"Idealizm"

Twa egzystencja została skazana na śmierć zaraz po tym jak wbiłeś ostrze w serce mojego sensu..szykuj się na kata, który wyda wyrok za pomocą ostrej końcówki mojego miecza. Madara powoli wyciągnął swoją katanę z serca Izanagi, uśmiechnął się ironicznie po czym odepchnął od siebie zapieczętowanego Izanagi! 
-Nie przyszło mi żyć będąc sądzonym przez tych, których nie ma kto osądzać z win. > wypowiedział Uchiha nakładając barierę chakry na obszar przebywania Sasuke, nie chciał aby Itachi lub Naruto mieszali w jego sprawach.
-Chronisz go?! Jego kolej nadejdzie zaraz po tobie! > krzyczałam próbując wbić Totsukę w serce przeklętego, co chwilę spoglądałam jak mój mąż wije się na ziemi z bólu..Madara zablokował jego zdolność reinkarnacji. Zadławisz się swoją cholerną krwią. 
-Twoje głupie stwierdzenia dobiegają braku sensu..zamilcz i oddaj mi władzę nad idealizmem > dodał Madara chciwo spoglądając na mnie..lustro Yata stanowiło idealną obronę, dzięki której żaden atak nie jest mi groźny. Totsuka dodatkowo potęgowała moją siłę dzięki zdolności pieczętowania duszy. 
-Dlaczego Madara pojawił się tutaj?! Myślałem że jesteśmy bezpieczni! > stwierdził Naruto krzycząc w stronę zszokowanego Itachiego, jego uczucia zamieniły się w obłęd po tym jak z jednej strony jest wdzięczny za ratunek przyjaciela, a z drugiej wkurzony na osobę, która dokonała tego heroicznego czynu. Blondyn był pewien iż gdyby Madara nie zareagował to brunet straciłby życie.
-Madara przeniósł się z nami za pomocą aktywnej techniki..jako iż miałem wpływ na osoby, które wychodzą z nami musiałem zabrać go ze sobą, groził mi śmiercią a tym samym również twoją. Gdybym tego nie zrobił to mój młodszy braciszek również straciłby życie..jestem w stanie dokonać jego ratunku nawet, jeżeli ciągnie to za sobą uwolnienie kogoś takiego jak sam Madara Uchiha. > wypowiedział Itachi widząc przy Sasuke barierę chakry, sam brat jako iż oślepł nie widział co się dzieje, a bariera uniemożliwiała mu słyszenie zewnętrznych dźwięków. 
-Dlaczego go tam trzyma? Jaki ma w tym cel?! > zapytał po chwili Naruto chcąc ratować przyjaciela z opresji. Itachi zamilczał, obawiał się najgorszego, nie chciał nawet dzielić się spostrzeżeniami na ten temat. Madara blokował moje ataki jeden po drugim..bez utraty sił walczył o władzę nad tym idealnym światem, którego chciałam pielęgnować przez cały okres trwania żywotu z moim mężem. Lustro Yata delikatnie pękło, ogromna siła wydobyta z ataków Uchihy sprowadziła mnie do punktu wyjściowego, natychmiast odskoczyłam od długowłosego formując skomplikowaną pieczęć..w mojej prawej ręce pojawiło się piórko, którym nadawałam dalszego sensu życia innym osobom..określałam ich losy, problemy, jak też datę śmierci. Wystawiłam rękę w stronę przeciwnika dając mu do zrozumienia o mojej ogromnej potędze, głupota z zadawania dalszych ataków mogłaby pozbawić go życia w krótkim odstępie czasu. Mogłam zrobić to w każdej chwili..jednakże podniecenie oraz przyjemność z wykonywanej czynności nie pozwalały na jakikolwiek ruch. W milczeniu spoglądałam jak Madara traci na pewności siebie. 
-Wystarczy jedno pociągnięcie.. > wyszeptałam w stronę Uchihy przełykając delikatnie ślinę, stres przechodził przez moje zdziwione ciało siłą Uchihy. Madara natychmiast zareagował, pojawił się przed konającym Izanagi podnosząc go do góry, chwycił za szyję a następnie szybkim ruchem dotknął wbitego narzędzia w serce zapieczętowanego. 
-Twój mąż może nadal żyć.. > wyszeptał w moją stronę..pogarda jaką mnie obdarował graniczyła z pełną bezczelnością..mimo to wierzyłam w dalszą miłość. Brunet wyciągnął lekko narzędzie z serca Izanagi, wijący się z bólu mąż prosił o pomoc najważniejszą osobę w swoim życiu - mnie. 
-Więc jak?..oddajesz idealizm i zyskujesz miłość? > zapytał Madara przykładając pieczętujące narzędzie ponownie do serca Izanagi. 
-Pomocy.. > wyszeptał bóg w moją stronę..po raz pierwszy poczułam wytworzoną emocje..była nią bezsilność. Rzuciłam natychmiast pióro do góry licząc na udany przebieg wydarzeń..uśmieszek Uchihy nie znikł z twarzy..przerodził się w szybki skok, którym złapał historię w locie.
-Historia tego świata oznaczona moim imieniem..cóż bardziej zaszczytnego może spotkać klan Uchiha? > zapytałem przyglądając się jak Izanami biegnie na ratunek swojemu mężu, z uśmiechem na twarzy wpisałem kolejną dawkę emocji w przebieg wydarzeń. Reinkarnacyjny bóg zalał się krwią, a pobrudzona żona chcąc ratować zmarłego w bezradności krzyczała nad jego zwłokami. 
-Rozumiem że ta możliwość pozwala na ożywianie zmarłych? > zapytałem ironicznym tonem w stronę przerażonej boginii. Widziałem w jej wzroku nadzieję oraz wiarę..ona nadal liczyła na to, iż ożywi męża. 
-Oddaj pióro. > wypowiedziała ponownie chwytając za Totsukę, przelana krew była dowodem na trzeźwość umysłu. Ściągnąłem natychmiast Gunbaia z pleców zamachując się dookoła siebie a przy okazji wykonując jedną ręką pieczęć katona. Ogień pochłonął wytworzony styl wiatru paląc się dookoła mnie, szybkim dmuchnięciem przed siebie skierowałem zasięg techniki na Izanami, która biegnąc na mnie otaczała się przeźroczystym lustrem Yata. Podskoczyła do góry chcąc rzucić Totsuką..w tym samym momencie zamachnąłem się Gunbaiem do góry kierując ognistą trąbę na Izanami. Płomień objął powłokę poszkodowanej, a Totsuka przebiła mi brzuch. Puściłem pióro na ziemię wykrztuszając z ust litry krwi..spoglądałem jak bogini biegnie po narzędzie reinkarnacji. 
-Ten świat nadal może być inny.. > wyszeptała podnosząc pióro z ziemi, próbowała przywrócić Izanagi do życia. Nie zauważyła tylko jednej rzeczy.. 
-Dlaczego nic nie pomaga?! > krzyczała gdy nagle jej zszokowany wzrok objął pióro..natychmiast przemieniło się w broń pieczętującą, za pomocą której odebrałem wcześniej życie jej mężu. 
-Jak to?.. > zapytała w pełni przerażenia odwracając wzrok na mnie. 
-Trzymałem w ręku zwykłą iluzję zmieniającą kształt..oddałem ci broń, dzięki której dokonałem osądu na twoim mężu pod postacią pióra, a tak naprawdę cały czas prawdziwe dzierżyłem ja. Nie zauważyłaś że nadal opisuję historię z mojego punktu widzenia?! > zapytałem w stronę zszokowanej Izanami. Przerażona bogini skierowała broń pieczętującą w swoją stronę po czym przebiła nią swoje serce! -Duszę się bez oddechu mojego męża.. > wyszeptała przemieniając się w czarną poświatę..cały obszar przemienił się w czarną pustkę. Czerwony Sharingan błyszczał wśród wschodzącej nocy..a Izanami połączona z lustrem Yata, mieczem Totsuka wraz z Amaterasu, Tsyukomi, Susanoo oraz Izanagi rozświetlała ciemność. 
-To my nadaliśmy sensu waszej egzystencji, Uchiha! > wykrzyczał potwór stojąc naprzeciw Uchiha Madarze! Pióro Madary znikło..nadając nowy opis historii, którą pisze sam Idealizm. Historia piórem pisana przez rozumowanie Izanami, to właśnie jej wpływ na postrzeganie miłości zadecydował o klęsce, jaką poniosła podczas walki z przeciwnikiem odróżniającym się od innych, mniej groźnych istot. Chciwość oraz manipulacja zabiły żonę zmarłego Izanagi już przed walką..lider klanu Uchiha doskonale wiedział o słabym punkcie bogini, jakim był jej mąż. Poprzez działanie na uczuciach wroga doprowadził do jej samobójstwa tym samym sztyletem pieczętującym, jakim wcześniej dokonał osądu na Izanagi. Ciemność zakrywająca umysł dominującej bogini świata idealnego nie dał jej poglądu na rzeczywistość, w której chciwość odbierze innym to, o co dbali przez całe życie. Bóg nie zna tych metod..żyjąc we własnym świecie nie wie o nim zupełnie nic. Swój brak doświadczenia w uczuciach ludzkich przekłada na potęgę, która niekoniecznie wystarcza aby władać nad zakłamanym światem. I tym razem przyszło zmierzyć się istotom różniącym się od siebie całkowicie..
-Czym więcej nałożysz na siebie, tym bardziej stajesz się sztuczna. > stwierdził Madara widząc przed sobą ogromną powłokę Izanami połączoną z Izanagi, Amaterasu, Susanoo, Tsyukomi, mieczem Totsuka oraz lustrem Yata. W obronnej pozycji czekała aż Madara się podda. Lider odwrócił wzrok na Sasuke, spojrzał jak młody Uchiha próbuje wydostać się z bariery. W nagłej reakcji spojrzał na Itachiego, który widząc młodszego braciszka natychmiast pobiegł mu pomóc.
-Koniec pier***enia. Rzeczywistość czeka. > dodał szybko chwytając obiema rękami za wbity miecz Totsuka w jego brzuch, którym wcześniej poczęstowała go Izanami. Potwór ruszył na Madarę, nie dając mu tym samym możliwości do kontrataku. Itachi uderzał w barierę siłową, próbował skontaktować się z Sasuke, który nie słysząc ani nie widząc nie był w stanie widzieć sytuacji. Oczy Uchihy dokonały zmiany..a lustro Yata natychmiast rozerwało się na kawałki odrzucając Izanami na kilometr. Przerażony Itachi oraz blondyn otworzyli usta z wrażenia widząc unoszące się kłęby czarnego dymu w oddali. Niebieska poświata obejmująca ciało Madary sugerowała siłę zdolną do zabicia bogów za pomocą wyuczonych zdolności.
-Chyba mnie nie zrozumiałaś jak mówiłem koniec.. > wyszeptał Madara z mordem w oczach dzierżąc Rinnegan, za pomocą szybkiego ataku Gunbaia z siłą Rinnegana tworzył idealną potęgę siły. Pobiegł natychmiast przed siebie nie dając szansy Izanami na podniesienie się po upadku! Szybkość Uchihy była ogromna, pozwalała na przebieg przez szybę nie tłukąc jej tym samym. Pewność siebie boginii została wystawiona na próbę po otrzymaniu ciosu od istoty ludzkiej, która dodatkowo mąciła jej w głowie przy zabiciu męża.
-Rinnegan?! Przecież to niemożliwe.. > dodał od siebie zszokowany Itachi w stronę Naruto, blondyn spojrzał z przerażeniem na przyjaciela nie wiedząc o co może chodzić.
-Mój brat przecież stworzył Izanami..w którym nie istniał dawny system wojen oraz bólu, Madara nie miał jak tutaj obudzić Rinnegana tym bardziej że jego psychika uległa zmianie na dobrą w idealnym świecie. > wypowiedział starszy brat przełykając ślinę. Madara nachylił się nad Izanami, spojrzał w jej ciemną poświatę a następnie zadał szybki atak kataną odrzucając Totsukę przeciwniczki.
-Czy to może oznaczać.. > wyszeptał przestraszony Naruto
-Trafiłaś Totsuką w jedno z moich 6 ścieżek pieczętując go tym samym..zalety Rinnegana, nieprawdaż? > zapytał Madara widząc bezbronną Izanami, która próbuje się wyrwać.
-..że Madara trafił do Izanami dokładnie tak samo jak ja z rzeczywistości odzyskując pamięć?.. > dodał blondyn zamykając oczy. Izanami momentalnie odrzuciła od siebie Madarę, wstała z ziemi aktywując na swoim ciele powłokę Amaterasu, spojrzała na wroga a następnie ze spokojem wystawiła ręce ku niemu aby wypuścić pociski czarnego płomienia.
-Zabiłeś mojego męża..utraciłeś ostatnie resztki szacunku do osób wyższych od ciebie. > wyszeptała wypuszczając pociski na Uchihę, Madara delikatnie się uśmiechnął, za pomocą swojej szybkiej katany blokował Amaterasu tnąc je tak szybko, iż płomienie zostały zgaszane po zetknięciu się z ostrzem.
-Moja matka umarła w momencie kiedy szukała sposobu na zostanie bogiem, ojciec tak samo. > wypowiedział poważnie Madara pojawiając się za boginią. 
-Aktualnie jesteś tylko fizyczną powłoką mojej matki, psychika zmarła po tamtym wydarzeniu. > dodał po chwili przecinając brzuch Izanami. Mrok panujący nad tym miejscem nie pozwalał na logiczną ocenę sytuacji.
-Coo?! > krzyknął przerażony Naruto dowiadując się iż rodzicami Madary byli Izanami oraz Izanagi.
-Co mogło się wtedy zdarzyć?..jak do tego doszło?..i po co mu mój brat?.. > pomyślał zszokowany Itachi nadal próbując uwolnić Sasuke. Powłoka Izanami zanikła zamieniając się w czystą iluzję, za pomocą techniki Tsyukomi przeżyła pojawiając się za przeciwnikiem. Uformowała ciało po czym skierowała ręce w stronę Madary aby go udusić. Jej zdenerwowanie wybudziło się zaraz po tym, jak Uchiha wspomniał o swojej matce.
-Straciłaś już lustro Yata Susanoo, miecz Totsuka Izanagi, Amaterasu, Tsyukomi..po co ci najbliższe osoby w życiu, jeżeli zginęły jak ja kiedyś..również przez ciebie? > wyszeptał Madara nie przejmując się ruchem przeciwniczki, natychmiast chwycił za katanę odrąbując jej ręce. Krew opryskała ziemię, a przerażona Izanami zaczęła uciekać w pośpiechu od syna. 
-Twa śmierć zwiastuje zaćmienie słońca. > stwierdził Uchiha idąc za matką z kataną w ręku!
-Nie możemy przecież na to pozwolić..on chce.. > wyszeptał Naruto każąc Itachiemu zareagować, starszy brat nadal uderzał w barierę chcąc uwolnić brata! Madara natychmiast wytworzył na swojej katanie element ognia, rzucił broń w stronę matki przebijając tym samym jej brzuch. Opadając zmęczona na ziemię spoglądała jak syn kieruje się w jej stronę. Chwycił za jej włosy a następnie przyłożył sztylet do szyi Izanami. Ciało bezwładnie uderzyło o ziemię, a głowa Izanami trzymana przez Madarę w prawej dłoni zwiastowała zwycięstwo Uchihy.
-To koniec, Izanami Uchiha. > wyszeptał Madara odwracając wzrok na Sasuke. Blondyn przybrał pozycję bojową, razem z Itachim ustawili sobie śmiercionośny cel, obrona Sasuke nawet za życie! 
-Dzięki niemu nadal żyjemy..nawet jeżeli nas nie widzi, nie słyszy..! > krzyknęli razem biegnąc na Uchihę, Madara ściągnął z pleców Gunbai, fioletowy cień Rinnegana rozszedł się wśród ciemności! Bariera zaczęła pękać..Wzrok Uchihy Sasuke zaczął jaśnieć. Ogromne pociski Rasenganów uderzały o krwistą zbroję Madary, a gorące płomienie katonu zapalały jego ciało.
-Budzi się! > krzyknął jeden z medyków Konohy. Grzmoty uderzanych RasenShurikenów rozchodziły się po polu walki, Naruto z pełną determinacją uderzał w Madarę przy pomocy technik Itachiego.
..gdy nagle wszystko ucichło..
..a spojrzenie objęła rzeczywistość. Grzmoty uderzały o panoramę Konohy, deszcz rozchodzący się na całej płaszczyźnie terenu uderzał szybkimi ruchami o szyby szpitala wioski Konoha-Gakure. Sztorm panujący nad wioską pojawił się kilka minut wcześniej, zaraz przed reakcją zszokowanego medyka, który widząc wybudzonego Uchihę natychmiast zawołał do sali Shikaku. 
-Obudził się, Shikaku! > krzyknął medyk natychmiast podając członkowi klanu Nara długopis oraz kartkę papieru. Leżący brunet natomiast lekko poruszał dłonią sugerując swoją odzyskaną świadomość. Zdziwienie objęło jego ciało zaraz po tym, jak próbując otworzyć oczy jego wzrok obejmowała ciemność. 
-Dlaczego nic nie widzę..co?.. > wydał z siebie przegryzając wargę aby nie zacząć płakać.
-Straciłeś wzrok..nie wiem co tam zaszło, ale leżałeś półmartwy w kanionie.. > wyszeptał medyk odpowiadając Sasuke, usiadł przy stoliku z załamanymi rękami. 
-W oddali znaleźliśmy ciało Kushiny..domniemam że ciało Konan zostało rozerwane na kawałki po wybuchu, zaś ciała Naruto oraz Itachiego nie znaleźliśmy. > dodał po chwili z bólem straty w głosie. 
-Straciliśmy takich wspaniałych Shi..
-Jak..długo spałem..? > zapytał Uchiha tracąc nadzieję, całkowicie pozbawiony sensu życia oczekiwał odpowiedzi, która natychmiast poprawi jego załamany nastrój.
-Kilka dni..miałeś śpiączkę. > odpowiedział Shikaku zapisując coś na kartce papieru. Krew z wargi połączyła się ze spływającymi łzami, próbując wstać rozerwał sprzęt medyczny jednakże natychmiast został powstrzymany.
-Gdzie idziesz?! Jesteś ślepy! Nie możesz robić na co masz ochotę! > krzyczał medyk próbując uspokoić Uchihę razem z Shikaku.
-Zostałeś kaleką..straciłeś możliwość bycia Shinobi..oprócz tego twoi towarzysze nie żyją..dlaczego nadal pakujesz się w kłopoty?.. > wyszeptał Shikaku. Medyk pomógł Sasuke położyć się na łóżku, widząc stan poszkodowanego wyszedł razem z Shikaku gasząc światło w pomieszczeniu, nastał wieczór, księżyć obejmował swoim blaskiem salę szpitalną Uchihy, z której dobrzmiewał cichy płacz załamanego. Zamilczał..gdy jego myśli przerodziły się w próbę ucieczki. Natychmiast rozerwał powoli aparaturę na ciele a następnie nieudolnie wstając poruszał się po pomieszczeniu, stracił wzrok, utracił światłość jakiej zaznał jeszcze w iluzji. Wiara w uratowanie swoich bliskich pękła zaraz po wejściu w czarnobiałą rzeczywistość. Chwytając się możliwych przedmiotów szedł coraz dalej..aż dotknął swoimi zmęczonymi palcami u rąk okna szpitalnego. Chwycił za klamkę otwierając tym samym zawias, wyskoczył z okna zakładając wcześniej na swoje oczy chustkę aby nikt nie rozpoznał jego tożsamości. Będąc ubranym w szaty szpitalne pacjenta biegł przez wioskę polegając tylko na słuchu oraz umiejętnościom Shinobi.
-Pozwól mi chociaż na chwilę uwierzyć w to, że nadal żyjesz.. > wyszeptał płacząc, biegł przez wioskę wyskakując za bramę Konohy, pozostawiona opaska wioski liścia Sasuke lśniła leżąc przy pozostawionym szpitalnym łóżku. Będąc zimnym oraz głodnym biegł coraz dalej przed siebie..licząc na odnalezienie tego co już niemożliwe. Po drodze mijał podróżników oraz liczne zwierzęta, które widząc utraconą determinację Uchihy nie chciały nawet go zabijać. Po kilku godzinach wyczerpującej drogi zatrzymał się stojąc przed ogromnym klifem, czuł jak uderzająca woda o ląd pryska na jego zapłakaną twarz.
-Idealizm to sen?.. > wyszeptał załamany nachylając się w dół, po chwili popełnił samobójstwo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz