„Zazdrość”

Niebieski odcień pyłu łączył się z czerwienią, jaka zapanowała w całym pomieszczeniu. Odrobiny skał nadal opadały z hukiem na ziemię rozbrzmiewając ciszę, jaka nastała zaledwie sekundę temu.
-Co o nim powiedziałeś? > zapytał Sasuke z powagą przyglądając się morderczym wzrokiem jak Shisui złącza ręce nadal stojąc w kręgu. Wykonał w ułamku chwili jedną z pieczęci, na co Uchiha aż poszerzył wzrok czując jak nastąpiło trzęsienie ziemi, a dach budynku pęka ukazując niebo. Gęsty płomień chakry złączył się w jedną, pionową linię, po czym wystrzelił prosto w górę dosięgając nieba. Członkowie klanu Uchiha obserwowali całość sytuacji, jednakże zachwyt pojawił się tylko u jednego.
-Oto nastała nowa era świata Shinobi…trochę się spóźniłeś. > stwierdził szybkim zdaniem wyśmiewając bruneta, na co ten przełknął ślinę nie wiedząc dokładniej o co tutaj chodzi.
-Sądzę że zabawa w domek dla lalek dobiegła końca..jesteście aż na tyle głupi, iż uważaliście, że Madara ma zamiar rządzić światem gdzie rządzi manipulacja oraz pozbawiona wolność? > zapytał Shisui na co Sasuke zmrużył delikatnie oczy. Faktycznie. Czyżby liderowi od początku chodziłoby o władzę w świecie, gdzie jego poddanymi są osoby bez własnej woli? Po czasie takie życie stałoby się nudne, bez jakiegokolwiek zaskoczenia. Ale w takim razie co planował zrobić od samego początku? I po co w tym celu bawił się w idealny świat?
…wcale nie próbujecie zrozumieć jego wizji. Kieruje wami tylko chęć zemsty za śmierć waszych bliskich. > stwierdził przegryzając lekko wargę.
…nawet nie zastanowiliście się dlaczego. Z jakiego powodu. Chcecie po prostu zapłaty za wasze cierpienie. > dodał po chwili mając na myśli Naruto. Delikatnie się skupił, po czym lekko się uśmiechnął.
-Co masz na myśli? > zapytał przełykając ślinę.
-Nawet nie zauważacie kiedy zemsta przysłania wam prawdziwy świat…świat o który walczyliście…razem z tymi, którzy już nie żyją. Tworzycie nową, krwawą wojnę swoimi czynami uważając, iż to jedyny sposób na zakończenie aktualnej! > krzyknął mówiąc całkowicie poważnie. Madara rozpoczął wojnę. Ale tak naprawdę kto teraz przelewa krew?
-Robimy wszystko co w naszej mocy. Kontratak wynika jedynie z celu ochrony życia naszego jak też naszych bliskich. Gdyby z nami porozmawiał, to nie musielibyśmy teraz przelewać krwi.. > odpowiedział zamyślony spoglądając jak promień chakry nadal sięga nieba.
..tak w ogóle…to do czego jest ten promień? > dodał po chwili ponownie przełykając niepewnie ślinę, na co Shisui odwrócił wzrok w ziemię.
-Posłuży do zakończenia tego cyrku. Przerwie jednym uderzeniem dwie strony świata oficjalnie kończąc jakiekolwiek cierpienie. > odpowiedział na co Sasuke rozszerzył oczy.
-Madara…chce popełnić zbiorowe samobójstwo?! > ryknął na co Shisui wyraźnie się uśmiechnął.
..odpowiadaj! Natychmiast! > dodał po chwili aktywując chakrę oplatającą całe jego ciało.
-Świat już od dawna nie żyje wraz z emocjami, jakie kierowały innych do wzajemnego porozumienia. Po co na siłę utrzymywać to chore otoczenie przy istnieniu?! > zapytał ze złością przełykając ślinę.
…kiedy świat zniknie znikną również ludzie, którzy doprowadzili do jego zniszczenia. Wszystko zniknie…w końcu może być dobrze! > dodał delikatnie się uśmiechając, gdy nagle jego uśmiech przerodził się w zaskoczenie. Katana wymierzona prosto w jego policzek lekko go nadcięła, a on wykonując dynamiczny unik uniknął śmierci. Sasuke stał tuż przy nim mając w oczach kilka kropel łez, które opadały na jego policzek.
-Nie obchodzi mnie co chcesz zrobić z tym światem…to dla mnie bez znaczenia. > wypowiedział lekko potrafiąc mówić przez zaciśnięte gardło.
…jednakże dopóki on żyje na tym świecie, i może stać mu się krzywda, zrobię wszystko aby go ochronić. Nawet jeżeli przepłacę to własnym życiem! > krzyknął kończąc zdanie, a tym samym kierując całość ostrza na szyję Uchihy, który z prędkością światła ściągnął swój miecz zza pleców zatrzymując cięcie.
…ogromna szybkość. > wyszeptał zdenerwowany Sasuke wiedząc z kim ma do czynienia. Shisui Uchiha. Mistrz GenJutsu posiadający władzę nad ostatecznym posunięciem - Koto Amatsukami. Wraz z doskonałym opanowaniem szybkości jest wręcz nieśmiertelny. Madara wiedział kogo bierze na zakładnika. Jednakże on już nie miał żadnego wyjścia. Pozostało mu wygrać, lub zostać zabitym. Nie było innego rozwiązania. Natychmiast zamachnął się w prawą stronę odrzucając katanę wroga wraz ze swoją w kąt, po czym lewą ręką wymierzył chidori wprost w stronę brzucha kontrolowanego. Ten w jednym momencie rozpłynął się na kawałki pojawiając się za zdziwionym Sasuke.
-Właśnie przestajemy istnieć…jakie to uczucie? > zapytał wprost do jego ucha wskazując jak niebo zaczyna powoli czerwienieć. W odpowiedzi zobaczył tylko jak Sasuke przegryzł swoją wargę na tyle, iż zaczęła z niej mocno lecieć krew. Podniósł rękę ku górze, po czym wypuścił z ciała ogromną dawkę piorunów, które poraziły go oraz Shisuiego. Siła techniki była zwiększona ogromnymi pokładami dzięki krwi użytkownika.
-Zadajesz mi obrażenia kosztem samego siebie?! > krzyknął zszokowany przeciwnik dostrzegając jak Sasuke lekko się uśmiecha.
-Już mówiłem…moje życie nie ma tutaj znaczenia. Ktoś inny całkowicie da sobie radę z Madarą. > odpowiedział chwiejąc się na zakrwawionych nogach.
…ten popierdolony psychol dostanie za swoje bez znaczenia, który z nas wbije mu ostrze w tył głowy. > dodał po chwili ładując kolejną technikę.
-Który z nas? Co masz na myśli? > zapytał Shisui przełykając ślinę.
-Naruto już zapewne domyślił się, gdzie ukrywa się Madara. Dosłownie minuty dzielą go od zemsty. > wyszeptał aktywując technikę.
-Zemsty? Ty mówisz o zemście!? Przecież sam dokładnie wiesz do czego ona prowadzi! Co robi z człowiekiem! Co z tego że go zabije skoro….haahahahahha > zaczął się śmiać na cały głos Shisui na co Sasuke odwrócił wzrok w ziemię.
…skoro…skoro sam stanie się jeszcze większym psycholem od samego Madary?! > dodał po chwili oblizując wargę.
Zakrwawione ciała opadały jedno za drugim na ziemię nadal blokując drogę do głównego budynku Hokage. Naruto jednym uderzeniem rozcinał wrogów nawet nie patrząc na to, iż krew pryska całe jego ubranie. Akira oraz Ritoru stali daleko za nim nie mając pojęcia co robić.
-Posłuchaj mnie Akira… > wyszeptał w jej stronę trzymając w rękach katanę.
…jeżeli coś mi się stanie nie polegaj na Naruto. Tylko wtedy przeżyjesz. > dodał po chwili przełykając ślinę. Nie miał pojęcia o czym on w ogóle do niego mówi. Próbował przekonać go, iż walczy o osobę, która już dawno się poddała. Odrzuciła od siebie wszelkie wartości zostając jeszcze większym potworem niż sam Madara. Brednie. Dlaczego Naruto miałby…przecież to Naruto! To do niego nie podobne. Z całej siły oraz złości zamachnął się ostrzem w przód odrzucając od siebie Shisuiego, który z uśmiechem spoglądał w jego zmartwione oczy. 
-Nie wierzę ci…Naruto nie byłby zdolny…
-Stać… > wyszeptał Shisui z narastającym uśmiechem.
…stać…stać się taki jak ty?
Natychmiast rzucił się na niego ponownie, na co sharingan Shisuiego zaczął kręcić się z ogromną szybkością. Czerwone światło iluzji objęło całe ciało Sasuke zatrzymując go w miejscu. Będąc całkowicie sparaliżowanym spoglądał jak Shisui kroczy w jego stronę trzymając w ręku jego katanę.
-Zawsze próbowałeś go chronić od zła. Pokazywałeś mu, że wszystko co złe wcale go nie dotyczy, a to ty przyjmiesz na siebie całe cierpienie. Uwolnisz go od nienawiści oraz smutku. Będziesz udawał że wszystko gra, gdy tak naprawdę strach niszczy twoją psychikę od środka. > wyszeptał w jego stronę delikatnie się oblizując.
…jednakże teraz…kiedy tak długo się nie widzieliście…a on nawet nie wie że żyjesz, jesteś bezbronny. Nie możesz nic zrobić. Nie możesz mu pomóc, przeszkodzić, doradzić. Możesz tylko patrzeć i słuchać. Pomogę ci… > dodał po chwili.
…przyprowadzę go tutaj, a następnie będę znęcał się nad jego umysłem dopóki całkowicie nie odrzuci dawnej tożsamości. Koto Amatsukami jest naprawdę potężne…potrafi obudzić w najgłębszych zakamarkach ludzkiego umysłu emocje, które uwalniają się podczas ostatecznej nienawiści oraz agresji. Najlepsze jest w tym jednak to, jak tego dokonam. Co mogłoby wywołać w jego sercu tak bardzo samobójczy krok…jak zabicie jego najlepszego przyjaciela przy nim? > zapytał na co Sasuke przeszły ciarki. Manipulował nim. Próbował go prowokować. Paraliż nie pozwalał mu nawet zatkać uszu. Był skazany na wysłuchiwanie głupot jakiegoś psychopaty, który mówił całkowicie poważnie. Był zdolny to zrobić. I z pewnością nie zawaha się wypróbować swojej wizji.
-Dzięki temu poczujesz się lepiej? Czy właśnie to wypełni pustkę w twoim życiu, przez które wszyscy teraz cierpimy….? > zapytał próbując się wyrywać.
…skoro sam nie znalazłeś szczęścia dzięki któremu budzisz się każdego kolejnego dnia z chęcią walki o ważne osoby… > dodał po chwili zaciskając zęby.
…jak możesz mówić mi…jak możesz decydować o moim szczęściu…to moje życie…i nikt mi go nie zrujnuje… > szeptał coraz głośniej czując w sobie ogromny żal do samego siebie. Nie był w stanie walczyć o własne szczęście. Nie mógł nic zrobić słysząc, iż ktoś chce skrzywdzić bardzo ważną osobę. Na jego oczach.
-Ważne osoby? Każdy posiada inne. To co dla jednego ważne, dla drugiego jest bez znaczenia. Możesz tłumaczyć to sobie jak chcesz… > wyszeptał Shisui gdy uśmiech zniknął z jego twarzy.
…może robię to właśnie dlatego, iż ci zazdroszczę. W moim życiu nie pojawiło się takie szczęście. Nie mam nikogo, kogo mógłbym obdarować takimi uczuciami. Patrząc na ciebie widzę swoje marzenia. Chciałem żyć tak jak ty… > stwierdził czując jak zazdrość narasta w jego ciele. Trzeba go zlikwidować. Jest dla niego zbyt dużym ciężarem psychicznym.
…zamiast marzeń przyszło mi obserwować, jak ktoś inny się nimi cieszy. Ani przez sekundę nie przyszło ci przez myśl, co czuję, gdy widzę waszą silną więź…więź, o której marzyłem z drugą osobą przez całe życie. Ale jej nie spotkałem. > dodał po chwili cały czas podchodząc do Uchihy. Jego myśli zawirowały nie pozwalając na racjonalne myślenie. Spoglądał swoimi dużymi oczami na Sasuke, który tylko przełknął ślinę na jego widok.
-Pięć minut temu mówiłeś o zemście… > wyszeptał Uchiha na co Shisui zatrzymał się w miejscu.
…aktualnie dowiedziałem się, iż jesteś jeszcze większym potworem niż Naruto. > dodał po chwili wyraźnie denerwując Shisuiego. Ten otworzył usta ze złości, po czym rzucił się z kataną w jego stronę. Nastał ten moment. Cała chakra skupiła się w ciele Sasuke wyzwalając pokłady chakry również w jego odrzuconej katanie, którą teraz trzyma Shisui. Ogromna dawka elementu elektryczności przeszła przez ciało Shisuiego łamiąc na pół katanę, a następnie zmuszając go do zatrzymania się poprzez paraliż. Opadł na kolana nie czując nóg. W jego sercu pojawił się szok oraz zwątpienie. Zamknął na chwilę oczy przełykając ślinę. Sasuke natomiast odzyskał czucie dzięki zatrzymaniu iluzji. Spojrzał w stronę przeciwnika powoli podchodząc do niego.
-Skoro zemsta…zazdrość…chciwość…do niczego nie prowadzi, to jak mam poczuć się chociaż na chwilę lepiej? Skoro nie mogę dostać tego o czym marzyłem, to mogę zawsze odebrać to komuś innemu… > wyszeptał nie mogąc się ruszać. Sasuke stanął tuż nad nim lekko chwiejąc się na zmęczonych nogach.
-Odbierając szczęście drugiej osoby będziesz również podły i samolubny…czy nie lepiej zachować mniej negatywnych cech? Dzięki temu nienawidziłbyś siebie trochę mniej. > odpowiedział lekko się uśmiechając, na co Shisui odwrócił wzrok nie chcąc na niego patrzeć. Bzdury. To w żadnym stopniu nie załagodzi rany, jaka powstała przez samotność. Jest ogromna oraz powiększa się z każdą sekundą. Odmawiając sobie pewnych rzeczy będzie jeszcze gorzej. Dopóki nie będzie drugiej osoby…
-Może nadal nie jest za późno? Twoje życie nadal trwa. > stwierdził po chwili na co Shisui zaniemówił. Jego myśli zatrzymały się w miejscu, natomiast ciarki wyraźnie pokazały szok po jego słowach.
-Bzdury…już za późno. Świat umarł z uczuciami i nadzieją już dawno temu…teraz go po prostu niszczę na kawałki. > odpowiedział spoglądając na czerwone niebo zwiastujące koniec.
-A co jeżeli zniszczysz również oprócz świata tą osobę, na którą czekałeś tak długo? Co jeżeli tym ruchem uniemożliwisz jej spotkanie? Wszelka możliwość szczęścia zostanie zniszczona. > wypowiedział na co Shisui odwrócił wzrok w ziemię.
-Zniszczę osobę…która może odmienić moje życie…?
Droga do budynku Hokage była nadał nieosiągalna. Ogromne ilości umarłych torowały dostęp mimo tego, iż Naruto siekał ich co chwilę na kawałki. Podobna sytuacja była w Suna Gakure, gdzie Karin oraz Suigetsu również walczyli z umarłymi. Ich siły były coraz mniejsze. Nie mieli pewności, czy uda im się wykończyć wszystkich przed własnym zgonem.
-Tracę chakrę..za chwilę… > wyszeptała Karin w stronę Suigetsu, który ściął głowę jednemu z przeciwników.
-Wytrzymaj…ktoś właśnie walczy o nasze życie! > odpowiedział licząc na Sasuke oraz innych. Czerwone niebo zwiastowało koniec świata. To właśnie ono wysysało powietrzem pokłady chakry wszystkich shinobi doprowadzając ją do zera. Innymi słowy do zgonu wszelkich żywych istot.
-Już nie daję rady… > wyszeptała Karin opadając na kolana. Ledwo żywa spoglądała na niebo mając łzy w oczach. Jej życie oraz wielu innych właśnie dobiegało końca. I mogła tylko patrzeć w czerwoną panoramę krwawego żniwa.
-Połóż dłoń na mojej głowie…a następnie drugą ręką złóż pieczęć barana, tygrysa, oraz ptaka.
Czerwony zachód słońca był ostatnim, jaki zobaczą wszelkie żywe istoty. Koniec był nieunikniony, a jego finał miał nastąpić już za kilka minut. Ritoru w ostatnim momencie złapał Akirę gdy ta z powodu braku sił opadała na ziemię. Naruto oprócz złości nie widział nic. Krew na jego twarzy całkowicie dawała mu do zrozumienia, iż czerwony obraz wynika z powodu cieczy, a nie nieba. Widząc przed sobą kolejnych umarłych ruszył w ich stronę, gdy nagle zatrzymał się w miejscu. Ich ciała opadły bezwładnie na ziemię w blasku wychodzącego słońca zza czerwonych chmur chakry.
-Koto Amatsukami…uwolnienie! > ryknął Sasuke wykonując polecenie Shisuiego. Wykonana pieczęć przekazała chakrę do jego mózgu, a następnie przerwała kontrolę nad Uchihą. Ten natychmiast złączył ręce w pieczęć, po czym przerwał przekazywanie chakry.
-Madara…właśnie zyskałeś nowego wroga. > wyszeptał uwolniony Shisui przerywając globalne Koto Amatsukami!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz