„Żegnaj”

„Żyjesz…a mimo tego czujesz, że jednak czegoś brakuje…”
Światło rozeszło się na całym terenie wyzwalając potężny blask, widoczne drogi zaniknęły przemieniając się w ciemność.
„W takim razie…czym różnisz się o tych, którzy zostali przywróceni do życia zza grobu?...”
Trzęsienie ziemi zaczęło rozrywać podłoże dzieląc je na kilka kawałków…postacie natychmiast odskoczyły, każda w inną stronę. Madara, stojąc po prawej stronie terenu spoglądał z nienawiścią na Uzumakiego, który stał po lewej. W środku natomiast, zaraz przed przepaścią na małym skrawku terenu utrzymywał się Sasuke. Rozpętana wichura w całym kraju dodatkowo utrudniała utrzymanie równowagi skazując na niebezpieczeństwo. Blask Rinnegana pojawił się natychmiast we wzroku lidera klanu Uchiha…głowa Susanoo zaryczała wyzwalając idealną formę Susanoo obwijającą jego ciało. Tuż za jego plecami, w oddali pojawił się ogromny łuk światła rozrywając górę na kawałki. Kontrola nad zmarłymi została wznowiona.
-Idziesz z nami…po zwycięstwo? > zapytał odważnie Madara będąc gotowym na ostateczne zakończenie dawnej epoki świata Shinobi. Naruto słysząc jego słowa przełknął ślinę obawiając się, iż Sasuke ponownie może zaufać tyranowi.
-Ja… > wyszeptał tylko obracając głowę z jednej stronę na drugą, po chwili poczuł jak pod jego stopami powoli pęka teren sugerując, iż spadnie w przepaść już za kilka minut. Naruto również wystawił rękę w jego stronę próbując się uśmiechać…mimo tego pod tymi pozytywnymi emocjami ukrywał ogromny strach oraz przerażenie, że może stracić najważniejszą osobę w swoim życiu już za kilka chwil. Zbroja Madary zaczęła pękać od nadmiaru zebranej chakry. Oczy blondyna powiększyły się z przerażenia dostrzegając na jego brzuchu głowę Kazumy - Koto Amatsukamiego.
-A więc dlatego Shisui jest zły…on go kontroluje za pomocą tego czegoś… > wyszeptał wkurzony ładując w ręce naturę wiatru chcąc raz na zawsze zakończyć terror ze strony przeciwnika.
…jeżeli tylko w to trafię!... > dodał po chwili zamachując się z całej siły w górę! Ogromny Shuriken wiatru zaczął się kręcić w stronę lidera zwiększając wysokość, aby po chwili rozłączyć się na części tworząc sto małych RasenShurikenów! Śnieg zaczął ponownie sypać przyprawiając Madarę o ciarki.
-Wy cholerni…! > zdenerwował się będąc przekonanym, iż nie zabił Ritoru! Susanoo na jego ciele zaryczało powiększając rozmiary olbrzyma dwukrotnie. Mając twarz z prawej strony, jak też z lewej zamiast uszu złączył ręce tworząc w dłoni ogromne lustro Yata zakończone mieczem Totsuka. Technika wiatru uderzyła o idealną obronę klanu Uchiha zamieniając się w pył, natomiast lustro przemieniło się w łuk naciągając miecz Totsuka do wystrzelenia! Zmieniając pozycję broni na przód zamiast góry, spojrzał ostatni raz na Uzumakiego, przed którym stał bezradny Sasuke spoglądając, jak mały teren pod jego stopami zaczyna z każdym momentem rozpadać się coraz bardziej. Wziął głęboki oddech a następnie na chwilę zamknął oczy pełne nienawiści.
-Zapytam ostatni raz…czy jesteś gotowy do mnie dołączyć?.. > zapytał naciągając łuk z mieczem Totsuka! Zszokowany Uzumaki obserwował całą sytuację nie mogąc uwierzyć, iż Madara jest zdolny do ataku nawet, jeżeli na drodze stoi Sasuke! Mały skrawek zaczął pękać…Uchiha był pewien co właśnie się dzieje. Całość pękła w ułamku sekundy pod stopami bruneta! Oczy bohaterów powiększyły się ze zdziwienia w tym samym momencie!
-Yasaka no Magatama!
-RasenShuriken!
-Aaa! > zakończył krzyk Sasuke widząc, że zaraz spadnie w przepaść! RasenShuriken przeleciał mu tuż nad głową kierując się w stronę Madary! Uchiha z szoku przed minimalną odległością od głowy zamknął na chwilę oczy, a gdy je otworzył widział już przed sobą nadlatujące ostrze miecza Totsuka!
-Za lepszy świat! > krzyknął Madara nie unikając RasenShurikena! Technika rozerwała twarz Susanoo niszcząc idealną obronę na kawałki! Natomiast miecz Totsuka mimo tego nie zniknął nadal lecąc w stronę Sasuke!
-Nie może być…! > krzyknął zszokowany blondyn biegnąc na pomoc brunetowi! Był jednak świadom tego, iż nie zdąży na czas..Uchiha zamarł z przerażenia. W kilka sekund zdał sobie sprawę, kim tak naprawdę jest. Było jednak już za późno…przynajmniej dla jednego z nich…Krew oblała twarz młodego członka klanu…który dopiero teraz poczuł, iż nadal żyje. Niestety nie mógł powiedzieć tego jego starszy brat, który przyjął cięcie miecza na siebie.
-Itachi…!
„Będę bronił cię do końca swojego życia…w końcu jestem twoim starszym braciszkiem.“
…nie może być…nie…
-Nad czym myślisz Itachi? > zapytał ledwo przytomny Sasuke widząc nadal w szoku zawalone przejście, gdzie przed chwilą mógł zginąć. Itachi zamknął oczy uśmiechając się.”
-Nie mam pojęcia czy uratowała nas Izanami, Izanagi, czy też może inny bóg…ale jestem pewien jednego. > odpowiedział nachylając się nad zdziwionym Uchihą.
…jestem i będę twoim aniołem stróżem. > dodał pstrykając braciszka w czoło! Sasuke nie mogąc wypowiedzieć słowa mocno przytulił Itachiego nie mogąc uwierzyć jak tak długo mógł żyć w iluzji.”
-Mimo złego stanu miał siłę, aby uratować brata kosztem własnego życia?... > pomyślał zszokowany Madara przebijając Itachiego mieczem Totsuka na wylot. Jego ciało zaczęło zanikać w pieczętującej mocy. Mimo tego ku zdziwieniu wszystkich złapał z całej siły za ciało młodszego brata, a następnie rzucił nim w przepaść wcześniej wypowiadając po cichu ostatnie słowa do jego ucha.
„Nie przyszedł jeszcze moment, w którym jesteś w stanie wybrać pomiędzy dwiema drogami do pokoju…kiedyś jednak to się zmieni, a wtedy świat zrozumie.”
Z krzykiem zaczął spadać w nieznane…w jedyną, możliwą drogę do pokoju. Szok przez chwilę ogarnął wszystkich zebranych w cieniu upadku Uchihy. Spojrzeli na siebie znienawidzonym wzrokiem dopiero teraz rozumiejąc, do czego doszło. Itachi rozpłynął się w mieczu Totsuka, który już po chwili połamał się na części zanikając w świetle zniszczonej twarzy Susanoo na ciele Madary. 
-Walczę o wolność…! > krzyknął lider klanu Uchiha nadal spoglądając ze strachem w stronę przepaści, gdzie przed chwilą spadł Sasuke prawdopodobnie ginąc.
…bez względu jak wiele będę musiał poświęcić! > dodał poważnym tonem na cały głos rozświetlając okolicę fioletowym odcieniem Rinnegana! Susanoo pojawiło się ponownie przy jego ciele będąc trzykrotnie większym niż poprzednio! Przybrało nowy, czarny kolor!
-Co jest?! Przecież zniszczyłem tą twarz! > krzyknął Naruto czując jak wytworzone monstrum doprowadziło jednym krokiem do ogromnego trzęsienia ziemi. Złączył natychmiastowo dłonie w pieczęć przywołując do siebie dwa klony. Rozdzielił po chwili ręce, gdy najpierw w lewej dłoni zaczęły świecić się białe ognie chakry Yin, natomiast później w prawej, czarne ognie chakry Yang. Biorąc pełną odpowiedzialność za użytą technikę złączył ponownie dłonie, a następnie uderzył nimi o swój brzuch! Zaczynając od pępka, czarny znak pieczęci zaczął wirować wokół jego brzucha przybierając z każdym momentem coraz większy odcień czerwieni. Po chwili zatrzymał się w miejscu, a przez ciało blondyna przeszły ogromne drgawki.
-Widzę że trening z Sarutobim Sasuke przyniósł efekty… > wyszeptał Madara ruszając do ataku! Ogromna, czarna powłoka ostatecznej formy Susanoo złączyła ręce aby zamachnąć się w prawą stronę…
-Moja technika nie tkwiła w tej zniszczonej twarzy!... > krzyknął rozwścieczony złączając ręce!
…tylko w tych oczach! > dodał wskazując na swój Rinnegan!
-Kontroluje Susanoo za pomocą swoich oczu?! > pomyślał zszokowany Uzumaki widząc jak czarne Susanoo wyrzuca z objęć dziesięć ogromnych, kręcących się wokół siebie Shurikenów z chakry. Skupił się najbardziej jak tylko mógł aktywując technikę…
-Ten świat już należy do mn…! > nie dokończył gdy Shuriken z ryknięciem został odepchnięty robiąc odwrót, a tym samym przecinając na pół lewą rękę czarnego Susanoo! Nie mogąc uwierzyć w to co właśnie zobaczył postawił krok w tył. Słońce wyszło zza chmur oświetlając bladą twarz zszokowanego Madary.
-Odebrałeś mi przed chwilą osobę, dla której robiłem to wszystko… > wyszeptał Uzumaki czując jak z każdą sekundą monstrum na którym właśnie stoi podnosi się ku górze.
…nie czuję żadnego poczucia winy przed tym, iż mam ochotę cię zamordować najbrutalniej jak tylko mogę. > dodał z krzykiem stojąc na ostatecznej formie Juubiego! Czarne Susanoo stanowiło tylko 1/3 wielkości potwora, który był już w posiadaniu Uzumakiego.
-Byłem strasznie ciekawy gdzie podziała się chakra złapanych demonów przez Akatsuki…ostatnim razem dane było o niej usłyszeć, gdy całość przejął Kabuto…aby przyzwać Sarutobiego Sasuke do życia. Nie sądziłem jednak, że ten pieprzony Ninja tak bardzo namiesza przekazując to Tobie… > wyszeptał wkurzony Madara mając świadomość, iż żarty się skończyły. Naruto został Jinchuurikim Juubiego, najsilniejszego demona, nad którym władzy nie mógł osiągnąć nawet Rikudou Sennin. Madara zamknął przez chwilę oczy delikatnie się uśmiechając.
-Miałem nadzieję, że Hashirama nie jest ostatnim, który może nakopać mi dalej niż stoję. W dodatku jeszcze bardziej śmieszniejsze jest to, że przedstawiasz podobne wizje pokoju jakbym słyszał właśnie jego…a mimo tego jest jeden szczegół, przez który to właśnie ja cały czas wygrywam… > stwierdził wbijając sztylet w swoje serce ku szoku Uzumakiego. Czarny dym wydobył się z ciała Madary przemieniając całą jego powłokę, a tym samym zrzucając pozostałości po dawnym wyglądzie. Oczy Naruto poszerzyły się z szoku dostrzegając na jego ciele ugryzienia rekinów!
-Nie jesteś jedynym, dla którego Sasuke Sarutobi zachował się w pamięci. > stwierdził Uchiha pokazując na zadane rany przez morskie potwory! Zrzucona powłoka Madary przemieniła się w chakrę zanikając.
…co nie zmienia faktu, iż nadal nie wiem gdzie podziewa się mój kochany braciszek po wydostaniu z Izanami. > dodał Izuna ukazując prawdziwą tożsamość!
-Przeżyłeś?! Myślałem że poszedłeś na dno razem z Sarutobim! > krzyknął zszokowany blondyn nie mogąc uwierzyć, iż Izuna cały czas po tamtym incydencie podszywał się pod swojego brata! Dopiero teraz zrozumiał, dlaczego Izuna nie zwracał szczególnej uwagi na spotkane postacie…po prostu nie wiedział o nich tyle, co starszy brat który przynajmniej część z nich mu opowiedział po wydostaniu z Izanami. Chcąc zniszczyć podejrzenia ograniczył rozmowę do walk. Tylko dlaczego właśnie Madara?
-Mój brat szykuje się właśnie na przejęcie świata Shinobi. Razem ze swoim ojcem, Koto Amatsukamim, teraz Shisuim, właśnie rozpoczynają plany przejęcia ostatniej niepodległej części. Moim celem było zapewnienie jak największej ilości czasu na przygotowania…jednakże teraz… > wypowiedział odwracając wzrok na ogromnego Juubiego.
…nawet ja nie dam rady pokonać tego czegoś. > dodał zamykając oczy, a tym samym lekko uśmiechając się.
-Jakim cudem wygłaszałeś swoje plany na przyszłość podszywaczu?! > krzyknął wściekły nie mogąc uwierzyć, iż przez cały czas on oraz inni byli nabierani przez Izunę.
-Nie zapominaj że jestem jego bratem…tylko ja wiem, czego oczekujemy od życia smarkaczu. W końcu to my trzymaliśmy zakrwawione miecze tam, gdzie inni widzieli bezsensowną walkę o wolność. > stwierdził, gdy czarne Susanoo zniknęło, a światło Rinnegana zaczęło gasnąć. Zamknął oczy…a gdy je otworzył, lewe oko było czarne, natomiast prawe świeciło czerwonym blaskiem Sharingana Kamui.
-Użyłeś Izanagi aby przetrwać spotkanie z rekinami…tym samym tracąc lewe oko Sharingana. Mimo tego potrafiłeś je ukryć pod Rinneganem, aby nikt się nie domyślił. > stwierdził blondyn będąc z każdą sekundą coraz bardziej gotowy do ataku. Izuna zaczął wsysać siebie za pomocą oka uciekając z pola bitwy.
-Prawdziwa wojna dopiero się rozpoczyna…to co widzieliście wcześniej było dopiero początkiem waszego końca. > wyszeptał zanikając!
…świat Shinobi budzi się. 
Ptaki szybkim ruchem przebijały się przez czarny dym unoszący się z ogromnych kominów rozsianych po wielu okolicach krajów świata Shinobi. Zanieczyszczenie z góry, jak też z dołu było rzeczą powszechnie normalną. Minęło sześć miesięcy od ostatniego wydarzenia. Uliczki pokryte brudem oraz zaschniętą krwią zdobiły większość miasteczek, w których od dawna nikt nie widział żywej duszy. Niebezpieczna atmosfera z każdym dniem przybierała coraz to większy wymiar, aż w końcu doprowadziła do utraty nadziei nawet przez tych najwytrwalszych skazując tym samym na porażkę. Armia umarłych rosła w siłę. Wypełnione po szeregi zbiorowisko dawnych Shinobi było jedynym elementem, jaki rzucał się w oczy po zawitaniu w rzeczywistości. Nadzieja o idealnym świecie malała z każdą sekundą zwiększając szansę na pomyślne wypełnienie wizji Madary Uchihy. To właśnie śmierć od teraz przedstawiała sposób na osiągnięcie pokoju. Mimo tego na świecie nadal istniała grupa, która postanowiła do samego końca sprzeciwić się rządom tyrana. Naruto, razem ze swoimi przyjaciółmi wymierzyli sobie ostateczny cel - uratowanie świata kosztem własnego życia. Mając już w głowie tylko ostatnie resztki człowieczeństwa odrzucili od siebie lęk oraz strach przed tym, co może nadejść już za kilka dni. Świat podzielił się na dwie części, dobrą, oraz złą. Nawet, gdy wcześniejszy, taki sam kontrast istniał teraz jest dużo bardziej widoczny - grupy ludzi walczących nie są rozsiane, a walczą wspólnie przeciwko wrogowi tworząc całość. Mimo żywych istnieją również tacy, którzy postanowili pomóc Madarze w zamian za darowanie życia. Strach przed śmiercią zmusił ich do odrzucenia litości oraz szczęścia. Od teraz liczyła się już tylko rządza przetrwania. Zakłamany świat, w którym tylko sprytni zdołają przeżyć. Miejsce, gdzie trzeba mieć silniejszą psychikę od ciała. Szybkie odgłosy kroków rozniosły się w jednej z uliczek tworząc małe echo, postać ubrana w stare, zakrwawione ubrania, które maskowały jej wygląd, wspinała się właśnie po starej drabinie pędząc co sił w nogach ku dachu. Jedno cięcie miecza przebiło na wylot utrzymanie równowagi narzędzia zrzucając postać w dół. Z całej siły uderzyła głową o chodnik ostatnimi siłami czołgając się ku ścianie.
-Twoja cena? > zapytał jeden z umarłych przebywając w grupce trzech innych. Spoglądali z nienawiścią w stronę żywego, który przegryzł właśnie wargę aby nie zacząć ryczeć ze strachu. Chwilę wcześniej jego rodzina została znaleziona w schronieniu, jakim była piwnica w domu. Wszystkich zamordowano, oprócz mężczyzny, który na czas wydostał się z pomieszczenia gdy reszta domowników była zabijana. Mimo tego został teraz znaleziony, przez co próba uratowania zakończyła się niepowodzeniem.
-Żyli przez całe życie tylko dlatego, aby poświęcić się teraz dla mnie, bezskutecznie? > zapytał mężczyzna widząc jak jeden z umarłych ściąga katanę aby wydać śmiertelne cięcie. Już chciał się zamachnąć w stronę głowy gdy zaczął krzyczeć w ich stronę.
…specjalnie ich poświęciłem! Teraz gdy nie żyją nie będę musiał wysłuchiwać dalej tych durnych bzdur z ich ust na temat fałszywego pokoju Naruto Uzumakiego! Wierzę że Madara właśnie wypełnia nadzieją nasze serca, dlatego pozwólcie mi go godnie reprezentować! > dodał po chwili jeszcze bardziej przegryzając wargę z cierpienia. Umarły odłożył ostrze na plecy podając rękę zszokowanemu mężczyźnie.
-Od teraz działasz z nami. Przebieraj się w coś bardziej normalnego a następnie sięgnij po ostrze, który przeleje swoją krwią nową wizję pokoju. > stwierdził zabierając ze sobą ocalałego. Świat stał się okrutny. Jego wcześniejszy obraz nawet w kilku procentach nie przypominał tego cierpienia, jakie może poczuć człowiek względem drugiej osoby. Ci ludzie przestali się martwić o siebie.
-Zostaw go! > krzyknęła zszokowana matka widząc jak jej mały synek właśnie został przecięty na pół przez katanę umarłego. Ci ludzie zaczęli martwić się o bliskich. Każdy kolejny dzień zwiastował jeszcze większe poczucie bezsilności. Tylko ogromna siła oraz odwaga mogła przeciwstawić się panującemu systemowi tyrana klanu Uchiha. Główne nacje przestały praktycznie funkcjonować. Większe osady zostały przejęte przez siły wroga, przez co od teraz generałowie zarządzają poszczególnym obszarem wydając rozkazy zmarłym. Żywi, których jest coraz mniej, dołączają do Naruto mając ostatnie resztki nadziei. Jego kryjówka znajduje się na drugim końcu wszelkiego ruchu przeciwnika, dzięki czemu ma zapewnioną minimalną ochronę. Od kilku miesięcy nie było większych walk. Wszystko zaczęło iść własnym ruchem skupiając się tylko na tym, jak zmarli przejmują kolejne obszary będąc od teraz pod władaniem całego świata Shinobi. Dlaczego nikt nie starał się walczyć. Dlaczego dowódca nadal milczy z możliwym rozkazem ataku na tego, kto stoi za całą sprawą. Siedząc na drewnianym krześle, z jedną, zapaloną lampką wpatrywał się w mapę, miejsce, gdzie znajdowała się przepaść do której wpadł Uchiha Sasuke dokładnie sześć miesięcy temu. Kilka kropel łez opadło na papier natychmiastowo gdy blondyn poczuł dotyk dłoni na swoim ramieniu. Podniósł głowę do góry spoglądając na zamaskowanego lidera Anbu, Ritoru, który wpatrywał się w bezsilnego dowódcę.
-Musisz odpocząć, planujesz taktykę już od kilku miesięcy, chociaż nadal stoimy w miejscu z planem działania. > stwierdził Anbu odchodząc od Uzumakiego, pogłębiająca się depresja blondyna doprowadziła do utraty chęci na ratowanie tego bezlitosnego świata. Mając nadal w sobie obraz spadającego bruneta w przepaść za każdym razem wywoływał u niego chęci do zakończenia tego wszystkiego na samym sobie - samobójstwa. Mimo tego mając przy sobie ważne dla siebie osoby wiedział, iż nie może tak tego zostawić. Oni nadal mieli bliskich, których chcą ochraniać za wszelką cenę. Był przekonany, iż gdyby Sasuke żył, to również robiłby wszystko aby go obronić z całych swoich sił. Czas mijał…naciągając najmożliwiej jak się da ciszę ze strony liderów dwóch różnych poglądów na świat Shinobi. Trzech najważniejszych dowódców armii umarłych nie było widać od ponad sześciu miesięcy, Madarę, jego brata, Izunę, oraz Koto Amatsukamiego, czyli Shisui Uchiha. Nawet oni byli przekonani, iż nie muszą ryzykować własnym zdrowiem w celu przejęcia czegoś, co należy już do nich. Władzy. Wszystko wskazywało na to, iż świat podzielony na część dobrą oraz część złą będzie ciągnął nieustającą wojnę o życie jeszcze przez długi czas. Mylił się…gdy na samym dnie nienawiści rozbłysnęło światło, które różniło się od tych dwóch stron. Nie było ani dobre…ani złe. Było prawdziwe. Potrzeba było aż sześciu miesięcy, aby nakazać nowy tor historii, która może zostać wyjaśniona tylko przez jedną osobę, która znała na własnej skórze obydwie wizje możliwego pokoju. Ku zdziwieniu wszystkich…żadna z nich nie była skuteczna. Czy istnieje jeszcze coś, o czym zapomnieli przedstawiciele nacji chcąc osiągnąć pokój?
-Błędem każdego człowieka jest to, iż ratuje coś dla siebie oraz innych…a przecież...
…należy skupić się na tych, którzy dopiero będą. > wyszeptał zakrwawiony Sasuke przemieszczając się już kolejny dzień po kanałach, do których został wrzucony przez Itachiego, aby uchronić się przed śmiercią z ręki Madary. Mając w głowie wizję starszego brata po sześciu miesiącach ucieczki postanowił wykonać ruch. Postanowił rozpocząć masakrę, która ostatecznie wyjaśni dla kogo jest przeznaczony cały świat Shinobi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz