„Nowy Cel”

Chłopak natychmiastowo stracił równowagę zostając w ostatnim momencie złapanym przez Naruto. Itami zamknął oczy, po czym otworzył je zmęczony po chwili wyglądając na zaspanego. Wychylił głowę rozglądając się po terenie obalonych drzew nie dowierzając. Zupełnie nie miał pojęcia jak się tutaj znalazł. Próbując sobie przypomnieć jakiekolwiek urywki z pamięci jego wspomnienia odmawiały posłuszeństwa przypominając mu tylko o katedrze w Konoha Gakure. Odwrócił spojrzenie na Naruto, po czym dał mu znak że musi usiąść. Cała drużyna już po chwili siedziała na pniach drzewa spoglądając na siebie niepewnym spojrzeniem. Czy teraz mogą ufać Itamiemu, po tym wszystkim co się wydarzyło?
-Nie chcę być wścibski…ale z kim walczyliście na taką skalę? Jest tutaj pół wyciętego lasu… > wyszeptał zmęczony członek klanu Uzumaki na co Naruto aż otworzył usta ze zdziwienia. Itami zupełnie nic nie pamiętał. Rin pokiwała w jego stronę dając znak, iż ten mówi prawdę. Widać było, że nikomu z tutaj zebranych nie było do śmiechu.
-Itami…możesz nam opowiedzieć wszystko od początku? Co wydarzyło się w katedrze Konohy…kiedy uratowałeś nam życie? > zapytał blondyn na co Itami rozszerzył oczy przypominając sobie urywki pamięci. Jej zakres sięgał do momentu zaraz po przybyciu do katedry. Chłopak skupił się, po czym odwrócił wzrok w stronę towarzyszy rozpoczynając.
-Rzuciłem się na mojego ojca…Madarę, chcąc w końcu zemścić się za śmierć mojej matki. Plan nie wyszedł jednak tak jak to zaplanowałem. On również potrafi kontrolować czas. > rozpoczął gdy zauważył jak Akira odwraca wzrok w ziemię.
-Ten pieprzony psychopata potrafi kontrolować czas? To wyjaśniałoby, jakim cudem mój ojciec z nim przegrał… > stwierdziła dziewczyna na co Naruto dał znak Itamiemu aby ten kontynuował.
-Wykorzystał umiejętność cofania czasu aby przełamać moją technikę. Cofanie czasu mojego ojca wygrało…i przez to zostałem sparaliżowany. Ostatnie co pamiętam…wrzucił mnie na jakieś ogromne, stalowe ptaszysko po czym odleciałem sparaliżowany razem z nim. Podróż była długa…wylądowaliśmy… > mówił na co Naruto złączył dłoń w pięść. To był ten moment. Chwila, podczas której w końcu może wyjść na jaw gdzie znajduje się kryjówka lidera klanu Uchiha. Itami jeszcze bardziej skupił się czując, jak wspomnienia zaczynają być coraz bardziej odległe. Madara musiał zabezpieczyć informacje na wypadek zdrady. Chłopak złączył ręce w pieczęć, po czym wytworzył znak na swojej dłoni. Niebieskie światło zaczęło bić z jego ręki, którą podniósł do góry, a następnie przyłożył do czoła. Krew zaczęła lecieć z jego nosa, a oczy były coraz bardziej niewyraźne.
-Ita… > wyszeptała przerażona Rin na co Naruto tylko wystawił rękę w jej stronę aby nie interweniowała. Przestraszona spojrzała również na Akirę, która wraz z Uzumakim popierała to bolesne wyjście. Przyszłość świata zależała od tego momentu. Jakikolwiek ból nie mógł równać się z ceną, jaką zapłaciliby wszyscy ludzie na świecie gdyby Madara rządziłby światem.
-Widzę tablicę…ściany…znak…krew…połączona z bielą… > szeptał coraz głośniej cały się trzęsąc.
…na samym środku tron, pełno stalowych prętów…fioletowe oczy…i maska…
> dodał po chwili na co Akira rozszerzyła oczy.
-Tata?... > wyszeptała sama do siebie przełykając ślinę.
Naruto podbiegł natychmiast do Itamiego, po czym odczepił jego dłoń od czoła wyłączając transfer. Wyraźnie zmęczony chłopak dyszał z bólu spoglądając na resztę, wyraźnie zdeterminowaną do walki. On również nie miał zamiaru zostawać w tyle.
-Wiem gdzie jest Madara…podobno najciemniej pod latarnią. > stwierdził Uzumaki na co reszta członków drużyny uwierzyła mu na słowo. Czuli w sobie grozę nadchodzącej bitwy. Byli świadom tego, iż mogą nie wrócić żywi z tego pojedynku. Jeszcze przez chwilę wpatrywali się w księżyc oświetlający cały teren. Później ruszyli w długą podróż wprost do Konohy.
Brunet powoli otworzył swoje zaspane oczy odwracając głowę na każdą stronę. Widząc przed sobą typowy wystrój mieszkania wstał z łóżka, po czym podszedł do lustra spoglądając na swoją twarz. Delikatny uśmiech pojawił się na jego ustach, przepełnionych nadzieją oraz walką o lepsze jutro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz