„Iwa Gakure”

Drzewo za pomocą jednego uderzenia opadło na ziemię wywołując przy okazji drobne trzęsienie ziemi. Postacie przemierzające las skupiły dokładnie energię przyśpieszając. Ritoru poprawił założoną maskę Anbu spoglądając przed siebie, a tym samym widząc osoby, którym powierzył wspólną walkę o pokój z Madarą. Na prowadzenie natychmiast wyszedł Uzumaki wraz z Akirą, którzy złączając ręce w tym samym momencie przekazali informacje o swojej lokalizacji Nejiemu, który z oddali wypatrując możliwych zagrożeń trzymał się na dystans. Jego oczy błysnęły, a momentalna reakcja w postaci wyciągnięcia dłoni przez siebie wywołała ogromny podmuch powietrza, który odrzucił nieżywych czekających z pułapką kilka kilometrów dalej. Niewątpliwy geniusz klanu Hyuuga, ostatni żyjący przedstawiciel klanu oraz jeden z pierwszych poważnych przeciwników dla Naruto. Niezwykłe umiejętności w posługiwaniu się chakrą, oraz widoczność terenu w obszarze prawie 360 stopni daje chłopakowi ogromną moc. Będąc równocześnie głównym sensorem dla drużyny Uzumakiego jest wręcz niezbędny, aby wygrać wojnę. Ritoru tylko się uśmiechnął pod nosem rozumiejąc, iż siła Naruto nie polega tylko na nim samym. To właśnie dzięki innym zaszedł tak daleko. Bez przyjaciół byłby nikim. Odrzuceni wrogowie z szokiem przyglądali się, jak smuga wiatru uderza nimi mocno o ziemię łamiąc przy okazji niepotrzebne kości. Próbując wstać, poczuli na swoim ciele całkowity paraliż. Spojrzeli przed siebie dopiero teraz zauważając zieloną kurtkę chłopaka, który trzymając ich w cieniu Kage Mane nie pozwala na jakikolwiek ruch z ich strony. Bez wątpienia mózg całej drużyny. Ustalając główny plan działania przedstawia taktykę, oraz możliwe efekty realizacji. Oprócz tego posiada świetne umiejętności dla szpiega, potrafiąc zmusić do gadania nawet najtrudniejszych za pomocą manipulacji cieniem. Sparaliżowani przeciwnicy nadal próbowali się ruszyć, na co brunet jeszcze bardziej ich złapał techniką powoli wyciągając z ich kieszeni za pomocą własnych ruchów kunaia. Umarli złapali mocno za broń wraz z Shikamaru, a następnie jednym, szybkim ruchem wbili go sobie w serce. Członek klanu Nara pomyślnie wyłączył technikę na czas odskakując, dzięki czemu nic mu się nie stało. Wbite Kunaie miały na sobie notki pieczętujące, przez co umarli po wbiciu natychmiast stracili świadomość będąc tylko martwymi ciałami bez duszy. Ritoru odwrócił wzrok w przód uważnie przyglądając się Naruto. Ten, mając na sobie biały płaszcz ojca oraz aktywny tryb mędrca z każdym krokiem przyśpieszał chcąc jak najszybciej wykonać ustalony plan. Słońce oświetlające teren zaczęło z każdym momentem chować się coraz bardziej za chmurami ukazując deszczowe oblicze pogody, która miała dopiero nadejść. Postacie założyły na głowy kaptur, po czym bez zastanowienia ruszyli dalej przed siebie nie myśląc nawet o możliwości zawrócenia. Szczególnie nie Naruto, który usłyszał od Ritoru bardzo ważne rzeczy jeszcze niecały dzień temu. Oczom postaci już po chwili ukazała się ogromna brama, znajdująca się około kilometr od ich aktualnego położenia.
-Nie mamy już odwrotu. > stwierdził Ritoru odwracając wzrok na Uzumakiego, który również przez chwilę na niego spoglądał odwracając wzrok na bramę przełykając ślinę.
-Idziemy po ciebie…Madara! > krzyknął odważnie Uzumaki ku zdziwieniu zamaskowanego widząc, jak Naruto zyskał większą pewność siebie. Akira odwróciła wzrok w stronę ojca tylko przytakując. Ona również była świadom jego determinacji. Jak na rozkaz, potężny huragan zebrał się nad całym otoczeniem, Nie minął nawet moment, gdy cała energia zebrała się w ogromny wir wiatru ukazując postać kierującą nim od środka. Złączyła ręce, a następnie ociekając z naturalnej chakry wystawiła ręce przed siebie, wprost na bramę!
-Hirudora! > krzyknął Maito Gai jednym uderzeniem popołudniowego tygrysa niszcząc bramę wioski Iwa Gakure na kawałki! Poszczególne elementy konstrukcji opadły z ogromną prędkością wbijając się w podłoże. Postacie stanęły w szeregu odważnie spoglądając przed siebie, wprost na cel, jaki obrali już kilka miesięcy temu. Ratunek świata shinobi.
-Zająć pozycje. Generale Ritoru. > wypowiedział lider drużyny odwracając w jego stronę krótkie spojrzenie, na co on ściągnął swój miecz zza pleców. Córka spojrzała na niego poważnie widząc, iż nie żartuje, a tym bardziej nie zawaha się zabić osoby, która przeszkodzi w wykonaniu zadania.
-Główny cel zadania. Odbicie Kakashiego, Obito oraz Rin z rąk wroga. Znajdują się w bunkrze głównej bazy Tsuchikage od kilku miesięcy. Nie wiadomo czy jeszcze żyją. > odpowiedział zamaskowany stawiając krok przed siebie, na co inni odsunęli się od niego czując dziwne zimno wydobywające się z jego ciała, jakby był chodzącą bombą termiczną.
…misję uważam za rozpoczętą. 
Ogromny promień błyskawicy przeciął niebo rozświetlając zakrwawione budynki oraz uliczki Iwy Gakure. Narastające jęki zaczęły wydobywać się z pomieszczeń, na co postacie chwycili mocniej za swoje bronie przygotowując się na najgorsze. Mimo tego, przez kilka sekund, gdyby nigdy nic dźwięk ucichł, a postacie przełknęły ślinę. 
-Co jest gran…
Przerażający ryk wydobył się z ostatnich drzwi w wiosce, które już po sekundzie zostały wyważone, a ich odłamki wbiły się w pobliskie ściany. Mężczyzna pokryty krwią oraz metalowymi prętami zaczął z ogromną prędkością biegnąć w ich stronę, gdy w mgnieniu oka znalazł się przed Akirą. Mając zamiast dłoni metalową wyrzutnię rakiet, przyłożył ją do głowy dziewczyny, a następnie odpalił spust. Członkowie drużyny natychmiast odskoczyli, gdy smuga czarnego dymu pojawiła się przy dziewczynie tworząc możliwe zagrożenie. Wybuch nie nastąpił. Natomiast Shikamaru po otworzeniu oczu doznał ciarek na całym ciele. Lodowa katana, znajdująca się przy szyi wroga zablokowała jego ruch, a zamaskowany stojąc za nim ładował w jednej ręce chakrę.
-Dlaczego…nadal żyjesz? > zapytał umarły nie mając pojęcia, dlaczego rakiety nie zostały odpalone. Dopiero po chwili otworzył szerzej oczy ze zdziwienia odwracając wzrok na swoją broń.
…zamrożona…kiedy…? > dodał po chwili odwracając wzrok w bok, próbując zauważyć Ritoru stojącego za nim, trzymając katanę przy jego szyi. Już po chwili jego głowa opadła na ziemię, a ciało bezwładnie zaczęło się rozpadać na kawałki. Było całkowicie zamrożone od środka.
-Ty… > wyszeptał Neji wraz z Shikamaru będąc w szoku. Nie bez powodu to właśnie jego Uzumaki wybrał na generała całej drużyny.
-Za pomocą wytworzenia natury lodu w swoim ciele rozniosłem ją na całym terenie, aż po niebo. > odpowiedział szeptem pokazując, jak wcześniej padający deszcz zastępują płatki śniegu.
…następnie wymierzyłem za pomocą dotknięcia lodowej katany tego, komu przekażę swoją chakrę lodu. Kiedy wróg biegł w stronę mojej córki, to właśnie go naznaczyłem swoją wcześniejszą chakrą. > dodał po chwili gdy Maito natychmiast otworzył usta ze zdziwienia.
-Ale przecież…on biegł mniej niż sekundę, Nie było widać nawet cienia. > wypowiedział poważnie po chwili skupiając się na słowach Anbu.
-Gdy już go naznaczyłem, to znalazł się przy mojej córce. Przyłożył zamrożoną broń do jej głowy. Wiedziałem że nic się jej nie stanie bo umarli działają na określonych schematach, ten również skupił się tylko na broni, którą stracił zaraz po zetknięciu ze mną. Chakra lodu nie wpłynęła tylko do jego broni. Znalazła się w jego całym ciele zamrażając je od środka. Miał świadomość tylko dlatego, że był umarły. Gdyby żył to chakra lodu natychmiast by go wykończyła zatrzymując wszelkie reakcje życiowe wraz z przepływem krwi, oraz działaniem mózgu. Ale to go nie uratowało…wystarczyło lekkie dotknięcie kataną jego szyi, aby rozpadł się na kawałki jak kruchy sopel lodu. > stwierdził dokładnie tłumacząc wszystko, aby każda z postaci zrozumiała plan ataku. Większość z nich pojęła dopiero teraz, iż Ritoru wymyślił atak sekundę przed całym zajściem. To właśnie ta krótka chwila decydowała o życiu lub śmierci towarzysza. Przełknęli ślinę mając pewność, iż życie jeszcze nie raz zmusi ich do podjęcia trudnej decyzji w bardzo krótkim czasie. Każda z postaci spojrzała w przód, gdzie na samym końcu wioski stał budynek Tsuchikage. Ruszyli przed siebie czując na sobie wzrok umarłych. Nie mylili się. Ogromna grupa nieżywych osób zaczęła wychodzić ze swoich domów trzymając w dłoni przeróżne, ostre przedmioty. Naruto, stojąc na samym przodzie złączył ręce, po czym przełknął ślinę. Otworzył szerzej oczy czując na swoim ramieniu dłoń. Anbu, stojąc tuż przy nim, odwrócił głowę w jego stronę a następnie zaczął mówić.
-Tak jak trenowaliśmy…skup się na tym co jest teraz, nie tym co było. > wyszeptał w jego stronę, na co on poważnie przytaknął przełykając ślinę. Po krótkiej chwili przeciwnicy ruszyli na siebie mając pewność, iż tylko jedna grupa z nich przeżyje ten dzień. Odgłosy walki nie były słyszane tylko w wiosce. W podziemiach również niektóre dźwięki przedostawały się przez wyniszczone ściany, z których ciekła brunatna ciecz zwana krwią. Trzy postacie siedząc na kamiennej posadzce obserwowały zamknięte wejście trzęsąc się lekko z zimna. Zapasy ukryte tutaj jeszcze kilka miesięcy temu zaczęły się kończyć, a wody było coraz mniej. Ich oczy nie zaznały światła dziennego od dłuższego czasu. Armia umarłych zmusiła ich do zejścia do tego miejsca, aby uniknąć śmierci z ich ręki. Jedyne, co im pozostało na tą chwilę to nadzieja, iż oddział Uzumakiego dotrze na czas aby ich uratować.
-Wytrzymajcie jeszcze trochę…! > krzyknął z całej siły Naruto ucinając głowę kolejnej zmarłej Kunoichi. Krew lała się na każde strony brudząc twarze oddziału Uzumakiego. Masakra zmuszała od teraz do podejmowania trudnych decyzji. Zabij lub zostań zabity. Blondyn po spojrzeniu na rozczłonkowane ciała leżące na ziemi złapał się za usta, aby nie zacząć wymiotować. Spojrzał tylko przed siebie rozszerzając oczy. Ritoru z łatwością złapał kobietę za włosy, a następnie jednym, szybkim ruchem oderwał jej głowę kataną rzucając się na kolejnego. Przełknął ślinę mając pewność, iż ten mężczyzna widział w życiu o wiele więcej złych rzeczy niż on. Taka czynność nie była dla niego już niczym nowym. Kilkadziesiąt kilometrów dalej pięć postaci przemierzało las najszybciej, jak tylko mogli. Papierowy ptak rozprostował całkowicie skrzydła lecąc w stronę Uzumakiego. Skupiona jak dotąd Karin, natychmiast poszerzyła oczy widząc nad sobą ogromny pocisk, który zaczyna zwiększać swoją masę.
-Uwaga! > krzyknęła z całej siły, gdy piątka towarzyszy natychmiast zeskoczyła z ptaka wbijając się w gęsty las. Pocisk pochłonął papierowego ptaka niszcząc go na drobne atomy.
-Element Jinton… > wyszeptał Itami będąc gotowym na najgorsze. Nie mylił się. Już po chwili na horyzoncie ukazała się piątka nieżywych Kage!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz