Bliska Osoba

Trumna w jednej chwili otworzyła swoje wieko ukazując ożywionego Madarę. Spojrzał na Sasuke oraz Shion, po czym zdziwionym spojrzeniem przejechał za siebie wprost na Izunę. Swojego młodszego brata. Chwila ta trwała wieki. Spoglądając na siebie nie mogli wypowiedzieć ani jednego słowa.
-Co się właśnie... - wyszeptała Shion próbując zrozumieć, iż Izuna przed chwilą wezwał Edo Tensei Madary a następnie ożywił go resztą chakry Juubiego.
...stało? - dodała po chwili na co Sasuke przymknął oczy przełykając ślinę. Był pewien, iż pojawienie się Madary dodatkowo skomplikuje trudną sytuację. Ptaszysko bacznie obserwowało dwie postacie od czasu do czasu wydając ryk aby nie podchodzili bliżej.
Izuna przymknął oczy głęboko oddychając.
-A więc to prawda...pokonali cię. - wypowiedział zaciskając pięść. Widział w nim od zawsze wzór do naśladowania. Jego całe życie było skupione na tym, aby kiedyś dogonić starszego brata osiągając jeszcze większą siłę oraz moc od niego samego. Sukcesy, które osiągał Madara zawsze były na pierwszym miejscu. Wszystko, co Izuna próbował osiągnąć było skutecznie niwelowane przez osiągnięcia Madary.
-Nie...ostatecznie zwyciężyłem. - odpowiedział Madara na co Izuna rozszerzył oczy przełykając ślinę. Z krzykiem rzucił się w stronę brata próbując wbić miecz w jego serce. Ten, jednym ruchem zablokował jego atak trzymając go w blokującej pozycji.
-Jak możesz tak mówić?! Zginąłeś...nasza wizja uległa zniszczeniu przez twoją śmierć! - ryknął Izuna spoglądając z nienawiścią w stronę nieprzytomnego Naruto. Sasuke pokiwał głową, kiedy Shion w jednej chwili podskoczyła do nieprzytomnego blondyna zabierając go na plecy.
-Chciałem osiągnąć wieczny pokój...i uważam że to co zrobiłem najlepiej temu pomoże. - stwierdził w stronę młodszego brata odpychając jego ostrze w ścianę. Sam Izuna wyrwał się z kontry Madary spoglądając na niego.
-Przecież dobrze wiesz, co się stało...! Wszyscy, których znaliśmy, nas zdradzili. Klan Senju...Uzumaki...Otsutsuki...oni wszyscy pragnęli tylko naszej siły! A kiedy byliśmy im już niepotrzebni...zwyczajnie nas zabijali. Naszych braci i siostry! MADARA! - ryknął Izuna ponownie się na niego rzucając. Ten, zamiast zablokować uderzenie, sam kopnął Izunę aż ten przewrócił się na ziemię.
-Dlatego tkwiliśmy w tej przeklętej spirali nienawiści razem z innymi pogłębiając konflikty. - odpowiedział oddychając. Odwrócił głowę w stronę Sasuke, który pomógł Shion utrzymać nieprzytomnego Naruto.
...dobrze wiem, co robię, Izuna. Znalazłem rozwiązanie, które pomogło temu światu...bardziej niż mój sposób. - dodał na co Izuna próbował wstać. Nie mógł pojąć, jak jego starszy brat mógł się mylić. Zawsze był dla niego ostoją spokoju i perfekcyjności. Każda jego decyzja była dobra i przemyślana. Ale tego pojąć nie mógł. Jakim cudem Madara odrzucił swoją ścieżkę i przyznał, że była błędem? Próbując wstać spojrzał na Sasuke, który trzymał nieprzytomnego Naruto sprawdzając, czy wszystko z nim dobrze. Zachwiał się czując się słabo.
-Wszystko dobrze, bracie? - zapytał podając rękę Madarze. Ten chwycił za nią, a następnie podciągnął się do góry otrzepując się z kurzu.
-Tak...wygraliśmy kolejną wojnę, która pomoże naszemu klanu odnieść sukces. A później globalny pokój. - odpowiedział na co Izuna się uśmiechnął.
Czując swój stan zamknął oczy, a następnie otworzył je odwracając wzrok ku górze. Wyciągnięta ręka Madary była tuż przed nim będąc gotową do podtrzymania Izuny.
-Madara... - wypowiedział nie potrafiąc przyjąć jego dłoni. Blask wydobył się z oczu Madary szokując Izunę oraz osoby w pomieszczeniu. Fioletowe światło Rinnegana wydobywające się z oka Madary narastało aż do ostatecznego rozmachu. Wspomnienia uderzyły o umysł Izuny łącząc się z tymi, które otrzymał od Sasuke.
-Wiesz…po czym rozpoznać bohaterów od tych, którzy tylko ich udają? Udają zbawców, którzy przyniosą nowe światło oraz pokój całemu światu. - stwierdził ze zdecydowaniem Itami w głosie rozpinając opaskę, która zasłaniała jego lewe oko. Madara przyjął pozycję bojową, gdy po jego ciele przeszły natychmiast ciarki zdenerwowania.
…bohaterzy zawsze są w stanie poświęcić życie dla lepszego świata! - ryknął po chwili gdy fioletowe światło wydobywające się z lewego oka chłopaka oślepiło na chwilę Madarę.
-Oboje popełniliśmy wiele błędów...oboje nie byliśmy w stanie zrozumieć, że możemy się mylić. - stwierdził w stronę młodszego brata, który rozszerzył oczy.
...nigdy nie potrafiłem okazywać ci tyle uwagi i miłości braterskiej, na jaką zasługiwałeś. Zawsze stałeś w moim cieniu licząc na to, iż pewnego dnia cię w nim dostrzegę. - dodał kiedy jego Rinnegan zaczął powoli kręcić się w odwrotną stronę do wskazówek zegara. Izuna widząc jego oczy spuścił wzrok w dół w ciszy patrząc na ziemię przez kilkanaście sekund.
-Myślałem tylko o sobie...również nie potrafiłem ci pomóc myśląc tylko o tym, aby pewnego dnia stać się silniejszym od ciebie i cię pokonać. - odpowiedział przełykając ślinę, a tym samym samym uderzając pięścią o ziemię.
...nie potrafiłem pogodzić się z myślą, że nikt nie chciał za mną podążać. Starałem się stworzyć armię umarłych za pomocą Koto Amatsukami będąc wiecznym liderem ludzi bez własnej świadomości. Stworzyłem metalowe ptaszysko, aby mieć towarzysza... - dodał po chwili odwracając wzrok na Sasuke oraz Shion. Natychmiast odwrócił wzrok na twarz Madary, kiedy ten zaczął kaszleć krwią. Po jego twarzy płynęła strużka krwi wydobywająca się z kręcącego się Rinnegana.
-Co robisz?! - ryknął próbując podnieść się z ziemi. Madara opadł na kolana, jednak zatrzymał Izunę ręką nie pozwalając mu zainterweniować. Rinnegan kręcił się coraz szybciej w przeciwną stronę do wskazówek zegara.
-Dzięki tobie mam możliwość naprawienia chociaż kilku błędów... - odpowiedział Madara dławiąc się krwią. Zszokowany Izuna spojrzał na niego, po czym odwrócił wzrok na Sasuke, który zaczął iść w ich kierunku. Wyciągając z kieszeni ostrze wystawił je w kierunku Sasuke sygnalizując, aby ten nie zbliżał się do Madary. Brunet jednak zignorował ostrzeżenie podnosząc Madarę za jedno ramię spoglądając na zdziwionego Izunę. Spoglądając w swoje oczy przez kilka sekund przytaknął, a następnie wstał łapiąc Madarę za drugie ramię, utrzymując równowagę. Rinnegan Madary osiągnął maksymalną prędkość.
-Przepraszam...Itami... - wyszeptał zakrwawiony Madara cofając Rinneganem czas do momentu zabicia swojego syna!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz