Zaszło za daleko

Ciemność. Cisza. Lęk. Strach. W całym pomieszczeniu nie było słychać ani jednego odgłosu po tym, jak czas ponownie ruszył w tym kawałku otoczenia do przodu. Zakrwawiony Itami opadł na kolana wpatrując się swoim lewym okiem na Madarę. Prawe oślepło. Czuł jak ciarki przechodzą przez jego ciało, a poczucie winy zmusza do nazywania siebie mordercą. Okrutnym katem, który skazał na śmierć niewłaściwą osobę. Ten człowiek nie był zły ponieważ ma ochotę zabijać ludzi. To życie oraz naiwność zmieniły go na gorsze zmuszając do porzucenia dawnych wartości. Przyjaźń, towarzysz, zaufanie? To wszystko przestało mieć dla Madary znaczenie.
-Prz…przep..raszam. - wypowiedział Itami ledwo słyszalnym głosem przerywając ciszę. Madara nadal stał przed Itamim po chwili opuszczając głowę na dół. Rudowłosy zamknął oczy próbując w ciszy odpocząć. Był wykończony. Tylko chakra Sarutobiego utrzymywała go nadal przy życiu. Słysząc przed sobą dźwięk na jego skórze pojawiły się ciarki, a jego lewe oko natychmiast otworzyło się z szokiem wpatrując się w Madarę. Otworzył usta zaczynając się trząść z przerażenia. Madara powoli podniósł opuszczoną głowę w dół ponownie do góry będąc skierowaną w stronę Itamiego.
Szok przeszedł przez ciało Itamiego, który natychmiast ledwo wstał odwracając się od ślepego Madary, którzy wyrzuca swoje dawne oczy w innym kierunku. Próbował uciekać. Wyczerpany oraz widzący tylko na jedno oko. Madara natychmiast podbiegł do niego, a następnie złapał za włosy słysząc krzyki błagającego o litość chłopaka. To w końcu jego syn.
-Błagam…nie! Wiem wszystko…Katana przebiła serce zszokowanego Itamiego, który z szokiem obserwował Madarę. Może gdyby Madara widział jego wzrok w momencie błagania o litość, to zawahałby się chociaż na moment. To nie było jednak możliwe.
-Nie...to ja... - wypowiedział Madara w stronę przerażonego syna.
-Przypominałeś mi tylko o hańbie i mojej naiwności za czasów młodości, Itami. - stwierdził chłodno w stronę trupa kierując się przed siebie.
...przepraszam, Itami. - dodał po chwili na co rudowłosy rozszerzył oczy.
Moje życie było pasmem porażek. Skupiając się tylko na sobie pominąłem takie wartości jak braterstwo oraz miłość. Liczyła się tylko moc.
-Zmienię ten świat sam...bez niczyjej pomocy!
Skazałem mojego brata na porażkę. Zaślepiony zazdrością gnał w przód robiąc jeszcze straszniejsze rzeczy ode mnie. A mój syn...
-Znajdę Madarę, i zakończę samemu jego żywot. 
Nienawidził mnie. Widział we mnie zapalnik do zemsty oraz potrzebę stania się silniejszym. Zawiodłem. A mimo tego jednak...
-Tylko moja wizja pokoju jest słuszna! 
Nie dostrzegałem porażek. Nie było mowy o pomyłce. To ja byłem fałszywym zbawcą.
Aż nagle poczuł na swojej skórze łzy. Pierwszy raz od kilkunastu lat. Czując uścisk na swojej klatce piersiowej zrozumiał, jak wiele poświęcił w imię fałszywej wolności. Jak wiele stracił.
-Widziałem wszystko...wiem, przez co przeszedłeś. - odpowiedział Itami.
Słuchając go nawet nie odpowiedział. Płacząc pierwszy raz w swoim życiu czuł ulgę, która pomogła mu zrozumieć, jakim był głupcem.
-Spełniłem daną obietnicę…teraz zostawiam moje marzenia własnemu dziecku, które nadal żyje.. - wyszeptał ładując chakrę azotu we własnym ciele!
-Zrobił to wszystko tylko dlatego, aby sprawdzić czy jego dziecko przeżyło mój atak…nawet nie zależało mu aby mnie zabić kiedy miał ku temu okazję.. - wyszeptał zszokowany wstając z ziemi, powoli stawił kroki w tył nawet nie myśląc aby go zaatakować.
-Wracajmy do domu, Itami... - wypowiedział Madara opadając na kolana ze zmęczenia. Cały obraz przed nim zrobił się czarny. Dopiero słysząc pierwsze dźwięki po kilkunastu minutach otworzył powoli zakrwawione powieki spoglądając na Izunę oraz Sasuke stojących tuż nad nim.
-Otworzył oczy! - ryknął Izuna na co Madara poczuł momentalnie silny uścisk na swojej klatce piersiowej. Wyczerpany spoglądał na młodszego brata, który wreszcie zrozumiał, jakimi wartościami należy się kierować aby uratować ten świat. Shion obserwując całą sytuację zacisnęła pięść, po czym położyła nieprzytomnego Naruto na stalowe ptaszysko.
-Musimy się śpieszyć, Sasuke. Mój dzwonek zaczyna wariować. - stwierdziła białowłosa na co Sasuke przytaknął odwracając wzrok na Izunę. Przez kilka sekund ich spojrzenia się złączyły, gdy nagle ściana boczna rozleciała się na drobne kawałki. Szpony czarnego dymu pojawiły się tuż przed Sasuke zostając rozproszonymi przez Shion, która w ułamku sekundy pojawiła się przy nim.
-Nie mamy czasu! Odlatujemy! - ryknęła na co Izuna odwrócił wzrok na nieprzytomnego Madarę przybierając zawiedziony wyraz twarzy.
-Przepraszam bracie...gdyby to wszystko inaczej się potoczyło... - wypowiedział z wyrzutami sumienia.
...mogliśmy również być uratowani. - dodał po chwili dostrzegając jak czarny dym powraca lecąc w stronę Izuny. Chciał właśnie jego duszy. Zawierając kontrakt z Kazumą obiecał demonowi duszę Uzumakiego Naruto. Kontrakt został odrzucony. Kosztem tego będzie dusza Izuny.
Wszystko zatrzymało się w miejscu. Zszokowany Kazuma nie mógł się ruszyć spoglądając jak w wyrwie ściany bocznej pojawia się postać mężczyzny. Ubrany w czarny płaszcz ściągnął kaptur ukazując swoje czerwone włosy.
-Odlatujcie! - ryknął Itami trzymając demona w miejscu. Zszokowany Izuna nie mógł uwierzyć w to, że Madarze udało się uratować swojego syna od śmierci. Spoglądając na swojego nieprzytomnego brata poczuł dłoń na swoim ramieniu. Odwracając wzrok do góry rozszerzył oczy widząc wystawioną rękę Sasuke.
-Idziemy stąd wszyscy. - wypowiedział kiedy w oczach Izuny pojawiły się łzy. Natychmiast zabrał ciało nieprzytomnego Madary z ziemi, a następnie wskoczył na stalowe ptaszysko czekając już tylko na Itamiego.
Wrogiem do osiągnięcia pokoju przestał być człowiek.
-Lecimy! - ryknął Itami natychmiast wskakując na stalowe ptaszysko, a tym samym wyrywając się szponom Kazumy.
Został nim demon.
-Wracamy do domu, bracie. - stwierdził Izuna wylatując stalowym ptaszyskiem z Kraju Demonów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz