„Pokój”

Zachodzące słońce całkowicie znikło z pola widzenia nadając ciemność całemu obszarowi kraju ognia. Otoczenie było oświetlane tylko przez spadające płatki śniegu, które zostały wcześniej wywołane przez technikę Ritoru. Chłód uderzał o ciała podróżujących oszczędzając tylko tych, którzy przebywając w ciepłym schronieniu czekali na koniec starcia pomiędzy siłami dobra oraz zła. Wszystko wskazywało na to, iż finał nie był już niczym nowym, a jego początek zaczął się dużo wcześniej niż myśleli. Z zaniepokojeniem na twarzy spoglądali przez okna licząc, że kolejnego dnia wszystko się zakończy. Płomień nadal unosił się nad spalonymi budynkami osady rozjaśniając całe otoczenie blaskiem zniszczenia. Odbijający się cień Madary był wyraźnie ukazany stojąc przed wszelkimi zniszczeniami w towarzystwie Shisuiego Uchihy. Rozejrzał się po terenie ponownie odwracając wzrok na zdziwionego Sasuke, który momentalnie zacisnął dłoń w pięść. Jego wyraz twarzy przybrał zdenerwowanie, które od razu zostało zauważone przez dwójkę postaci.
-Zmusiłeś go do tego planu! Teraz chcesz zmusić wszystkich ludzi?! > krzyknął wściekły poznając szczegóły kontrolowania Shisuiego przez Koto Amatsukami. Ułożył ręce w pozycji bojowej stojąc odważnym krokiem przed domem, gdzie nadal leżał nieprzytomny Itachi. Shisui spojrzał na niego z irytacją postanawiając ruszyć do przodu. Madara tylko wystawił rękę przed nim zatrzymując tym samym dalszy ruch. Odwrócił spojrzenie na niego wyraźnie niezadowolony faktem, iż wspólnik chce wykończyć Sasuke.
-Ukryj się w bezpiecznym miejscu a następnie rozpocznij ponowną kontrolę nad zmarłymi. Sasuke zostaw mnie. > wypowiedział poważnym tonem głosu w stronę zdziwionego. Ten natychmiast odwrócił się tyłem do postaci ruszając przed siebie. Sasuke również bez zastanowienia postanowił przeszkodzić w ucieczce, wykonał najszybciej jak tylko mógł pieczęć wypuszczając z ust potężną dawkę ognia, która w mgnieniu oka zaczęła zbliżać się do uciekającego. Już po chwili ogień zaczął zamieniać się w lawę opadając całą substancją nad Shisuim! Trzęsienie ziemi objęło najbliższy kilometr wyzwalając ogromnej wielkości korzenie, które łącząc się w jedność utworzyły dach nad głową Uchihy. Lawa opadła na drewno wsiąkając w wytworzoną naturę, natomiast Shisui już po chwili uciekł z miejsca zdarzenia. Zdziwiony brunet spojrzał na Madarę dopiero teraz zauważając, iż to on wyzwolił technikę broniącą jego wspólnika.
-Technika mokuton…pierwszego Hokage. > stwierdził Sasuke mając pewność, iż Madara ukrywa na swoim ciele coś więcej niż tylko głowę Koto Amatsukami. W gotowości czekał na możliwy atak postanawiając, iż obroni brata nawet za cenę własnego życia.
-Kiedyś to Itachi chciał cię bronić za cenę wszystkiego…teraz role się odwróciły? > zapytał retorycznie Uchiha wzdychając, młodszy Uchiha spojrzał na niego zdenerwowanym spojrzeniem nadal nie mając pewności, jakie są jego prawdziwe zamiary.
-Jakim prawem mówisz mi to wszystko licząc na to, że znając prawdę dołączę do twoich chorych planów?! > krzyknął wkurzony odwracając wzrok w ziemię. Madara zamknął oczy na chwilę rozumiejąc, iż ten nadal nie pojmuje o co chodzi.
-Nie powiedziałem ci tego dlatego żebyś podzielił moje zdanie a następnie do mnie dołączył. Nie miałeś zrozumieć mnie. Miałeś zrozumieć to, że życie niekoniecznie pójdzie w takim kierunku jaki sobie wymarzyłeś i kiedyś może przytrafić się coś, co obróci twoje wcześniejsze zdanie na temat pokoju do góry nogami. Wymazując możliwość wcześniejszego osiągnięcia braku przemocy powoli zaczynamy dostrzegać inne wyjście znając już na sobie siłę nienawiści. Wiesz dlaczego inne wyjście? Ponieważ dopiero kiedy sami doświadczymy w życiu wiele przeciwności dojdzie do nas, że pokój jest tylko słowem bez większej wartości. > odpowiedział otwierając tym samym oczy, w których świecił Rinnegan.
-Mówisz o tym wszystkim sugerując się własnymi doświadczeniami…tylko że ja również nie miałem łatwo. Również zszedłem na niewłaściwą drogę dopiero po czasie zauważając, jak ślepy musiałem być tak postępując! A teraz…owszem, nie wierzę w większe pojednanie. Jednakże nigdy również nie uwierzę, że śmierć lub manipulacja jest tego rozwiązaniem! > stwierdził stawiając kilka kroków przed siebie z wyciągniętym ostrzem katany.
-Jeżeli pokój jest rzeczą nieosiągalną, a śmierć oraz manipulacja nie mogą do tego doprowadzić, to gdzie stoi odpowiedz na zmianę tego świata? > zapytał zrzucając zbroję, ukazując twarz Koto Amatsukami na brzuchu!
…jeżeli teraz przejmę nad tobą kontrolę to dopr…
-Nie mam pojęcia gdzie jest odpowiedz na to pytanie…heh…ale znałem kogoś kto cały czas mówił mi że ją w końcu znajdzie! > odpowiedział przybierając lekki uśmiech na twarzy, pierwszy od dłuższego czasu. Zdziwienie pojawiło się na twarzy Madary, któremu przerwano w połowie zdania tak, jakby jego słowa nie miały już większego znaczenia dla losu tego świata. Odwrócił powoli wzrok w dół zastanawiając się, czy jest jakiś sens ratować dalej coś, co już dawno zostało zniszczone.
„Zszokowany ruszyłem na pomoc, podbiegłem a następnie krzyknąłem dlaczego tak musi być.
-Kto to zrobił?! > krzyknąłem cały we łzach widząc jak brat spogląda na mnie ledwo żywym spojrzeniem. W oddali zauważyłem powoli odchodzącego Hashiramę Senju.”
-Przez całe życie dążyłem do tego, aby za pomocą jednej techniki uchronić innych przed zabijaniem…przed spoglądaniem na bliskich, którzy są mordowani przez najlepszych przyjaciół…nigdy nie wybaczę, Hashirama. > wyszeptał ponownie powoli podnosząc głowę do góry, śnieg opadał na jego bladą twarz od zmęczenia pozwalając mu chociaż przez chwilę przypomnieć, jak kiedyś kochał spokój oraz cierpliwość w dążeniu do własnych celów.
-Zrobiłeś coś dla mnie..braciszku.. > wyszeptał Izuna dotykając powoli moją prawą dłoń..deszcz lał się na nasze ciała rozmazując łzy.
..więc..ja również mam coś dla ciebie.. > dodał po chwili milczenia kierując moją dłoń w stronę swoich oczu.”
-Ten świat nie zna litości…a ja jestem aktualnie jedynym, który może przerwać tą szalę nienawiści! > krzyknął zdenerwowany Madara widząc jak przepływ chakry obudził twarz Koto Amatsukami na brzuchu! Ryknęła z całej siły aktywując blask Sharingana!
-…heh..ale znałem kogoś kto cały czas mówił mi że ją w końcu znajdzie!
Blask Sharingana natychmiast zaniknął z pola widoczności Sasuke, który widział już przed sobą tylko pomarańczową bluzę postaci, która zakrywała go własnym ciałem. Poczuł jej zapach momentalnie po pojawieniu. Po raz pierwszy od dłuższego czasu zrozumiał, że jest już bezpieczny.
-Co słychać?... > usłyszał po chwili znajomy głos gdy jego serce z szoku stanęło przez chwilę w miejscu. Naruto odwrócił głowę w jego stronę z uśmiechem oraz łzami w oczach!
…trochę blady jak zawsze…ale na pewno żywy! > dodał po chwili ku szoku wszystkich postaci! Każdego dnia ktoś umiera. Bez większego rozgłosu giną w męczarniach zostając pozbawieni ostatniej możliwości, jaką jest pożegnanie się z bliskimi. Zabójca patrzy tylko na nich przez chwilę, aż w końcu dociera do każdego z nich, iż od dawna są w piekle. Odgłos zawalenia kolejnej konstrukcji rozszedł się po nadpalonym terenie rozbrzmiewając otaczającą ciszę, która zapadła jeszcze chwilę temu na ostatnim polu walki. Blondyn zakrył całe ciało bruneta przed blaskiem Sharingana biorąc na siebie możliwe oddziaływanie techniki. Madara nawet nie zauważył, kiedy ten był w stanie dostać się na pole walki a następnie osłonić przyjaciela. Przez chwilę z otwartymi ustami, ogarnął szok postanawiając twardo stanąć na swoim. Wyciągnął katanę znajdującą się na jego plecach w stronę Uzumakiego będąc gotowym na pojedynek. Niebieskooki mimo tego nie reagował nadal spoglądając na Sasuke. Łzy ciekły po jego uśmiechniętych policzkach opadając powoli na ziemię. Sam brunet nie mogąc powstrzymać emocji zachodzących w jego sercu upadł na kolana dopiero teraz zdając sobie sprawę, jak dawno zapomniał o bardzo ważnych uczuciach. Skierował wzrok na ziemię nie móc spojrzeć dawnemu przyjacielowi w jego smutne oczy. Blondyn stawił kilka kroków w stronę Sasuke natychmiast czując, jak zebrana chakra w ciele Madary wydobyła się na powierzchnię będąc gotową do użycia.
-Przez ten cały okres czasu każdy próbował mi wmówić że nie żyjesz… > wyszeptał podnosząc głowę do góry, wiatr rozwiewał jego włosy nadając mu przyjemne uczucie odpoczynku.
…gdy nagle okazuje się, że za wszystkim stoi tylko jedna osoba! > dodał kierując palec w stronę zdziwionego lidera klanu Uchiha. Ten tylko parsknął śmiechem gdy w jego oczach ponownie zagościł Rinnegan. Naruto podszedł do przyjaciela, jednak gdy chciał się nad nim nachylić, jego ciało doznało paraliżu. Zszokowany Sasuke nie wiedząc o co chodzi odwrócił wzrok na Madarę, który układa dłonie w pieczęć uwolnienia. Fioletowy blask oczu rozszedł się po całym terenie doprowadzając do utraty przytomności przez wszystkie, trzy postacie.
„Ale znałem osobę, która cały czas wierzy w znalezienie odpowiedzi na pokój…”
-Nadszedł czas, aby ją poznać. > stwierdził Madara aktywując w każdym z trzech umysłów transfer myśli Naruto Uzumakiego. Miał nadzieję, iż to właśnie w ten sposób pozna decyzje, w jakich ma nastąpić pokój. Blade światło rozeszło się w oczach każdego z mężczyzn powoli wybudzając ich z techniki. Każdy z nich spojrzał się przed siebie widząc zupełnie inny obraz. Sasuke skupił się jeszcze przez chwilę dopiero później przełykając ślinę, gdy zrozumiał, że nie widzi przed sobą nic oprócz dwóch sklejonych ze sobą obrazów przyszłego świata. Nie wiedząc o co dokładniej chodzi spojrzał na ten jaśniejszy dostrzegając na jego końcu stojącego blondyna przy wielkim, zielonym drzewie spoglądając na całą osadę Konohy. Podszedł kilka kroków do przodu słysząc ciche, jednak dosłyszalne głosy wydobywane z podświadomości.
„Ten świat opanował zrozumienie drugiego człowieka do perfekcji…siłą uczuć pokonaliśmy wszelkie granice.”
-Co jest grane?.. > zapytał sam siebie ze zdziwienia widząc jak obraz zmienił się na ciemny pokój, w którym Naruto oraz reszta jego przyjaciół wystawia rękę w stronę bruneta. Przełknął ponownie ślinę odsuwając się krok do tyłu.
-Nie jesteś pewien swoich decyzji…nadal nie wiesz, czego tak na prawdę oczekujesz od innych. > usłyszał za sobą szybko się odwracając z przerażenia, mimo tego widząc za sobą tylko poszerzającą się przepaść, na dole której były wystawione na pokaz mord, cierpienie oraz smutek.
-Nie masz racji… > odpowiedział Uchiha bojąc się o własne bezpieczeństwo. Natychmiast z całej siły się skupił próbując wystawić rękę do przodu. Kończyna odmawiała posłuszeństwa, tak jakby nagle dostała paraliżu.
-Oszukując samego siebie nie powiesz prawdy innym… > usłyszał ponownie za sobą dostrzegając, jak jego ręka zaczyna się palić. Ból przeszył jego ciało, a wydobyty krzyk rozbił obraz przyjaciół na kawałki wyzwalając ciemność. Mimo tego na końcu Sali za wcześniejszymi osobami stał jeszcze jeden mężczyzna z czerwonym blaskiem swojego Sharingana. Wystawił rękę w jego stronę powoli podchodząc do przodu. Uchiha natychmiast wykonał krok w tył, gdy bezsilność osiągnęła granice wyzwalając upadek na kolana. Ciemność pozwoliła przez chwilę dojrzeć twarz postaci. Był nim Madara Uchiha.
-Straciliśmy najbliższych patrząc, jak są mordowani przez najbliższe, zaufane przez nas osoby. Zjednoczmy się razem, aby nikt inny nie musiał przechodzić przez to samo. > wyszeptał szybkim ruchem chcąc podać Sasuke rękę! Brunet po chwili szoku doznał drgawek na całym ciele wystawiając z przerażenia do przodu rękę. Nawet nie zauważył kiedy Naruto pojawił się przed nim, a następnie z całej siły odepchnął zbliżającego się Madarę. Uchiha mimo tego nie przestał na działaniach…po odepchnięciu natychmiast wyciągnął katanę trzymaną na plecach a następnie z całej siły zamachnął się nią w stronę Sasuke! Odgłos wbicia ostrza rozszedł się po ciemnym pomieszczeniu, natomiast Madara odsunął się kilka kroków do tyłu po zobaczeniu, co właśnie zrobił.
-On nadal ma dla kogo żyć… > wyszeptał zakrwawiony Naruto nachylając się w stronę przyjaciela, wbita katana w jego plecy zasłoniła ciało członka klanu Uchiha doprowadzając do uratowania jego życia.
…nadal jestem tutaj, pamiętaj. > dodał z uśmiechem w stronę przyjaciela ku jeszcze większemu szoku Sasuke. Uchiha spojrzał głęboko w oczy blondynowi dopiero teraz dostrzegając, jak wielką wolę walki posiadają.
„Walcz nawet gdy wygrana to tylko słowo…”
Świat zmienił się przez narastające konflikty ze strony innych nacji. Osiągnięcie siły przerodziło się w ślepotę na ludzkie cierpienie oraz uczucia. Mimo tego na świecie nadal żyją ludzie, dla których pewne wartości mają większe znaczenie. To właśnie oni postanowili zaryzykować własnym życiem, aby odmienić losy wszystkich ludzi.
„Nie siła, a ilość.”
Razem stając do walki z nienawiścią dostrzegliśmy, iż nadal jest o co walczyć. Każdego dnia w myślach pojawiał się obraz, gdzie wszyscy będziemy mogli żyć w zgodzie. Tak też się stało…wygr…
-Koto Amatsukami! > krzyknął rozwścieczony Madara w stronę zakrwawionego Naruto, który nadal chronił własnym ciałem swojego przyjaciela. Krople krwi połączone z jego łzami spływały po twarzy opadając na ciało zszokowanego bruneta.
-Znowu..cię stracę?... > wyszeptał blondyn czując jak jego serce bije coraz wolniej! Krople krwi nadal opadały na ciało zszokowanego bruneta przyprawiając go o kolejne ciarki. Powoli odwrócił wzrok do góry widząc nad sobą zakrwawionego przyjaciela. Mimo tego nie płakał…w jego serce uderzyło dużo potężniejsze uczucie od cierpienia. Zapatrzony w ranę Naruto nie dawał znaku życia. Dopiero gdy usłyszał jak blondyn zaczął dławić się własną krwią złapał go z całej siły za klatkę piersiową chcąc unieszkodliwić ostrze. Sparaliżowane ciało Uzumakiego odmawiało posłuszeństwa…technika Koto Amatsukami przeszyła jego całe ciało nie pozwalając na jakikolwiek ruch.
-Nie zostawiaj mnie…! > krzyknął próbując wyrwać ostrze z pleców przyjaciela. Madara patrzył na całą sytuację ze znudzeniem powoli zamykając oczy. Już po chwili usłyszał jak brunet upadł na kolana z braku siły. Mimo tego nadal próbował ratować Uzumakiego, który z każdą sekundą stawał się coraz bardziej blady. Jego serce biło coraz wolniej aż po chwili stanęło w miejscu. Uchiha nie wierzył w to co właśnie zaszło…przytulił z całej siły martwego przyjaciela nie obchodząc go, że jest nastawiony na atak Madary.
-Czujesz bezradność…nadal miałeś głęboko w sobie nadzieję, iż będzie kiedyś dobrze. Iż kiedyś wszystko się zmieni, a wy razem stworzycie idealny świat. Życie zapomniało dać nam pozwolenia na szczęśliwe zakończenie… > usłyszał w swojej głowie zaczynając ryczeć. Ciało blondyna zniknęło rozsypując się na czarne kartki papieru, na których były zdjęcia jego oraz Naruto gdy jeszcze utrzymywali ze sobą świetny kontakt. Sasuke odwrócił głowę w stronę Madary z przerażeniem.
-Dlaczego nie zostawisz nas w spokoju?...chcieliśmy być tylko szczęśliwi… > ledwo wyszeptał widząc jak ciało lidera klanu Uchiha również się rozsypuje, a pokój zmienia wygląd w przepaść, gdzie kiedyś skoczył z zamiarem popełnienia samobójstwa. Spojrzał swoim przerażonym wzrokiem w dół słysząc kolejne szepty powoli usłyszane przez jego podświadomość.
-Czy odważyłbyś się zakończyć to wszystko ponownie?...czy jesteś gotowy znów rozpocząć życie na nowo będąc nowo narodzonym? > usłyszał w samym sobie zaczynając się trząść z zimna.
…czy masz znów siłę, aby popełnić samobójstwo z powodu utraty wzroku?...
…a może…to wcale nie było przyczyną?...
…skoro przyjaźń okazała się silniejsza…a mimo tego ją utraciłeś…

-Zamknij się… > wyszeptał wystraszony opadając na kolana, spojrzał na swoje dłonie, które już po chwili zaczęły wydobywać krew.
-To nie ty krwawisz…nosisz za sobą życia niewinnych ludzi tylko dlatego, aby dojść do własnego, ustalonego celu…
…czy kiedykolwiek pomyślałeś…że oni również mieli marzenia?

-Mam ich wszystkich gdzieś…czy ty nadal tego nie zrozumiałeś?... > odpowiedział odwracając powoli wzrok do góry, gdzie w cieniu pojawił się Madara.
-Mimo tej jednej osoby, dla której to wszystko robisz. > stwierdził zanikając ponownie w ciemność, a już po chwili pojawiając się za młodym Uchihą.
...Teraz to ja robię wszystko dla ciebie, tak samo jak ty dla Naruto. > wyszeptał mu do ucha, a następnie podał do ręki katanę. Brunet odwrócił tylko nieprzytomny wzrok w jego stronę nie mając pojęcia, jak zareagować na jego dziwne zachowanie. Zamknął oczy czując, jak coś zaczyna go paraliżować od środka rozchodząc się po całym organizmie. Już po chwili otworzył powoli oczy, w których była ślepota.
-Patrz…widzisz to…heh…a może lepiej powiem, że słyszysz, nie? > zapytał Madara z ubawem w stronę zdenerwowanego wiedząc, iż ten chce go sprowokować.
…cały czas polegasz na bracie…zastanawiałeś się, na kim polegać może on? > dodał po chwili zanikając. Wzrok Sasuke wrócił, natomiast sam Uchiha powoli wstał z ziemi nie wiedząc jak odpowiedzieć.
…świat prawdy…nie kłamstw. > zakończył gdy zabłysnęło światło, młody Uchiha trzymając zakrwawioną katanę Madary, którą wcześniej wbił w plecy Naruto zauważył dwa światła na końcu tunelu, jedno było koloru fioletowego, natomiast drugie świeciło na pomarańczowo.
-Które zakończenie świata Shinobi wybierzesz?... > usłyszał będąc pewnym o ostatniej decyzji w swoim życiu.
„Jesteśmy zupełnie tacy sami…odebrano nam osoby, dla których pragnęliśmy żyć…”
„Mimo narastającego konfliktu znajdę odpowiedź…i zakończę tą cholerną wojnę pomiędzy ludźmi!”
Brunet po chwili ruszył przed siebie…widząc przed sobą już tylko jedno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz