Cień

Wpatrywał się w niego pijąc kolejną dawkę sake, wspominając przy tym dawne czasy. Sam Uzumaki również odetchnął rozumiejąc, iż nie może się przemęczać. Rola Hokage spadała zarówno na niego jak i Sasuke, jednakże był teraz przekonany, iż nie musi wszystkiego dźwigać w pojedynkę. Kończąc ostatni kubek sake opadł głową na stół tuż obok bruneta. Jego jasne kosmyki włosów delikatnie odsłaniały prawe oko, które prawie że nieprzytomne, wpatrywało się w zamyślonego Uchihę.
-Na dzisiaj chyba wystarczy już, co? - zapytał brunet pomrukując. Uzumaki nawet nie odpowiedział zamykając oczy. Uchiha wstał zabierając blondyna na plecy. Zapłacił za posiłek, po czym wyszedł z lokalu kierując się uliczką w stronę domu. Nocne niebo oświetlało jego sylwetkę oraz śpiącego Uzumakiego. Nawet nie dostrzegł, kiedy coś nagle pojawiło się za nim kierując ostrze w jego plecy. W jednej sekundzie wszystko ucichło. Wspomnienia pomiędzy dwójką przyjaciół przemknęły przez jego umysł nie pozwalając racjonalnie myśleć. Martwe truchło zabójcy padło na kolana, a Uchiha stojący tuż za nim przybliżył katanę jeszcze bardziej wbijając ją w serce niedoszłego zamachowca. Patrząc na niego morderczym wzrokiem natychmiast odwrócił się w stronę śpiącego Naruto ponownie chwytając go na plecy.
-Nigdy nie pozwolę, aby coś Ci się stało... - wypowiedział powoli przełykając ślinę. Odgłosy biegu oraz skoku rozbrzmiewały w okolicy łącząc się z tłem śmiechów oraz biesiad w pobliskich barach. Sasuke przełknął ponownie ślinę próbując się skupić mimo widoku krwi na swoim ostrzu.
...naliczyłem trzydziestu. - dodał po chwili spoglądając przed siebie. Cienie mknęły w oddali wpatrując się w szóstego Hokage. Ten natomiast w żadnym wypadku nie miał zamiaru odpuścić. Ochroni Uzumakiego nawet za cenę własnego życia. W jednej chwili pięciu z nich pojawiło się przy nim. Odgłosy ostrzy rozbrzmiały w okolicy ścierając się ze sobą. Głuchy krzyk wydobył się z serca Uchihy natychmiast rozcinając szyję jednemu z nich. Krew oblała jego twarz rozcinając kolejnego. I kolejnego. I kolejnego. I kolejnego.
Wiatr rozwiewał jego zakrwawione włosy. Siedział na ziemi ze złamaną kataną pokrytą całą we krwi. Patrzył nieprzytomnym wzrokiem na śpiącego Uzumakiego kierując po chwili wzrok w ziemię zaczynając płakać.
-Zabiję każdego...kto spróbuje Cię tknąć... - wyszeptał natychmiast podnosząc się z ziemi, kiedy następny pojawił się na horyzoncie. Porozcinane ciała walały się po ziemi, a zapach gnijącego ciała unosił się w powietrzu. Uchiha pojawił się za jednym z nich, a następnie widząc, iż nie ma już czym walczyć chwycił za szyję shinobiego zaczynając go dusić. Podniósł jego wyrywające się ciało do góry zaciskając dłonie. Już po chwili było po wszystkim. Widząc, jak przeciwnik przestał się ruszać odrzucił jego ciało od siebie powracając do Uzumakiego. Minęło kilka godzin krwawej walki. Śmiechy oraz zabawa w pobliskich lokalach ucichła pozostawiając tylko odgłos płaczu Uchihy. Przypominając sobie co chwilę całą sytuację z Madarą nie miał pojęcia, jakim cudem jeszcze żyje. Wyciągnął ręce przed siebie spoglądając na zakrwawione dłonie. Cena za ochronę Uzumakiego była wysoka. Wyrzekając się wszelkiej humanitarności bronił Uzumakiego. Stał się jego aniołem stróżem, takim samym, jakim Itachi był dla niego. Cieniem, który z ukrycia niszczy jego zagrożenia pozostawiając świat w pokoju.
Jego namysły przerwała kolejna grupa intruzów. Przełykając ślinę wstał na swoich chwiejących się nogach sięgając po kawałek złamanej katany. Rzucił się przed siebie gdy nagle usłyszał znajomy głos. Zatrzymał się w miejscu odwracając głowę do tyłu.
-Sasuke...która godzina...? - zapytał blondyn powoli otwierając skacowane oczy. Sam Uchiha prawie że zapomniał, iż jeszcze kilka godzin temu pił w najlepsze z blondynem w pobliskim barze. Kilkugodzinna walka oraz wcześniejsza zabawa doprowadziły do wyczerpania bruneta. Chwiejąc się ruszył przed siebie wprost na napastników. Ciął ich zwinnym ruchem jeden za drugim samemu jednak odnosząc przy tym rany cięte. Jeden z nich rzucił się na Uchihę od tyłu przewracając go na ziemię. Próbując wbić katanę w jego serce brunet mocno chwycił za dłonie napastnika próbując odeprzeć nadchodzącą śmierć.
-Sasuke! - ryknął nagle Naruto przerywając ciszę. Uchiha rozszerzył oczy z brutalną siłą odpychając od siebie wroga. Podniósł się z ziemi, po czym zimnym ruchem wbił kawałek stali w jego serce. Zaraz po tym spojrzał przed siebie opadając na kolana. Naruto nie było. Nie było po nim żadnego śladu.
-Zabrali..go.. - wyszeptał ledwo powoli tracąc przytomność z powodu zmęczenia oraz utraty krwi. Głosy biegu ponownie dały się usłyszeć. Sasuke powoli otworzył oczy przecierając zakrwawioną twarz. Spojrzał przed siebie dostrzegając grupę shinobich Konohy oraz dowodzącego.
..nareszcie...ktoś..
-Sasuke Uchiha! Jesteś oskarżony o zamordowanie Uzumakiego Naruto, obecnej głowy wioski!
Twarz Uchihy zbladła. Słysząc kolejne słowa nie mógł uwierzyć własnym uszom.
...oraz 100 shinobich wioski liścia! Zabrać go do więzienia! - ryknął dowódca w stronę pojmanego Sasuke.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz