„Egzystencja”

Blask świateł odbijał się od ścian ukrytej krypty wraz z cieniem mężczyzny idącego przez długi korytarz. Stawiając coraz głośniej kroki stanął przy ostatnich, metalowych drzwiach na pięć zamków a następnie otworzył je wszystkie jednym pociągnięciem ręki. Drzwi uchyliły się wydając potężny odgłos trzeszczenia, który obudził od razu osobnika przypiętego do końca pokoju kajdankami. Zaczynając się ruszać z niepokoju zaczął gryźć taśmę przyklejoną na jego usta. Mężczyzna widząc jego reakcję usiadł na drewnianym krześle obserwując dalsze poczynania złapanego…ofiara już po chwili się uspokoiła mając ciemność przed oczami…ciemność, którą tak dobrze znała jeszcze kilka miesięcy temu. Ponownie był ślepy.
-Wiesz…dałem ci swój Rinnegan a nawet uratowałem od śmierci, a ty tak się odwdzięczasz? > zapytał mężczyzna w stronę zszokowanego, chwycił za swoją lewą rękę, która różniła się kolorem od jego naturalnej skóry…
…potrzebuję ciebie ponownie, aby wygrać ten świat. > dodał myśląc o Ritoru w sojusznikach Konohy! Podszedł do uwięzionego a następnie oderwał taśmę z jego ust. Łapiąc powietrze dopiero teraz poczuł, iż naprawdę nic nie widzi. Odwrócił głowę w dół nie mogąc uwierzyć w swoje nieszczęście.
„Nie pamiętam cię koleś…jakie Izanami, co ty pieprzysz?!”
-Czy…on jest bezpieczny?... > wyszeptał powoli zamykając usta. Madara spojrzał chciwo na chłopaka delikatnie się uśmiechając.
-Porzucił cię…nazywając śmieciem oraz zdrajcą. Pragnie twojej śmierci, tak samo jak twój brat. > odpowiedział z uśmiechem na twarzy, odwrócił się tyłem w stronę Sasuke podchodząc do drzwi wyjściowych.
-Rozumiem… > odpowiedział przegryzając wargę, słysząc dźwięk zamykania drzwi pochłonął się w ciszy nie ruszając się już przez resztę dnia. Minął tydzień od walki z Ritoru…sojusznicy z Konohy zebrali się w sali narad Iwy Gakure siadając na wyznaczonych stanowiskach. Mając w szeregach Akirę oraz Ritoru byli pewni wygranej. Naruto wstał zabierając głos.
-Straciliśmy w ostatniej walce sojuszniczkę, nie wybaczę mu tego! > krzyknął blondyn wywołując strach w oczach zebranych, jego determinacja była o wiele większa niż ostatnim raz. Mając wypisaną wolę walki na twarzy był w stanie poprowadzić innych do wygranej.
…oprócz tego Obito został ciężko ranny, aktualnie jest pod opieką Rin, mam nadzieję że z tego wyjdzie. Ze szpitala wrócił natomiast do nas Gai, uważaj na siebie… > dodał nie chcąc tracić już nikogo z przyjaciół. Akira spojrzała na mężczyznę, którego znała z widzenia. To właśnie on zniszczył zbroję powłoki Madary, kiedy ta podszywała się pod niego. Znając umiejętności bojowe kolejnego członka nabrała pewności siebie przełykając ślinę. Ojciec odwrócił wzrok w jej stronę sugerując, iż wszystko będzie dobrze. Nadal nie mógł wybaczyć sobie, iż puścił Madarę wolno nie dokańczając walki. Mimo tego sądził, iż są tutaj osoby również pragnące spojrzenia na jego zgon. Zamknęła oczy skupiając się…nabierając w sobie odwagi postanowiła, iż odpłaci mordercy za te wszystkie lata.
-Znam położenie głównej kryjówki Madary Uchihy! > krzyknęła w stronę zebranych pokazując mapę, którą dał jej Madara kiedy ta była jeszcze dzieckiem. To właśnie w niej Obito został odnaleziony po zawaleniu się jaskini. Naruto chwycił za kawałek papieru rozpoznając lokalizację. Wiedząc, iż współpracowała z Madarą przełknął ślinę chcąc w końcu poznać prawdę…
-Czy…wiesz kim jest Sasuke Uchiha? > zapytał spokojnie słysząc wybuch w oddali! Odwrócił wzrok zza okno widząc ogromną warstwę czarnego dymu wydobywającego się kilkanaście kilometrów dalej. Wszyscy członkowie natychmiast wstali z krzeseł chwytając za bronie. Akira stanęła przy Naruto trzymając mapę w rękach.
-Idziemy po ciebie… > wyszeptała tylko ruszając w drogę razem z innymi! Odgłosy wybuchów pochłonęły cały świat Shinobi nadając zadowolenie w uszach Koto Amatsukamiego oraz Madary, którzy spokojnie odpoczywali w swojej kryjówce. Uchiha jednak wstał po chwili widząc efekty uboczne na lewej ręce.
-Nie przyjęło się…tak jak myślałem, miałeś szczęście że moja głowa się przyjęła, jednak to tylko kwestia czasu.... > stwierdził Kazuma wiedząc, iż pod zbroją Madary jest głowa Koto Amatsukami, kiedy ten jeszcze żył jako człowiek. Widząc lewą rękę, na ramieniu której spoczywała głowa Izanagiego przestraszył się nie wiedząc jak Madara chce opanować tak duże dawki chakry. Uchiha spojrzał na boga wyśmiewając go. Blask Rinnegana świecił w jego oczach ukazując ogromną potęgę, umożliwiającą kontrolę nad dużo większymi pojemnikami.
-Ten pieprzony Ritoru sprawi nam jeszcze dużo problemów… > wyszeptał ściągając zbroję, oczy Koto Amatsukami powiększyły się z wrażenia nie mogąc uwierzyć, jakim prawem Madara tego dokonał….
…dlatego użyję wszystkiego, aby go zabić…
…nasza walka na śmierć i życie, nadal trwa, panie Ritoru. > dodał Madara aktywując na swoim ciele głowy Izanagi, Izanami, Amaterasu, Tsyukomi, Susanoo, Kamui oraz Koto Amatsukami! Blask katan na plecach umarłych rozświetlał bagna, po których przemieszczali się siejąc spustoszenie. Krzyki mordowanych ucichły, wydając ostatni jęk, będący początkiem wiecznej udręki bycia kontrolowanym przez dużo silniejsze siły wroga…wszystko wskazywało na to, iż koniec świata nadszedł dla większości z jeszcze żyjących ludzi. Dłonie Koto Amatsukamiego były złączone, stojąc w kryjówce Madary skupił duże ilości dawki energii kontynuując rozmowę z towarzyszem. 
-Dam sobie radę…bardziej skupiłbym się na pojemnikach, Madara… > wyszeptał mrużąc sztuczne oczy. Jego ciało stopniowo traciło kształt przez wpływ chakry do jego organizmu. Człowiecza forma powoli przypominała potwora, który rósł z każdą sekundą niszcząc dach bazy. Stojąc kilka metrów nad Uchihą spojrzał w dół mając na sobie formę podobną do zbroi Susanoo.
-O mnie się nie martw…jestem ostatnią osobą, która da się zabić przed wygraniem zakładu. > odpowiedział wkurzonym tonem głosu próbując uspokoić pojemniki głów na swoim ciele. Każda z nich była w stanie wytworzyć technikę, za jaką odpowiadała w przeszłości. Jego duma po ostatniej walce została wystawiona na próbę. Przegrywając z Ritoru dostrzegł, jak przez ten cały czas ignorował umiejętności bojowe oraz taktyczne wroga. Musiał znaleźć inny sposób na wygraną, niż oszukiwanie samego siebie iż jest się najlepszym. Promienie słońca wyszły zza chmur rozświetlając błyszczącą na czerwony kolor zbroję Koto Amatsukamiego. Ruszył po chwili do przodu zostawiając Madarę samemu sobie. Widział w jakim jest stanie, miał nadzieję jednak, że jest wystarczająco silny aby zapanować nad tak dużą potęgą. Próbując zabrać na swoje barki moc wszystkich bóstw Sharingana dokonał możliwości przerośnięcia samego Rikudou Sennina. Teren ucichł, wcześniejsze wybuchy zostały zakończone wywołując uśmiech na twarzy Uchihy. Otworzył drzwi komnaty wchodząc do środka, gdzie na końcu Sali był zamknięty Sasuke nadal nie wypowiadając słowa od ostatniej rozmowy. Potrzebował czasu aby ułożyć sobie wszystko, kiedy dowiedział się o pozostawieniu przez Naruto oraz Itachiego na pastwę losu. Sam Madara nie miał jednak czasu…czuł w kościach że atak nadejdzie już w najbliższym czasie. Gunbai zniszczony przez Ritoru, oraz jego lewa ręka…to ogromna strata dla tak silnego wojownika. Ten jednak wymienił część ciała mając teraz dość bladą lewą część ciała, gdzie na barku trzymał wszczepioną głowę Izanagiego. Przeszczep się nie powiódł…ogromna siła boga dawała o sobie znać nadając inny kolor skóry, a nawet silnymi bólami w tych okolicach. Nawet nie myślał jednak o usunięciu organu…to właśnie on, jak też reszta ukrytych dawały mu szansę na zwycięstwo. Ziemia zaczęła pękać od nadmiaru chakry w tych okolicach, natomiast nad niebem uniosły się wyblakłe chmury wysypując ze swoich objęć duże ilości śniegu. Zmiana klimatu została zauważona nawet przez demona, który kierując się w stronę armii umarłych dostrzegł dziwne zjawisko.
-Rozpoczęło się… > wyszeptał Koto Amatsukami chwytając za ogromny miecz na swoich plecach, podnosząc go do góry został zauważony przez innych, którzy natychmiast zaczęli kierować się w jego stronę. Razem wyruszając w stronę zachodu poczuli pod stopami piach zbliżając się do Suny-Gakure! Wrota krypty zaczęły pękać wpuszczając do środka pierwsze promyki bladego światła…całość pękła pokrywając się pozłacanym azotem Naruto Uzumakiego oraz Ritoru w towarzystwie Itachiego oraz Akiry! Madara natychmiast się odwrócił odbijając Gunbaiem lodowy pocisk lidera Anbu! Mając na twarzy wyrytą nienawiść spojrzał w oczy przeciwnikowi prezentując rządzę krwi. Lewa ręka Ritoru była zbudowana z lodu…
-A więc ty również wolisz mieć dwie kończyny… > wyszeptał sojusznik Konohy kierując kolejny atak na Madarę! Zaczynając bieg w jego stronę złączył ręce wydmuchując z ciała potężne dawki lodowatego powietrza, całość krypty zamarzła aby nie doprowadzić do zawalenia.
-Biegnę zatrzymać tego cholernie dużego potwora, poradzicie sobie?! > krzyknął Uzumaki kierując niepewny wzrok na Akirę, która spogląda na poczynania ojca. Tylko kiwnęła głową rozpinając bluzkę aby ujawnić pieczęć na plecach! Ogromna chakra wydobyła się z najgłębszych zakamarków krypty…jak dotąd niebieskie oczy dziewczyny zaświeciły na fioletowy kolor. Naruto już pobiegł…natomiast Akira dotknęła Itachiego przekazując mu zdobytą energię.
-Niemożliwe… > wyszeptał tylko przełykając ślinę, mając ciarki na całym ciele ruszył do przodu, wprost na przeciwników za którymi stały drzwi do lochów! Lider Uchiha uśmiechnął się…widząc jak kolejne dawki azotu rozrywają jego zbroję ujawniając na prawym ramieniu głowę Izanami! Mając dwóch, głównych bogów na swoich ramieniach zaśmiał się złowieszczo kierując dłoń w stronę biegnącego Uchihy!
-Asura Tensei! > wykrzyczał gdy dach pod Itachim zaczął się zawalać! Ogromne głazy rozleciały się na kawałki spadając wprost na Itachiego!
-Nie zdążę..! > krzyknął w ostatniej chwili Ritoru wybiegając w stronę zszokowanego Uchihy!
„Mam ważną dla siebie osobę…ale nie ma już jej z nami.”
„Twój ojciec cię uratował…ja nie potrafiłem obronić własnego brata.”
-Uratuj go! > ryknęła Akira odpychając Itachiego w ostatnim momencie! Dach zawalił się wprost na nią rozrywając jej ciało na kawałki! Krew oblała maskę Ritoru barwiąc ją na czerwony kolor…
-Oto właśnie skutki nowego świata Shinobi…w którym to ja wyznaczę zasady. > wypowiedział lider Uchiha stojąc na głazie, który przed chwilą zmiażdżył dziewczynę…promyki słońca oświetlały kolejną część zbroi, która właśnie się rozleciała na kawałki. Twarz Susanoo została ujawniona, spoczywając na prawym kolanie mordercy. Itachi natomiast wybiegł do głównej komnaty lochów, gdzie czekała na niego pewna osoba…
-Nienawidzą mnie…? > zapytał sam siebie brunet czując zbliżającą się chakrę starszego brata!Plama krwi wyciekła od dołu skały, na której stał Madara przyglądając się z powagą na twarzy swojemu rywalowi. Jego poplamiona maska utraciła biel jaką dotąd mogła się wyróżniać. Ziemia pękła pod stopami Ritoru przemieniając się w bryły azotu. Dwa sztylety zbudowane z lodu pojawiły się w jego rękach, natomiast na plecach wyrosły mu lodowate skrzydła zakończone ostrzami. Jego maska również zmieniła wzór na hełm, gdzie na samym czubku głowy widniała figurka swojej zmarłej córki. Ruszył ku górze atakując Madarę z ogromną prędkością! Chcąc poprzecinać jego ciało na kawałki chwycił za ostrza kierując je z refleksem na przeciwnika, który nie mogąc wykonać szybszego uniku rozświetlił całość terenu swoim Rinneganem. Głowa Susanoo ryknęła…ogromna chakra odepchnęła lidera Anbu od Madary, który z dominacją spoglądał jak jego ciało oplata chakra fioletowego Susanoo. Zaraz po tym głos wydała również głowa Izanagi…w prawej ręce Uchihy pojawił się miecz Totsuka.
-Potęga świata Shinobi stoi przed tobą po raz drugi, tym razem w pełni sił…dlaczego nie uciekasz jak inni? > zapytał Madara widząc jak w jego lewej ręce pojawia się również lustro Yata. Ritoru spojrzał tylko na zawalony głaz ruszając ponownie na przeciwnika. Z całej siły zamachnął się ostrzem aby przełamać idealną obronę, Madara w ostatniej chwili przykucnął aby uniknąć ataku, kiedy ku jego zdziwieniu Ritoru złapał swoją lewą ręką z lodu za kolejne ostrze próbując wbić je w głowę klęczącego! Lustro Yata poleciało w górę aby wyrównać siły..całą potęgą złamała lodowe ostrze Ritoru odrzucając przeciwnika do góry! Ten mimo odlotu złapał za przyczepioną nić kierując na nią potężną dawkę chłodnego powietrza! Całość reszła się po linie wprost na lustro Yata, które momentalnie pękło przed oczami Madary! W ostatniej chwili odskoczył podziwiając umiejętności wroga.
-Nie sztuką jest przeżyć… > wyszeptał zamaskowany ponownie spoglądając na zawalony głaz.
…sztuką jest wygrać. > dodał kierując kolejne ostrze w stronę zszokowanego Madary! Kolejna część zbroi pękła ujawniając twarze Amaterasu oraz Tsukuyomi na plecach! Lider Anbu ruszył do ataku podnosząc się do góry dzięki swoim skrzydłom, przemienił lodowaty sztylet w ogromny harpun, a następnie chwytając go z całej siły w ręce ruszył na przeciwnika, który przybierając pozycję obronną odwraca się do tyłu aby aktywować technikę! Głowa Amaterasu wydała ryk wraz z boginią iluzji kierując czarny płomień na Ritoru, ten zamachnął się harpunem zaczynając obracać nim w koło a tym samym odbijając płomienie!
-Wcale nie jestem zdziwiony że awansowali cię tak wysoko… > stwierdził Uchiha widząc nadlatującego przeciwnika! Chcąc odskoczyć poczuł na swoich stopach przyczepiony azot nie pozwalający na wykonanie uniku! Harpun przeciął jego ciało na pół…które już po chwili zmieniło się w smugę czarnego dymu.
-Tak jak myślałem…Tsukuyomi… > wyszeptał Anbu dostrzegając oddech mężczyzny za sobą, jego skrzydła z całej siły zamachnęły się w dół wbijając końcówki w barki mężczyzny, na których trzymał głowy Izanagi oraz Izanami! Krew polała się wraz z ich twarzami na ziemię…natomiast wbita katana w brzuch Ritoru zamarznęła doprowadzając do złamania. Odepchnął od siebie szybkim ruchem ręki Madarę a następnie odwrócił się w jego stronę trzymając się za zakrwawiony brzuch.
-Odebrałeś mi wiele…ja natomiast odebrałem ci coś ważniejszego od życia. > wypowiedział Uchiha spoglądając z uśmiechem na twarzy w stronę zawalonych głazów. Azot pokrył ranę Anbu ku zdziwieniu Madary doprowadzając do jej zagojenia…figurka dziewczyny na jego hełmie zaczęła pękać od nadmiaru zimna doprowadzając do ogromnego wybuchu zimnego powietrza na całym terenie walki. Ciało Madary zamarzło nie pozwalając na wykonanie jakiegokolwiek ruchu…Ritoru skierował powolne kroki w stronę zawalonej części terenu nachylając się nad krwią własnego dziecka. Dotknął głazu prawą ręką milcząc…
„…że mając dwie ręce mamy szansę uratować przynajmniej jedno ważne dla nas życie. ”
-Wybacz…miałem tylko dwie… > wyszeptał widząc jak lewa ręka z lodu zaczyna topnieć. Łzy pociekły po jego masce zamarzając, a tym samym tworząc na niej wzór. Madara z całej siły skupił energię chcąc wydostać się z pułapki…mimo tego nadal był uwięziony, niezdolny tym samym do podjęcia walki z kimś, kogo obawiał się jeszcze bardziej…Drzwi komnaty wydały pisk otwierania, drobne promienie światła dostały się do pomieszczenia zostając zauważone przez tylko jedną osobę. Postać powolnymi krokami stanęła w wejściu obserwując na końcu Sali chłopaka przypiętego łańcuchami do ściany.
-Minęło trochę czasu… > wyszeptał Itachi wchodząc do środka pomieszczenia, na końcu którego znajdował się cel jego życia…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz