospody, która udzieliła pomocy mu oraz Itachiemu w momencie gdy zjawili się. Płomień rozszedł się przez osadę doprowadzając do wybuchu jednego z budynków. Krzyki ludzi natychmiast zostały dosłyszane łącząc się z odgłosem palenia ich całego dobytku życia. Sasuke natychmiast wybiegł z domu nie mogąc pozwolić aby siła rażenia zbliżyła się również do nich. W oddali zauważył biegnącą w jego stronę staruszkę, która pozwoliła mu oraz Itachiemu tutaj zostać tak długo jak będą tylko potrzebować. Brunet skupił się bardziej na lokalizacji staruszki dopiero po chwili zauważając cień za kobietą, który podniósł rękę do góry trzymając pręt nad głową biegnącej. Po chwili wbił go w głowę ochlapując swoje szaty Akatsuki niewinną krwią. Ciało staruszki opadło na ziemię razem z wbitym prętem, który natychmiastowo przebił jej mózg doprowadzając do śmierci. Zszokowany wyraz twarzy Uchihy mówił sam za siebie…nie był przygotowany na taki widok od dłuższego czasu. Wykonał krok w tył opierając się o drzwi do pokoju z nieprzytomnym Itachim. Postać w zakrwawionych szatach Akatsuki spojrzała na Sasuke z oddali powoli stawiając kroki do przodu.
-Nadszedł finał twoich własnych przekonań, dzieciaku. > wyszeptał poważnie Shisui Uchiha zostając zauważonym przez Sasuke! Młodszy brat Itachiego natychmiast dostrzegł tą samą osobę, która będąc wcześniej przyzwaną zniszczyła ścianę chcąc zabić bruneta gdy ten jeszcze rozmawiał z Itachim po uwolnieniu i poznaniu prawdy.
„Kazuma będzie zły…”
-Kim jest Kazuma, Shisui? > zapytał brunet przełykając ślinę. Ten spojrzał na niego z uśmiechem trzymając w dłoni zakrwawioną katanę.
-To ja. Równocześnie najlepszy przyjaciel twojego starszego brata. > odpowiedział ku zdziwieniu Sasuke będąc coraz bliżej.
…nie chciałbyś chyba, aby braciszkowi stała się jeszcze większa krzywda…nie?... > zapytał chciwie spoglądając jak ten przełyka z szoku ślinę. Nagle przyśpieszył zacząć biegnąć w jego stronę. Złączył ręce chcąc wykonać technikę…gdy natychmiast został odepchnięty przez barierę przy ciele Sasuke gdy ten się zbliżył.
-Przeklęty Itachi… > wyszeptał odepchnięty ledwo stojąc na nogach, jego oczy zaczęły świecić czerwonym kolorem wskazując, iż to właśnie on jest bogiem techniki Koto Amatsukami.
…ustawił w swoich oczach przed przeszczepem reakcję na pojawienie się moich oczu w celu zabicia brata?...przez to nie będę mógł przejąć nad nim kontroli Koto Amatsukamim.
Nagle poczuł ogromną chakrę za sobą odwracając powoli głowę do tyłu. Cień mężczyzny pojawił się kierując szybkie kroki w stronę postaci.
-Zostaw go Shisui… > wyszeptał Madara poważnym tonem podchodząc do wspólnika. Spojrzał ufnym spojrzeniem na Sasuke ku zaskoczeniu Shisuiego.
…chcę abyś do nas dołączył. Aby to potwierdzić powiem ci prawdę. > stwierdził Madara widząc jak oczy Sasuke zwiększają się z szoku.
-Prawdę?... > zapytał powoli nie mając pojęcia co robić! Chłopak o czarnych włosach stał na moście spoglądając jak rzeka przepływa szybkim ciągiem w stronę wodospadu…nachylił się nad drewnianą konstrukcją wsłuchując się w odgłosy oddalającej się z każdą sekundą wody. Dźwięk ten jednak został już po chwili przerwany przez powolne kroki zbliżającej się postaci. Stanęła kilka metrów za Shisuim opierając się łokciami o drugi koniec mostu. Chłopak natychmiastowo powoli się odwrócił, a na jego twarzy zawidniał lekki uśmiech.
-Witaj…dlaczego chciałeś się tutaj spotkać? Wczoraj brzmiałeś dosyć dziwnie. > stwierdził Itachi w stronę przyjaciela podchodząc bliżej. Dopiero teraz zauważył zasmucony wyraz twarzy Uchihy, który mówił sam za siebie.
-Klanowi prędzej czy później grozi wielkie niebezpieczeństwo…osoby stojące wyżej już ustalają sposób pozbycia się klanu. > odpowiedział Shisui wpatrując się zamyślonym spojrzeniem w kolegę.
…tylko że są tylko zakryciem prawdziwego zagrożenia. > dodał po chwili zamykając oczy. Wyraz twarzy Itachiego również się zmienił nie będąc już takim spokojnym. Spojrzał niepewnym spojrzeniem na przyjaciela chcąc dowiedzieć się więcej informacji na ten temat.
-O jakim zagrożeniu mówimy Shisui? > zapytał o szczegóły.
-Jak wiesz dysponuję najsilniejszym GenJutsu istniejącym na całym świecie Shinobi…Koto Amatsukami. > wyszeptał kierując ręce w stronę swoich oczu. Bez większego namysłu podszedł natychmiast do Itachiego a następnie patrząc mu w oczy wyrwał sobie jedno oko brutalnym zamachnięciem. Siła klanu pozwoliła mu na uniknięcie większego bólu…spoglądając dodatkowo w oczy innego członka cierpienie jest jeszcze bardziej poddawane neutralizacji.
…dlatego jestem pierwszy na liście do odstrzału. > dodał po chwili zaciskając dłoń pełną krwi, w której trzymał wyrwane oko. Itachi powiększył oczy stojąc wryty w ziemię…
-Dlaczego?...dlaczego mi je dajesz?... > zapytał powoli przełykając ślinę.
-Dzięki temu wróg podczas zamachu nie zdobędzie moich oczu…to ty je będziesz miał pozostając nadal w ukryciu. Dzięki temu uchronimy świat przed wojną, do której doszłoby w bardzo krótkim czasie. > odpowiedział odwracając się tyłem do przyjaciela.
…uważaj na siebie, przyjacielu. Pamiętaj o tym że masz brata…ja już nie. > dodał po chwili odchodząc od miejsca spotkania. Itachi przez chwilę stał jeszcze w miejscu nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie zaszło. Shisui chciał się z nim spotkać opuszczając bardzo ważne spotkanie klanu Uchiha, na którym oboje powinni być. W krzakach poruszyła się biała postać wychodząc lekko przed ziemię…
-Ciekawe…bardzo ciekawe… >wyszeptał Zetsu zapamiętując miejsce spotkania przyjaciół. Nastał wieczór…wszyscy skierowali się w stronę swoich domów mając zamiar odpocząć po długim dniu pracy. Shisui wrócił dość późno, otworzył powoli drzwi wcześniej otwierając je kluczem, a następnie wszedł do środka w celu zapalenia światła. Będąc w ciemnym pomieszczeniu zauważył nagle małe, czerwone światło wydobywające się z końca pokoju. Kształtem przypominało Sharingan. Shisui stanął w miejscu dopiero po chwili widząc postać w mroku…która widocznie na niego czekała.
-Wiedziałem że prędzej czy później będę miał gości… > wyszeptał z lekkim podirytowaniem przegryzając wargę, niezauważalnie stawił kilka kroków do tyłu planując odwrót.
-Nie jestem gościem jeżeli stoisz właśnie na moim utrzymaniu… > wyszeptał zamaskowany wstając z krzesła. Ciarki przeszły przez ciało niewiadomego podbudzając jeszcze większy lęk w jego sercu.
…nazywam się Madara Uchiha. > dodał po chwili gdy nastała nieprzerywalna cisza…wir Sharingana rozszedł się po pomieszczeniu, zamaskowana postać w jednej chwili pojawiła się za Shisuim wyciągając katanę, a następnie kierując ją w stronę zszokowanego! Blask drugiego oka Shisuiego rozszedł się po pomieszczeniu wywołując załamujący się obraz hologramu z jego ciała…który już po chwili pojawił się na końcu pokoju! Katana przeleciała przez przeźroczystą powłokę łamiąc się na pół! Shisui stojąc tyłem do przeciwnika odwrócił głowę w jego stronę.
-Bez wątpienia…już wiem dlaczego zwą cię „Shisui Teleporter”. > odpowiedział zamaskowany ku ekscytacji jednego z klanu Uchiha. Ponownie ruszył na chłopaka aktywując wir z jego oka! Cały obszar pokoju zaczął być wsysany w jeden punkt Sharingana zanikając już po chwili z ciałem mężczyzny. Pojawili się po momencie w ciemnym wymiarze Kamui spoglądając na siebie z daleka.
-Technika boga Kamui…Izuny Uchihy. > stwierdził Shisui z podekscytowaniem na twarzy. Tobi spojrzał na niego uśmiechając się pod maską.
-Oraz technika boga Koto Amatsukami…Shisuiego Uchihy. > dodał Tobi ku zdziwieniu chłopaka. Powoli zaczęło do niego docierać, iż zamaskowany wie o reinkarnacji. Jeżeli Tobi mówił prawdę przedstawiając się jako Madara, to jego syn z pewnością wiedział o zamiarach ojca. Mimo to milczał licząc na zwykły zbieg okoliczności.
-Twój wyjątkowy wzrok pomoże nam zdobyć ten świat… > wyszeptał pojawiając się za Shisuim! Wir ponownie rozszedł się po terenie przyzywając dziewczynę, która uderzyła z całej siły pięścią w głowę Shisuiego aż ten upadł na ziemię tracąc równowagę. Po chwili dotknęła jego głowy stojąc nad nim…
-Akira…zaczynaj transfer duszy. > stwierdził Tobi ponownie rozciągając wir…z objęć techniki pojawił się związany Kagami Uchiha spoglądając zapłakanym wzrokiem pełnym strachu na Shisuiego.
-Ciebie też złapali…przyjacielu… > wyszeptał gdy po chwili w jego serce została wbita katana Tobiego. Opadł zakrwawiony na ziemię, a Shisui zaczął się z całej siły wyrywać. Mimo to bezskutecznie…dłoń dziewczyny zaczęła podnosić się do góry wyciągając duszę z ciała chłopaka. Złapała z całej siły za niebieską powłokę chakry uderzając drugą dłonią o ciało martwego Kagamiego! Ciało Shisuiego opadło martwe na ziemię…natomiast zamordowany wcześniej Kagami zaczął oddychać będąc nadal nieprzytomnym.
-Zabieraj zwłoki ze sobą…ja idę odnieść towar. > stwierdziła oschłym tonem w stronę Tobiego zabierając na barki ciało nieprzytomnego. Tobi zaczął wsysać ciało martwego Shisuiego razem ze sobą z wymiaru Kamui. Już po chwili pojawili się nad wcześniejszym miejscem spotkania Itachiego oraz Shisuiego zauważonym przez Zetsu. Zamaskowany wrzucił ciało martwego do rzeki samemu zanikając. Nastał ranek…w domu klanu Uchiha rozległo się pukanie do drzwi, już po chwili Itachi oraz mały Sasuke podeszli do wejścia widząc w nim trójkę chłopaków z klanu.
-Shisui został wczoraj znaleziony martwy…wiemy że nie byliście na spotkaniu klanu. > stwierdzili w trójkę podejrzewając, iż to właśnie Itachi stoi za morderstwem swojego najlepszego przyjaciela! Zimny powiew wiatru rozszedł się po ciemnym pomieszczeniu dodatkowo dodając grozy całej sytuacji. Dźwięk otwierania zardzewiałych drzwi jednej z celi więzienia został usłyszany nawet w najdalszych zakamarkach ukrytej krypty. Dziewczyna pociągnęła z całej siły za klamkę już po chwili stawiając krok do środka aby zrzucić z barków ciało nieprzytomnego mężczyzny. Zamachnęła się szybkim ruchem w dół czując, jak ciężar znikł odrzucając Uchihę w dół. Spojrzała na niego przez chwilę po czym odwróciła wzrok wychodząc z celi. W tym samym momencie, jednak dużo kilometrów dalej w Konoha rozgrywały się sceny mające decydujący głos w sprawie dalszego istnienia klanu Uchiha. Itachi spojrzał zdziwionym wzrokiem na trójkę kompanów nie będąc pewnym, czy przed chwilą dobrze ich usłyszał. Przełknął ślinę zamykając oczy, a tym samym odsuwając ręką małego Sasuke, który nie wiedział o co chodzi.
-Idź do swojego pokoju. > stwierdził sztywno w stronę brata, który natychmiast poczuł że coś jest nie tak. Itachi nigdy się na niego nie złościł. Zawsze pamiętał go jako idealnego brata, autorytet, którym chciał kiedyś również się stać. Mimo to odsunął się kilka kroków do tyłu widząc jak Itachi wychodzi razem z członkami klanu za drzwi. Stanęli na jednej z dróg patrząc sobie niepewnie w oczy.
…wiedziałeś że coś się stanie, dlatego mnie ostrzegłeś… > pomyślał starszy brat nadal słuchając oskarżeń członków klanu. Po chwili nie wytrzymał łapiąc jednego za kołnierz, a tym samym podnosząc go lekko do góry.
-Będziesz miał przechlapane…ty dobrze wiesz że jesteś winny… > wyszeptał lekko uśmiechając się. Itachi odrzucił go od siebie z tak dużą siłą iż uderzył plecami o resztę jego przyjaciół. Spojrzał na nich z odrzuceniem wracając do domu. Czas mijał…wszystko mogło wskazywać na to, iż spór został zażegnany. Słońce zaczęło zachodzić otaczając białą poświatą cały teren Konohy-Gakure…oraz dwójkę postaci, stojących najwyżej wprost przy wzgórzu. Wiatr rozwiewał ich płaszcze przyprawiając o jeszcze silniejsze uczucie nostalgii do tego miejsca. Odwrócili wzrok w tym samym momencie na siebie dopiero teraz zdając sobie sprawę z tego, co za chwilę mają zrobić.
-Bez problemu potrafiłem zbliżyć się do Shisuiego pozbywając się go w przeciągu jednej nocy…myślę że rozumiesz, iż mały Sasuke jest dla mnie jeszcze mniejszym wyzwaniem. > stwierdził zamaskowany wyciągając katanę w stronę osady klanu Uchiha. Itachi zamknął oczy aby nie pokazywać swojego cierpienia.
-Tak jak się umawialiśmy…razem zniszczymy klan, będę pomagał Akatsuki, ale mojego brata zostawisz w spokoju. Nigdy go nie tkniesz, Madara. > wyszeptał ruszając do przodu.
-Ludzie mogą być trochę zdziwieni..w końcu masz Mangekyou Sharingan chociaż nie zabiłeś swojego najlepszego przyjaciela… > odpowiedział dotrzymując kroku Itachiemu.
-Shisui zadbał o wszystko… > stwierdził Itachi mając pewność, iż otrzymany Sharingan z Koto Amatsukami wywołał reakcję uboczną. Postanowił przechować go w jednym z kruków, którego przechowywał w swoim umyśle dzięki czemu ogromna siła wpłynęła na końcowy efekt. Krwawa masakra rozpoczęła się…zaraz po niej dźwięk wsysania rozszedł się po starej celi, gdzie jeszcze jakiś czas tego nieprzytomny został wrzucony przez Akirę. Tobi spojrzał przez kraty dostrzegając, iż Uchiha już się obudził spoglądając nieprzytomnym wzrokiem w ścianę, gdzie miał wywieszone lustro.
-Jak minęła podróż, Shisui? > zapytał zszokowanego, który widział w sobie wygląd Kagamiego! Wstał natychmiast z ziemi dopiero teraz rozumiejąc, iż nie bez powodu pamięta że jest Shisuim. Do jego wspomnień powrócił obraz wyciągania duszy przez Akirę, a następie wsadzenia jej w ciało Kagamiego.
-Dlaczego zmieniłeś moje ciało?! Chciałeś mojego pieprzonego Sharingana?! > krzyknął w stronę spokojnego, który usiadł na krześle lekko się zastanawiając.
-Akurat oczy w tej kwestii nie są najważniejsze…bardziej interesująca jest twoja dusza, Koto Amatsukami. > odpowiedział Tobi potwierdzając, iż wie o reinkarnacji ojca Madary w Shisuiego. Po chwili odwrócił się od niego zaczynając odchodzić. Mrok przyciemnił jego widoczność na kilka godzin, dni, miesięcy, lat. Nadal siedząc w celi, z niezłomną siłą pomocy ukochanej wiosce, oczekiwał na najgorsze. Aż nadszedł ten ostateczny dzień. Otworzył powoli oczy czując niewyobrażalną chakrę, która jest coraz bliżej. Niebieski blask Rinnegana oświetlił wieloletnią ciemność w celi.
-Zastanawiałem się, na kogo czekałem aż tyle lat. > wyszeptał zdecydowanie Shisui w ciele Kagamiego widząc na końcu Sali Madarę Uchihę. Lider klanu spojrzał na niego ze zdziwieniem postanawiając wprowadzić dawno ustalony plan w życie.
-Musisz mi wybaczyć że trwało to tak długo, ale w Izanami czas płynął trochę wolniej. Ale kiedy już wróciłem mogę dokończyć dawne sprawy. > odpowiedział ku szoku Shisuiego. Jego słowa odkrywały, iż Tobi nie mógł być Madarą. Wszystko wskazywało na to, iż Madara wcześniej powiedział Tobiemu o jego dawnej tożsamości. Tylko kogo Madara mógł obdarzyć takim zaufaniem, aby wyjawić tak duży sekret?
-Nie musiałeś się śpieszyć…ja nadal nie mam zamiaru zmieniać zdania. > odpowiedział zamykając oczy.
…wolę zostać ogłoszony zdrajcą, niż nim zostać naprawdę. > dodał po chwili ze stanowczością! Tobi słysząc każde słowo stojąc za ścianą od razu przypomniał sobie o Itachim. Odszedł po chwili zostawiając go Madarze. Lider ucichł dopiero teraz otwierając oczy, w których nie było Rinnegana. Ciarki przeszły przez ciało Shisuiego…był przekonany, iż na samym początku widział fioletowy blask Kekkei Genkai. Zbroja Madary opadła na ziemię wydając potężne huknięcie.
-Nie było dnia abym nie pamiętał… > wyszeptał Madara ukazując swojego asa! Shisui poszerzył oczy nie mogąc uwierzyć w to co widzi!
…ojcze. > dodał po chwili z ukazaną głową Koto Amatsukami na brzuchu! Twarz wydawała się spać…czekając w spokoju na ponowną aktywację.
-A więc dlatego mogłem użyć reinkarnacji…moja dusza nadal żyła na twoim brzuchu. > odpowiedział przestraszony mając świadomość, iż przeszłość prędzej czy później daje o sobie znać. Chcąc naprawić swoje dawne błędy został Shisuim, a mimo tego długo nie nacieszył się wolnością. Madara spojrzał na niego z powagą złączając ręce.
-Stworzę dokładnie taki sam świat jak w Izanami za pomocą kontroli umarłych…to ty staniesz się jego wyznacznikiem! > krzyknął aktywując głowę Koto Amatsukami na brzuchu! Ryk potwora rozszedł się po celi aktywując swój Sharingan!
-Chciałem stworzyć pokojowy świat bez tych pieprzonych oczu! Nie rozumiesz tego?! > krzyknął z całej siły wyrywając się, blask techniki był coraz bliżej zaczynając paraliżować jego ciało. Już po chwili opadł na ziemię nie mogąc przeciwstawić się potędze własnej techniki.
-Będziesz kontrolowaną lalką, która kontroluje inne lalki… > wyszeptał Madara pomyślnie używając Koto Amatsukami na Shisuim! Chłopak po chwili podniósł głowę do góry spoglądając na lidera.
…to ciało aktualnie musi ci wystarczyć, Kagam…Kazuma. Od dzisiaj nazywasz się Kazuma. > dodał po chwili wychodząc z celi. Pozostawił go samego. Sam natomiast skierował się do Sasuke, którego uratował jeszcze kilka godzin temu przed samobójstwem. Kazumę zostawił w lochach jeszcze jakiś czas…czekając, aż jego brat Izuna pomyślnie zostanie zabitym dzięki Akirze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz