"Rzeczywistość"

Noc olśniła burzowe chmury swoją tajemniczością..wiatr rozwiewający wszystko na swojej drodze pochłaniał ulewę, jaka rozpętała się nad tamtym regionem..groza przejmująca każdy skrawek mokrych ciał postaci nadawała ciarki nawet najmniej wyczulonym na ból oraz cierpienie, wydawane grzmoty piorunów uderzały coraz bardziej..jeden po drugim coraz mocniej, aż w końcu nadeszły finał nawałnicy pochłonął większość drzew w całym lesie. Postać ubrana w czarny kostium spoglądała swoimi niebieskimi oczami wprost na człowieka z rozerwanym brzuchem na wskutek ostrego cięcia w klatkę piersiową, martwa kobieta, około 30 lat. Szedł dalej..stawiał zdecydowane kroki przed siebie wiedząc o swojej pozycji na tym zepsutym świecie..śmierć nie przejęła go ani przez chwilę..cierpnie, ból..strach, to wszystko zamieniło się w ludzką normę..która trwa aż do teraz.
-Ile istnień nadal musi umrzeć, aby zrozumieć czym jest śmierć? > wymamrotał sprzed nosa widząc jak kolejny piorun uderza o skałę na skalistym terenie rozrywając ją na drobne kawałki.
..jak długo, boże? > dodał po chwili idąc dalej..krople powoli spływały po jego ustach, od czasu do czasu wystawiał język aby nabrać kilku łyków zimnej ulewy, podróżował już od jakiegoś czasu nadal nie mogąc znaleźć dla siebie godnego miejsca, szukał czegoś na wzór cudu, który odmieni jego poglądy na temat wyniszczonego świata. W myślach przejmowała go cały czas tylko jedna myśl..próba odmiany świata, dzięki czemu ponownie będzie mógł odnaleźć dawno zapomniany cel. Tym razem jednak myśli pochłonęły go aż nad to, wyprostował głowę ku górze widząc jak deszcz ociera się o jego oczy spływając na powieki..całość wyglądała jakby płakał, ukrywał emocje, które eksplodowały w jednym momencie od tego wszystkiego..nic bardziej mylnego, to zwykły deszcz, wytwór boży, który tworzy kolejną iluzję..ponieważ tak naprawdę już nawet nie miał siły płakać. Szedł coraz dalej patrząc w górę..aż w końcu kopnął coś miękkiego za pomocą prawej nogi, o mało się nie przewrócił.
-Cóż to? > wydał z siebie zaskoczony poszerzając powieki, jego zszokowany wzrok objął ciarki na jego ciele..a słone łzy spływające po jego policzkach nadawały dramatu całej sytuacji. Powolnym ruchem uniósł się ku ziemi siadając na pośladkach, kolana podtrzymywał za pomocą rąk zasłaniając głowę w stronę brzucha..rozpłakał się jak dziecko widząc przed sobą leżącego na brzuchu bruneta, który ledwo oddycha!
..izanami jest idealnym światem..
..bez którego istota ludzka nie zazna prawdziwego szczęścia..
..oraz pokoju..na tym zakłamanym świecie.

Kilka godzin później nad całym regionem powoli uniosło się słońce, mgła pokryła zakamarki uliczek oraz budynków w całej Konoha-Gakure budząc tym samym mieszkańców do życia, ciemne pomieszczenie w szpitalnej centrali Konohy rozjaśniło się promieniami światła, kilka chwil później klamka od drzwi przekręciła się otwierając tym samym pomieszczenie, dwie postacie weszły do środka, jedna skierowała się w stronę krzesła siadając na nie, zaś druga podeszła do okna wpatrując się w poranną atmosferę miasta.
-Tak bardzo są szczęśliwi.. > wyszeptał medyk stojąc przy oknie, nasłuchiwał jak dzieci wychodzą na dwór pograć w piłkę, a dorośli już biegną aby zająć pierwsze miejsce w kolejce do sklepu z pieczywem.
-..on też mógł, w końc..
-Zamilcz Shikaku! Przecież wiesz, że zrobił to z myślą o nas i całej wiosce! > krzyknął medyk przerywając ojcu Shikamaru, łzy same się zbierały w jego powiekach gdy spoglądał na Sasuke przypiętego do aparatury medycznej, oczy bruneta były zabandażowane.
-Proszę cię, nie przerywaj mi. On też mógł, w końcu pokój miał doprowadzić wszystkich do zwycięstwa, nie tylko nas, ale także ich. > wytłumaczył się szybko członek klanu Nara dając do zrozumienia medykowi, iż on także jest przejęty całą sytuacją.
..jednakże fakty są całkowicie różniące się od celu, znaleźliśmy ciało tylko jednego wroga, drugi rozpłynął się w powietrzu..ślad o nim zaginął. > dodał po chwili wpatrując się w ziemię
..oprócz tego pole walki wskazuje na to, iż występowały tam eksplozje, nikt mi do cholery nie wmówi że było tam łatwo! > krzyknął wstając z siedzenia, spojrzał na nieprzytomnego Uchihę a następnie szybkim krokiem wyszedł z pomieszczenia.
-Nikomu nie jest łatwo..panie Nara. > wyszeptał zaskoczony medyk czując wyrzuty sumienia.
Wyruszyłem razem z moją ekipą medyczną wprost na pole walki..już kilka godzin wcześniej słyszeliśmy odgłosy eksplozji na tamtym terenie, jednakże podróż była wyczerpująca oraz strasznie długa..dotarliśmy na miejsce dopiero w nocy, burza dodatkowo utrudniała nam poruszanie się w tamtym terenie. Znaleźliśmy ciało Kushiny..miała rozerwaną klatkę piersiową w okolicach serca. Kilku członków ekipy zostało aby eskortować ciało do wioski..a ja razem z oddziałem ruszyłem dalej w głąb skamieniałych pozostałości. Już na wstępie zauważyliśmy rozerwane ciało wroga..a kilka metrów dalej Uchihę Sasuke w kałuży krwi, ledwo oddychał, natychmiast podłączyliśmy go do sprzętu a następnie wróciliśmy do wioski. Konan oraz Naruto uważam za zaginionych..sądząc po wybuchach ogień zabrał ich ze sobą.
-Idę złożyć raport do centrali..pieprzy mnie już to stanie w miejscu z całą sprawą, nie po tym co się stało. > wypowiedział Shikaku wychodząc ze szpitala, zapalił papierosa wdychając dym wprost do ust..wyszedł za uliczkę aby iść na skróty, musiał jak najszybciej dostać się do zarządcy aby przekazać mu zdobyte informacje od medyka na temat całej sprawy. Był coraz dalej..stawiał kroki coraz szybciej słysząc za sobą odgłosy innej postaci..wypalił za jednym zamachem całego papierosa odwracając się szybkim ruchem do tyłu..przestraszony wzrok objął całe jego ciało czując na sobie ciarki przebitego brzucha za pomocą zimnego ostrza katany..zszokowany wypluł z ust dawkę krwi brudząc tym samym czarny płaszcz niebieskookiej postaci..upadł na ziemię wydychając z siebie ducha.
-Odnalazłem to, czego szukałem przez ten cały czas.. > wyszeptała postać uchylając się nad głową Shikaku, jasne kosmyki włosów wystawały zza kaptura założonego na głowę. Szybkim ruchem wbił katanę w głowę członka klanu Nara upewniając się tym samym jego śmierci, wyciągnął zakrwawione ostrze chowając je na plecach, odszedł powolnym krokiem z miejsca zdarzenia tak, jakby było to normą..na świecie pozbawionym litości oraz szczęścia. Mgła wzięła w swoje objęcia kolejną duszę, niewinną, pragnącą jak każda inna pokoju..dla boga nie liczy się jakość, a ilość. Nawet osoby o najwyższych stopniach marzeń są skazani na ten sam los, obejmujący każdą istotę z osobna. Śmierć, odpowiedzialność za swoje czyny przed ostatnim osądem. Zakrwawione podłoże barwiło uliczkę na czerwony kolor, to miejsce już nigdy nie będzie takie samo jak wcześniej, pozostanie na nim świadomość zabójstwa, która będzie łapać za uczucia nawet największych skąpców. Oprócz jednej osoby, sprawcy, wymierzającego swoje zimne ostrze katany w serce osoby o imieniu Shikaku Nara. Odszedł z miejsca zdarzenia bez poczucia winy, to jedna z emocji, którą można stracić za pomocą zwykłego wzroku, wypowiedzianych słów, czy też dobrego słuchu, jednakże nie tracimy jej sami - odbierają ją nam ci, dla których idealny świat dawno przestał istnieć. Przechodnie wyraźnie omijali to miejsce, nie chcieli mieć nic wspólnego z osobą, która nie znaczy dla nich nic więcej jak imię i nazwisko, które zapomną po chwili.
-Naprawdę muszę stać i czekać przy twoim sklepie na ciebie, Ino..? Przecież wiesz że nie lubię wykonywać jakichkolwiek obowiązków samodzielnie..eh.. > wypowiedział Shikamaru idąc przy Ino w stronę jej kwiaciarni.
-To tylko chwila, uspokój się Shikamaru! Zaniosę papiery i wrócę, to nic trudnego przypilnować na chwilę, hę? > zapytała zirytowana Ino słysząc kolejne narzekania swojego kolegi z drużyny, stawiała kroki z przyjacielem coraz dalej..aż odwróciła odruchowo głowę w prawą stronę..widząc ciemną uliczkę a w niej martwego mężczyznę leżącego w kałuży krwi. Dreszcze przeszły przez ciało młodej Kunoichi..jej wzrok pozbawiony jak dotąd okrucieństwa zamienił się w ciemność przytłaczającą wszystkie dobre wspomnienia jakie do tej pory dane było jej przeżyć. Śmierć, ból, smutek..wszystko eksplodowało w postaci łez spływających z powiek blondynki. Już po chwili od spojrzenia zatrzymała się zszokowana w miejscu, spoglądała zapłakanym wzrokiem jak jej kolega z drużyny również dostrzegł okrutny widok.
-Nie może być.. > wydał z siebie młody członek klanu Nara po czym powolnym krokiem ruszył w stronę martwego ojca..masakryczny widok z zapłakanych oczu blondynki wyglądał jak najstraszniejszy horror.
Wszyscy zamilkli, wszechobecna cisza ogarnęła umysły zebranych tutaj postaci, żadne słowo nie mogło wyrazić uczuć jakimi została obdarzona dwójka przyjaciół..
-Kto..to..zrobił.. > wyszeptał przerażony dzieciak podchodząc do kałuży krwi, opadł na kolana opryskując się przy tym czerwonymi kroplami ojca. Ino natomiast pozostała w tym samym miejscu..jej cierpienie i szok były tak ogromne, iż podejście bliżej spotęguje jej targane emocje. Zachód słońca odbijał się od tafli krwi, opadające krople łez spoczywały w kałuży. Postać w czarnym kapturze pojawiła się nad głowami przestraszonych postaci, zeskoczył w dół a następnie szybkim ruchem oplątał łańcuchami ciało młodego członka klanu Nara!, blondynka wpatrywała się z szokiem w zaistniałą sytuację, Shikamaru został oplątany łańcuchami po czym chwilę później zeskoczyło pięć kolejnych postaci - czarne płaszcze z kapturem, oraz biała maska ze wzorami, wszystko wskazywało na członków Anbu.
-Mamy zabójcę. > wypowiedział jeden z nich wpatrując się w przestraszonego Shikamaru. Niedowierzanie przeszyło ciała postaci..wyrok jaki na nich zapadł był tak bardzo przypadkowy, iż mógł się wydawać snem. Prawda była okrutna..rzeczywistość w jakiej przyszło im żyć przerosła doszczętnie ich możliwości. Oskarżenie przez osobę z wyższą rangą decyduje o losie tych niższych osób, które codziennie poświęcają swoje życie w walce o pokój.
-Nie możecie..! > wyszeptała przerażona Ino zaczynając biegnąć w stronę przyjaciela, nie mogła pozwolić na osąd niewinnej osoby!
-Stój! > krzyknął na cały głos Shikamaru widząc jak członek Anbu wyciągnął szybkim ruchem Senbon w celu obrony..jedna chwila, tyle wystarczyło aby broń wystrzelona przez Anbu trafiła w serce biegnącej na ratunek blondynki..opadła martwa na ziemię z przerażeniem wyrytym w jej wzroku, spojrzenie jakim obdarowała Shikamaru przed upadkiem mówiło o niej wszystko..została ofiarą świata bez sprawiedliwości.
Chwilę późnej, bez jakiegokolwiek zawahania członek Anbu kontynuował.
-Dobić. Kolejny zamaskowany chwycił za Kunaia, skierował go z zamachnięciem w głowę członka klanu Nara, który już po chwili opadł nieżywy na ziemię z przebitą głową. Ten świat jest innym niż pozostawił go Naruto Uzumaki..nienawiść przepełniająca każdy skrawek terenu obdarowuje swoich mieszkańców strachem oraz niepewnością o własne życie, mogące skończyć się w przeciągu krótkiej chwili. Kto w takim razie mógł poruszać za sznurki tego przerażającego systemu..? Członkowie Anbu chwycili za nieżywe ciała w celu przeniesienia ich do kostnicy, zachodzące słońce odbijało się o blade twarze zamordowanych dzieci.
Po kilku godzinach nastała noc, medyk jak co godzinę chodził po salach w celu sprawdzenia stanu pacjentów, w tym także ostatnio znalezionego Sasuke Uchiha. Przekręcił klamkę wchodząc do Sali zapalając przy okazji światło, zszokowany stanął w progu widząc jak łóżko świeci pustką. Natychmiast wybiegł na dół aby skontaktować się z oddziałami, był pewny iż doszło do porwania. Ciemność wioski rozjaśniała się o światło latarek szukających porywacza, cała Konoha została objęta dokładnym przeszukaniem terenu w celu odnalezienia poszukiwanego. Opuszczony magazyn znajdujący się za wioską..to właśnie tam przywiązany do krzesła Uchiha powoli odzyskiwał świadomość po długim śnie..
-Czemu..czemu ja żyję? > wyszeptał przerażony myśląc iż wcześniejsze Izanami pochłonęło go wraz z tutejszym życiem. Drzwi wydały pisk otwierania, postać w czarnym płaszczu weszła do pomieszczenia ściągając przy okazji swój czarny kaptur pod którym widniały jasne włosy. Jego twarz wyrażała brak jakichkolwiek emocji..
-K-kto tu jest?.. > zapytał Uchiha słysząc oddychanie postaci stojącej przed nim. Postać odeszła od bruneta, stanęła przy ścianie rozmyślając nad wszystkim co do tej pory zrobiła.
-Tak długo szukałem cudu.. > wyszeptał zamykając swoje niebieskie oczy.
..aż w końcu znalazłem. > dodał po chwili odwracając się w stronę Uchihy przywiązanego do krzesła, brunet nie mógł zobaczyć kim jest porywacz, jego oczy nadal były zasłonięte za pomocą bandaży, uważał iż stracił wzrok po ostatniej walce.
-Twoje oczy ukarzą ci smutną rzeczywistość..czy masz odwagę spojrzeć, a następnie stanąć z nią twarzą w twarz? > zapytał blondyn podchodząc do Sasuke, zaczął odwiązywać jego bandaże. Wzrok Uchihy odzyskiwał światło, ukazywał to co było dla niego zasłonięte przez Izanami..nie stracił wzroku, a widok, który dostrzegł po opadnięciu zakrwawionych bandaży na ziemię graniczył pomiędzy niebem a piekłem.
-Naruto.. > wyszeptał powoli widząc Uzumakiego w zakrwawionym, czarnym płaszczu, którym dokonał osądu na Shikaku Nara! Szczęśliwe życie na świecie to tylko jedna z milionów prawd przedstawiających rzeczywistość..okrutne cierpienie, przerażające krzyki wołania o pomoc, płacz w celu prośby o ratunek..świat Shinobi dopiero budzi się ze snu, odkrywając przy tym swoje tragiczne aspekty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz